Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Cisza i gwar, czyli o polskim Święcie Zmarłych

Ostatnia aktualizacja: 27.10.2022 09:00
Moja babcia mawiała, że trzeba odwiedzić cmentarz na „wszystkie święte”. Wiązało się to tak naprawdę z kilkudniowym maratonem pieszym i samochodowym po wszystkich okolicznych (i dalszych) cmentarzach, na których leżał ktoś z rodziny lub znajomych.
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjneFoto: Shutterstock

Babcia, odziana w jesionkę i nieco sfatygowanego lisa z nogami i oczami, majestatycznie przemierzała alejki cmentarne. My za nią. Czyściło się lastrykowe płyty, wspominało zmarłego, paliło znicze – za PRL-u te niskie w glinianych naczyniach, potem coraz większe, okazalsze i bardziej kolorowe. Ogromne cmentarze po zmroku rozbłyskiwały feerią świateł i światełek, tworzyły widoczną z daleka łunę. Tłumy ciemnych postaci tłoczyły się pomiędzy nagrobkami, szukały niecierpliwie zapałek albo zapalniczki, rozmawiały o zmarłych i o żywych.

Za dnia w tym okresie cmentarz miał także wiele do zaoferowania: stoiska z wieńcami i zniczami to oczywistość, ale wiele nekropolii zapewnia odwiedzającym sporo więcej. W moim mieście są stoiska z ciastami, cukierkami, krówkami na wagę w najdzikszych smakach (np. z makiem), lizakami czy balonami z helem. Żadna z tych rzeczy nie nawiązuje wprost do powagi dnia i funeralnej atmosfery – wprowadza raczej atmosferę festynu i bazaru, ale takie merkantylne podejście do okresu Święta Zmarłych nie jest żadną nowością. Mój nieżyjący już ojciec pamiętał podobne stragany z własnego dzieciństwa, z lat pięćdziesiątych – słodycze, wiatraczki na patyku i inne cuda, które krzyczą, że wprawdzie odwiedzamy zmarłych, ale życie toczy się dalej, trwa. Jemy, pijemy, żyjemy. To żywi odwiedzają zmarłych i wprowadzają na nieruchome zwykle cmentarze trochę życia.


Cmentarz Komunalny Powązki (d. Wojskowy) w Warszawie - obchody Święta Zmarłych Cmentarz Komunalny Powązki (d. Wojskowy) w Warszawie - obchody Święta Zmarłych

CZYTAJ TEŻ:

Zaduszki

Dziady

Co roku ktoś wrzuca do mediów społecznościowych wiersz Wisławy Szymborskiej „Pogrzeb”, złożony z samych dialogów, które łatwo usłyszeć podczas chowania zmarłego. Nie stracił wcale na aktualności – podobne dialogi słyszane na cmentarzach to polska, a pewnie i ogólnoludzka specyfika.

- Czerwone albo białe, po osiem pakowane.
- Znałeś go?
- Siku, siku i myć ręce.
- Pracuję cztery dni w tygodniu po dwanaście godzin, i jeszcze noce.
- Dziadka nie przegadasz.
- Te rurki z budyniem po ile?
- Jak co roku nie ma gdzie zaparkować.
(Zawiercie, 1 listopada 2018).

Pierwszolistopadowe perpetuum mobile, jak każde święto, zmusza nas do powtarzania rytualnych dialogów – zastanawiania się, czy będzie pogoda, gdzie zaparkujemy, czy trzeba będzie daleko iść, czy spotkamy tych albo owych z dalekiej rodziny. Dla starszych cmentarz w tym okresie to także rewia mody, której hołdowała moja babcia ze swoją pelisą. Sprzedawczyni ze sklepu mięsnego (a w innych okresach życia krawcowa) na cmentarze przebierała się „za panią”, obnosząc się z lisem, moherowym beretem i butami na obcasach. Dopiero młodsze pokolenie przestało uważać elegancki strój za tego dnia konieczny, stawiając raczej na jego ciepło. Bo wszyscy wiedzą, jak na cmentarzach wieje.


Chryzantemy na cmentarzu Chryzantemy na cmentarzu

Początek listopada, ze swoim smutkiem, nostalgią i wspomnieniami, jest także wejściem w kolejną pół-porę roku – późną jesień z jej mgłami, szarugami i deszczem albo i wczesnym mrozem. Właściwie listopad stanowi sam w sobie odrębny okres roku, wyglądający zupełnie inaczej niż złoty październik czy srebrny grudzień. Listopad to mikropora sama w sobie. Informacja, że robimy coś „w listopadzie”, że dowiemy się o rozstrzygnięciu jakiejś sprawy „w listopadzie”, brzmi wręcz złowrogo. Nikt nie uznałby listopada za ciepły i optymistyczny, a przecież za taki bywa uznawany zimniejszy od niego grudzień. Listopad to brnięcie przez pokłady butwiejących liści, mgliste poranki i wczesne wieczory, zimne słońce, które nie umie się zdecydować, czy świecić, czy już nie bardzo. To łyse drzewa i opatuleni ludzie.

A gdzie w tym wszystkim ci, których wtedy wspominamy? Blisko, bliżej nawet niż zazwyczaj. Na cmentarzach parafialnych i komunalnych czuć ich obecność wraz z zapachem stearyny. I pogańska błona z Dziadów, dzieląca świat żywych od świata zmarłych, i chrześcijańska świetlista brama, z całą wiarą w sąd ostateczny i niebo albo piekło, są w te dni znacznie cieńsze niż na co dzień. A może tylko bardziej tej bliskości szukamy?

Magdalena Okraska

***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.

 

Czytaj także

Polskie odżycie

Ostatnia aktualizacja: 04.06.2020 10:20
Minęło 25 lat od początków ruchu domów tańca, czyli tzw. ruchu revival w Polsce. Może to wystarczający dystans czasowy, żeby zdobyć się na garść refleksji.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Miejsce do siedzenia. Rola ławki w kulturze ludowej i osiedlowej

Ostatnia aktualizacja: 21.01.2021 09:00
Idę – siedzą. Wracam – siedzą. Wyglądam przez okno kuchni z mojego mieszkania na parterze – są. Jeśli jest ciepło, stare kobiety zajmują szerokie malowane deski ławki we dwie lub nawet cztery, u ich stoją stóp zakupy ze Społem w biało-zielonych siatkach. Jeśli jest zimno – stoją.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Wódka, bloki i kiszone ogórki, czyli o egzotyzacji Słowiańszczyzny

Ostatnia aktualizacja: 18.02.2021 09:00
Od kilku lat w mediach społecznościowych pączkują strony mające przedstawiać codzienność, kulturę i zwyczaje mieszkańców państw Europy Środkowo-Wschodniej. Fanpage’e takie, jak Squatting Slavs in Tracksuits, Scenic Depictions of Slavic Life czy Babushka prześcigają się w publikowaniu memów i w zamyśle zabawnych zdjęć ze (z grubsza) słowiańskich miast i wsi.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Wesele

Ostatnia aktualizacja: 05.08.2021 00:00
Pandemia pokrzyżowała plany niejednej parze młodej. Branża ślubna staje więc na głowie, by sprostać pandemicznej rzeczywistości, i wróży nowe trendy, które - jak się okazuje - wcale nie są takie nowe…
rozwiń zwiń