Nie trzeba chyba dzisiaj nikogo przekonywać, że twórczość skierowana do dzieci nie jest mniej ważna niż muzyka „dla dorosłych”. Że wymaga niemniejszej uważności, dbałości o jakość artystycznego przekazu, mądrość przesłania, a zarazem komunikatywność oraz atrakcyjność dla odbiorcy. Przykładów pewnie można by wskazać sporo, ale na potrzeby tego tekstu wystarczy przypomnieć kolejne krążki ukazujące się w radiowej serii Źródełko. Cechy, o których tu mowa – a więc skrótowo mówiąc: zawartość, przesłanie oraz artystyczna jakość – sprawiają, że są to wydawnictwa nie tylko dla dzieci, wiele satysfakcji sprawią również całkiem dorosłym słuchaczom.
Powiedziałby ktoś, że nie są to już dzieła najnowsze. Owszem, pierwszy ze wspomnianych albumów ukazał się jeszcze w 2023 roku, a drugi jesienią roku ubiegłego – ale najlepiej mówić o nich razem, stanowią przecież nierozerwalna całość. Poza tym wydaje się, że nie tylko zawsze jest czas na pisanie o wydawnictwach ważnych, ale też te omawiane tu krążki przeszły chyba jednak nieco niedocenione, niedostrzeżone tak, jak na to zasługują.
Kaja i Janusz Prusinowscy, wraz z licznym gronem współpracowników, zdecydowali się przedstawić swoiste kompendium tradycyjnych tematów, które bez kłopotu mogą być przyswojone przez słuchacza w każdym wieku, a dla wielu stać się mogą szansą na pierwszy krok w stronę muzyki ludowej, tradycyjnej. Sam pomysł na układ całości jest tyleż odkrywczy, co oczywisty; tyleż przewidywalny, ile zachwycająco konsekwentnie poprowadzony. Ów „czteropak” staje się zatem nie tylko katalogiem pieśni, piosenek, rymowanek, ale również zgoła narracyjną, chronologiczną opowieścią, zgodną z następstwem pór roku. Dla porządku dodajmy więc, że tytuły krążków to po prostu: Zima, Wiosna, Lato i Jesień. Uderzając może w nazbyt poważne tony powiedzieć można, że to opowieść, która – dokładnie jak w życiu – jest cykliczna i w pewnym sensie nieskończona. Po jesieni, po adwencie, nadchodzi zima i czas Bożego Narodzenia, zatem naturalnym ciągiem dalszym płyty czwartej jest powrót do krążka pierwszego. Naturalny, kolisty cykl następstwa zdarzeń w ludowym, tradycyjnym kalendarzu znajduje tu swój bezpretensjonalny wyraz.
YouTube, AMPR
Oczywiście, Prusinowscy – autorzy pomysłu, tak konsekwentnie zrealizowanego, znani są świetnie na muzycznych ścieżkach. Mają za sobą już podobne w charakterze „dziecięce” publikacje: krążki Kołysała mama smoka oraz Gdzie się podział kusy Janek. Oboje są znanymi i cenionymi wielbicielami muzyki tradycyjnej i animatorami wielu działań odwołujących się do tejże kultury, by wspomnieć, z braku miejsca, choćby festiwal Wszystkie Mazurki Świata i działalność oficyny Słuchaj Uchem. Janusz ma na koncie też szereg ważnych nagrań, m.in. płyty realizowane ze swym Triem, a potem Kompanią: Mazurki, Serce, Po kolana w niebie, Po śladach. Jeśli jednak oboje mówią o tym najnowszym dokonaniu, jako o najważniejszym czy jednym z najważniejszych w życiu, to pewnie ze względu na jego, powiedzmy, edukacyjne walory, ale nie bez znaczenia jest też fakt, że wokół tego pomysłu zgromadzili pokaźne grono współtwórców. To bowiem muzykowanie rodzinne, międzypokoleniowe, ale też przyjacielskie. Wśród wykonawców są więc m.in. Agnieszka i Mateusz Niwińscy, Maniucha Bikont, Michał Żak, Kazimierz Nitkiewicz, Piotr Piszczatowski, a dalej rodziny Burdalskich i Koźlakiewiczów, dzieci wielu ze wspomnianych muzykantów, a wreszcie cenieni twórcy tradycyjni: Maria Siwiec i Śpiewaczki z Gałek Rusinowskich oraz Andrzej Klejzerowicz.
Słyszymy ich w interpretacjach respektujących tradycyjne maniery wykonawcze, choć przecież jednocześnie we własnych, nowych, dzisiejszych wykonaniach, autorskich interpretacjach. Czasami są to piosenki, niekiedy trafniejsze wydałoby się sformułowanie śpiewanki, a obok nich i wierszowane, słowne rymowanki, fragmenty obrzędów, gier, psot, będących najczęściej wyrazem bezpretensjonalnej zabawy. Tematy znamy z wykonań ludowych mistrzów, a niektóre także z interpretacji innych zespołów folkowych, co dodaje publikacji dodatkowego smaczku. Komu mało wrażeń dźwiękowych, ten w pięknie opracowanych książeczkach do obu płyt znajdzie szczegółowe opisy kolejnych pieśni i piosenek oraz inne informacje.
Całość to ponad cztery godziny muzyki i śpiewu, pretekstów do tańca i zabawy, uchylonych drzwi do zachwytu ludową kulturą. Wszystko to sprawia, że trudno tym wydawnictwom wystawić prostą oceną, cenzurkę. Nie ma jednak wątpliwości, że wypada zachęcić do uważnego posłuchania – nie tylko najmłodszych!
Tomasz Janas
Kaja i Janusz Prusinowscy, Muzykancka kompania dziecięca i przyjaciele
Cztery domy słońca: Zima, Wiosna oraz Cztery domy słońca: Lato, Jesień
(wyd. Polskie Radio)
***
Więcej recenzji - w naszym dziale Słuchamy.