Czemu akurat koza stała się ważnym zwierzęciem ostatkowego pochodu kolędników na Kujawach? Dlaczego każdy gospodarz czekał na jej wizytę? Odpowiadał kierownik Muzeum Etnograficznego, działającego w ramach Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej – Michał Kwiatkowski.
- Koza to symbol sił wegetatywnych, ożywiających ziemię, ludzi, zwierzęta. Zapusty, z jednej strony są ludyczne, zabawowe, ale z drugiej przypadają na koniec zimy, za chwilę przedwiośnie i wiosna. Dlatego obrzęd chodzenia z kozą ma charakter magiczny – wyjaśniał Kwiatkowski – Tradycyjne zapusty miały na celu przywołanie sił witalnych, zaklinanie urodzaju i odegnanie złych mocy.
Tradycyjne obrzędy zapustowe na Kujawach składały się z trzech elementów. Najważniejszy to kolędowanie z kozą. Ale koza nie była jedyną postacią zwierzęcą w pochodzie zapustnych kolędników! Znajdował się tam także bocian, niedźwiedź (mężczyzna otulony słomą lub grochowinami), koń – symbol solarny, życiodajny. Ponadto, kolędniczą grupę uświetniały figury obcych: Żyd, Cygan, dziad wędrowny. Ciekawym elementem były tzw. postacie dwoiste: dziad na babie – symbolizujący płodność, prokreację, żywy na umarłym – zestawienie dwóch przeciwstawnych sił, wskazujący, że jedna nie może istnieć bez drugiej. Nie brakuje także diabła, śmierci, ale i kominiarza, policjanta czy panny młodej.
Każdej grupie towarzyszyli muzykanci. Niekiedy pojedynczy, dziś często są to całe kapele. Kolędujący są częstowani słodkimi wypiekami, kiełbasą, dostają też alkohol i drobny datek.
- Ważnym elementem kolędowania jest bardzo teatralny moment śmierci kozy – zaznaczał Michał Kwiatkowski.
Postaci kolędnicze zaczepiają domowników, psocą, gdy w pewnym momencie koza „pada martwa”. Jej współtowarzysze lamentują nad jej losem. Proszą o datek, by przywrócić kozę do życia. Datek „na siano dla kozy” ma spowodować, że ta wróci do żywych. I tak się dzieje. Koza powstaje z martwych. Co symbolizuje powrót natury do życia po zimie.
- Oczywiście, funkcjonuje tu element improwizacyjny. Wszystkie postacie są bardzo dynamiczne, żywiołowe. Niemniej śmierć kozy i jej powrót do życia to element stały. Tak jak składanie życzeń gospodarzom i przyjmowanie datków – mówił gość Kiermaszu.
Koza chodzi od domu do domu, każdy powinien ją przyjąć. Odmowa przyjęcia była niehonorowa i źle widziana. Obrzędy zapustne miały więc i wymiar społeczny, integrujący mieszkańców wsi. Tradycyjnie przebierańcami w orszaku kozy byli mężczyźni, ta zasada, jak przypomina Michał Kwiatkowski, nadal funkcjonuje w „kozie szymborskiej” jednej z najstarszych na Kujawach.
Pochód z kozą to jednak nie wszystko. Jest jeszcze podkoziołek. Wieńczy wtorek zapustny.
- Pierwotnie podkoziołek był zabawą, gdy panny, które jeszcze nie wyszły za mąż, przeznaczały drobne monety pod figurę koziołka. Opłacały w ten sposób taniec z wybranym młodzieńcem. Wszystko to miało podtrzymywać element prokreacyjny – wyjaśniał Michał Kwiatkowski.
Trzecim elementem kujawskich Ostatków, dziś już mocno zapomnianym jest „wywożenie żeńcowych”. „Żeńcowe” to młode mężatki, kobiety, które wyszły za mąż w przeciągu ostatniego roku. Kobiety zamężne już dłuższy czas zbierały ze wsi wszystkie młode mężatki na zabawę w karczmie. Zadaniem młodych było opłacenie zabawy. Poza piciem i tańcem, w karczmie „skakano na wysoki len” – był to rytuał zapewniający urodzaj.
Warto zaznaczyć, że „chodzenie z kozą” z początkiem 2021 roku zostało wpisane na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Pomysł wyszedł od muzealników (przede wszystkim Muzeum Etnograficznego przy Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej), szybko został ciepło przyjęty przez grupy chodzące z kozą. Wybrane zostały także grupy reprezentacyjne. Na ich czele stanęła jedna z najstarszych: koza szymborska. Wieść niesie, że w grupie tej udzielał się swego czasu Jan Kasprowicz!
Dom Ludowy w Bukowinie Tatrzańskiej, fot. Maciej Kuchta
Od „chodzenia z kozą” przeszliśmy do chodzenia z… turoniem. Grupa kolędnicza „Z turoniem” z Słupnic k. Limanowej to jedna z grup, które pojawiły się na zeszłorocznym, 48. Góralskim Karnawale. Limanowa jest granicą oddzielającą górali od Lachów. Słupniczanie zaliczają się do Górali Białych, nazwa pochodzi podobno od tego, że górale ci nosili białe gurmany (rodzaj płaszcza z samodziałowego, filcowanego sukna). Grupa „Z turoniem” śpiewa teksty przekazywane w regionie od pokoleń. Jak wspominał kierownik zespołu, choć kolędnikami byli tylko młodzi mężczyźni, to już w muzyce zdarzało się grać i dziewczynom.
Zamieszkujący okolice Limanowej Lachy to ludność przejściowa między góralami a grupami nizinnymi. Druga grupa kolędnicza, z którą fragmentu rozmowy słuchaliśmy, to Lachy Limanowskie ze wsi Pisarzowa. Pisarzowa była wsią królewską, co wyróżnia ją na tle innych w okolicy. W zespole jest wyjątkowo wielu młodych ludzi. Jak mówił jeden z młodych kolędników: „Kultura piękna. Dlaczego jej nie kontynuować, skoro mamy taką możliwość? Zachęcam każdego”!
***
Tytuł audycji: Kiermasz pod kogutkiem
Prowadził: Piotr Dorosz
Gość: Michał Kwiatkowski (Muzeum Etnograficzne przy Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej)
Data emisji: 14.02.2021
Godzina emisji: 5.05