Pierwsze symptomy choroby dały o sobie znać w połowie marca 1981 roku. Ks. Bronisław Piasecki, kapelan Wyszyńskiego, notował, że 15 marca prymas był zmęczony znacznie bardziej niż zwykle, ale ten stan zinterpretowano jako efekt przemęczenia związanego z intensywną pracą.
Prymas Stefan Wyszyński- zobacz serwis specjalny
Bez czasu na odpoczynek
Na odpoczynek nie pozwalają wydarzenia w kraju. Karnawał "Solidarności" właśnie przechodził przesilenie związane z kryzysem wywołanym przez akcję Milicji Obywatelskiej i pobicia działaczy związkowych w Bydgoszczy. "Solidarność" groziła strajkiem generalnym, eskalacja mogła doprowadzić rząd do użycia rozwiązań siłowych.
Prymas wziął wówczas na siebie rolę mediatora między stroną rządową i opozycyjną. 26 marca spotkał się z gen. Wojciechem Jaruzelskim, dwa dni później z przedstawicielami "Solidarności". Zachowały się nagrania z tych spotkań. Głos Wyszyńskiego jest w nich zmęczony, prymas wypowiada słowa wolniej niż wcześniej.
13:11 dajcie rządowi czas.mp3 Wezwanie prymasa Wyszyńskiego do odpowiedzialności za sytuację - audycja poświęcona mediacjom prymasa między rządem i "Solidarnością". (PR, 1981)
"Zaczyna się via dolorosa"
Pomiędzy spotkaniami, 27 marca, Wyszyński poddał się badaniom. Lekarze nie wykryli niepokojących zmian, ale zlecają badania w klinice. Od 1 kwietnia narastają u prymasa problemy z przewodem pokarmowym, powodując dalsze osłabienie. Tego dnia Wyszyński poddał się badaniom w Akademii Medycznej na ul. Banacha, które wykazały obecność płynu w jamie brzusznej. Tego dnia prymas zapisał w notatkach: "Rozpoczyna się via dolorosa (droga krzyżowa – przyp. red.) wśród przyjaciół Hioba. Dzień dla mnie doniosły, wydaje się, że jest to initium finis (początek końca – przyp. red.)".
Cały kwiecień upływał pod znakiem pogarszającego się stanu zdrowia prymasa. Mimo dyskomfortu i wyczerpania powodowanego inwazyjnymi badaniami, Wyszyński w osobistych notatkach wyrażał wdzięczność wobec lekarzy, którzy starali się zdiagnozować chorobę. Jej charakter udało się ustalić w połowie miesiąca. Koncylium zdecydowało o poddaniu pacjenta chemioterapii.
Ustąpić?
Choroba uniemożliwiła Wyszyńskiemu branie udziału w uroczystościach kościelnych. Prymas znalazł w czasie cierpienia czas na rozrachunek ze swoim życiem. "Po 35 latach pracy (biskupiej – przyp. red.) widzę, że jestem zaledwie pyłkiem historycznym…" zapisał w "Dzienniku duszy" pod datą 11 kwietnia.
Głównym zmartwieniem Wyszyńskiego jest niemożność sprawowania posługi. Wyszyński zastanawia się nawet nad złożeniem rezygnacji na ręce Stolicy Apostolskiej. O modlitwach w intencji swojego wyzdrowienia pisze: "Czy mam prawo o to prosić, gdy jestem przekonany, że 80-letni człowiek powinien »dare locum alii« (dać miejsce innemu – przyp. red.)". Chwilowa poprawa zdrowia w ostatniej dekadzie kwietnia odgania te myśli.
"Zawsze się tego bałem"
Informacja o zamachu na papieża Jana Pawła II 13 maja 1981 jest silnym ciosem dla Wyszyńskiego. Na wieść o wydarzeniu miał skulić się boleśnie i powiedzieć: „Zawsze się tego bałem”. Od tej chwili stan prymasa pogarszał się z dnia na dzień. Wyszyński zaczął mieć problemy z oddychaniem i czynnością serca, a lekarze w komunikatach zaznaczali, że choroba – mimo leczenia – ma charakter postępujący. W jednym z ostatnich nagrań Wyszyński zwracał się do wiernych z prośbą o to, żeby modlitwy poświęcać intencji zdrowia Ojca Świętego.
- Dzisiaj pozostaje nam tylko jedno: wszystkie nasze osobiste cierpienia starajmy się dołączyć do tych wielkich udręk świata. Na pewno Ojciec Święty też tak to przeżywa, ażeby osobiste udręki składać w dłonie Matki Kościoła, której zawierzył na Jasnej Górze – mówił prymas.
07:19 Reakcja na zamach.mp3 Wypowiedź prymasa Stefana Wyszyńskiego do wiernych po zamachu na Jana Pawła II. (Instytut Prymasowski, 14.05.1981)
25 maja prymas i Jan Paweł II, wówczas przebywający w klinice Gemelli, odbyli rozmowę telefoniczną. Wyszyński zwracał się do papieża: "Ojcze, Ojcze, jestem bardzo słaby, bardzo… dziękuję za różaniec, jest dla mnie pociechą… Ojcze… Łączy nas cierpienie… Módlmy się za siebie wzajemnie. Między nami jest Matka Najświętsza… Cała nadzieja w Niej… Ojcze, całuję Twoje stopy… Błogosław mi".
"Przyjdą nowe czasy"
Prymas zmarł o 4.40 nad ranem, 28 maja, w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego. Śmierć była łagodniejsza od cierpień ubiegłych dwóch miesięcy. Wyszyński odszedł w wyniku zatrzymania oddechu i akcji serca.
16 maja prymas przyjął sakrament namaszczenia chorych w obecności najbliższych przyjaciół i współpracowników. Jego wypowiedziane wówczas słowa brzmiały jak świadectwo: "Przyjdą nowe czasy, wymagają one nowych świateł, nowych mocy, Bóg je da w swoim czasie… Wszystko zawierzyłem Matce Najświętszej i wiem, że nie będzie słabszą w Polsce, choćby się ludzie zmienili… Jestem całkowicie uległy woli Ojca. Was przepraszam za nieudolność mej służby. Moja droga była zawsze drogą Wielkiego Piątku na przestrzeni trzydziestu pięciu lat służby w biskupstwie. Jestem za nią Bogu bardzo wdzięczny".
00:38 Ostatnie słowa prymasa.mp3 Ostatnie nagranie słów prymasa Stefana Wyszyńskiego. (Instytut Prymasowski, 22.05.1981)
Bartłomiej Makowski
Korzystałem z książki ks. Bronisława Piaseckiego "Koniec drogi. Ostatnie dni Prymasa Tysiąclecia".