- Instrumenty Sabały przetrwały do dziś. Możemy zobaczyć je w Muzeum Tatrzańskim. Były bardzo szykownie zrobione! – wspominał Krzysztof Trebunia-Tutka – Te po Sabale miały już 4, nie 3, struny i kształt oscypka. Gra się na nich tak jak na skrzypcach. Ale ich budowa pozwala, by – jak Sabała – włożyć je do rękawa od cuchy i iść w hole na wycieckę z „panami” abo na sałas, pograć juhasom.
Z początku struny do złóbcoków robione były z jelit zwierzęcych. Wyjątkowo przez to wrażliwe na zmiany atmosferyczne były trudne do nastrojenia. Jednak, gdy już się to udało, można było w ich brzmieniu wysłyszeć… Azję. Ten instrument przybył do nas właśnie z Azji w XI w. wieść niesie, że Sabała swoje struny kręcił także z jedwabiu i czy końskiego włosia. Jak brzmiały takie jedwabne struny? Nie wiemy. Jednak współcześni Sabale, którzy słyszeli jego grę, wspominali, że były to dźwięki zupełnie niepodobne do „klasycznie pojętym pięknem muzyki z filharmonii”.
kapela góralska skrzypce, złóbcoki, basy
Szorstki, piskliwy dźwięk złóbcoków przetrwał dzięki prymistom, którzy cenili ten instrument ponad skrzypce. Wchodzące do muzyki góralskiej w połowie XIX w. skrzypce służyły raczej za instrument akompaniujący. Złóbcoki wspaniale uzupełniały się także z dudami – miały szerszą od kozy skalę, inne możliwości techniczne. Dudziarz z gęślarzem mogli doskonale ograć nie jedno wesele czy potańcówkę!
Sabała grał starodawne nuty, które zasłyszał od górali z różnych obszarów – Orawy czy Spisza. Takie nuty – orawskie, spiskie – przekazał kolejnemu pokoleniu. Melodiami tymi ilustrował także swoje opowieści.
- Sabała był niezwykłym gawędziarzem. Nie tylko dr Tytus Chałubiński, ale i Henryk Sienkiewicz, Stanisław Witkiewicz i wielu innych artystów byli urzeczeni jego opowieściami. Jeden z wykształconych górali, Andrzej Stopka, postanowił jako pierwszy je spisać. Wydał w książeczce „Sabała” nie tylko opowieści, ale i kilka sabałowych melodii. Stąd wiemy, jakie melodie lubił Sabała grać w czasach opowiadania – tłumaczył Krzysztof Trebunia-Tutka – Dziś te starodawne melodie ozwodne, grane tak, jak niegdyś grał Sabała, na złóbcokach, indywidualnie, coraz rzadziej grane do tańca, a bardziej do słuchu, nazywamy wzorem Bartusia Obrochty „nutami sabałowymi”.
Tradycję gry na złóbcokach kontynuowali m.in.: Jan Stoch z Zębu, Mieczysław Majerczyk z Suchego, Wojciech Blaszak z Chochołowa, Ignacy Prokop.
Czytaj więcej: Homer z Tatr
Do dziś na Podhalu usłyszymy nie jedną gawędę przypisywaną Sabale. To nie tylko legendy, ale i własne historie i anegdoty samego Jana Krzeptowskiego. Krążą opowieści o polowanie na niedźwiedzia, chodzeniu ze zbójnikami… Kolejne pokolenia opowiadały już o Sabale: jego nutach, specyficznym zachowaniu i śpiewały śpiewki o tej niezwykłej postaci.
Zdjęcia pochodzą z archiwum Muzeum Tatrzańskiego im. dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem