Bartłomiej Obrochta, zwany Bartusiem, był o pokolenie młodszy od Sabały. Podobnie jak legendarny podhalański Homer, tak i on z początku był juhasem, myśliwym, po czym – przewodnikiem górskim, towarzyszem wycieczek Tytusa Chałubińskiego.
Choć niewiele wiadomo o muzykantach, którzy grali na Podhalu przed Sabałą czy Obrochtą, przetrwała pamięć o Szymonie Gąsienicy „Krzysiu” – mistrzu Obrochty, niewiele starszym od niego. „Krzysia” uwiecznił w literaturze Kazimierz Przerwa-Tetmajer, on też podarował skrzypce młodemu góralowi.
Starsi górale „zgóralszczali” (jakby powiedzieli na Podhalu – „uzdajali”) wszelkie zasłyszane melodie, nadając im cech, które dziś uważane są za charakterystyczne i odróżniające Skalne Podhale od Lubtova, Orawy, Spisza czy Górali Zagórzańskich. Tematy muzyczne mają stałą rytmiczno-harmoniczną strukturę, jednak każdy muzykant ma ambicje, by dodać im wariantowości. Obrochta miał repertuar bogaty i oparty na różnych, nie tylko góralskiej, skalach.
Portret Bartlomieja Obrochty, przewodnika, muzyka goralskiego, 1925 r.
Szczęśliwie, zachowały się nagrania Obrochty z 1914 roku – dowód na to, że był on znakomitym, ukształtowanym technicznie skrzypkiem. Bartuś Obrochta przeniósł do naszych czasów specyficzny styl gry, zdobień, który do dziś inspiruje muzyków Skalnego Podhala.
Stanisław Mierczyński, muzykolog i przyjaciel rodziny Obrochtów mówił, że Bartuś potrafił nie tylko zachować staroświeckie nuty, ale i bardzo je wzbogacił dzięki talentowi, zachowując przy tym styl muzyki Podhala. „Uzdajał” – przerabiał – starsze melodie góralskie, a nuty śpiewane dostosowywał na kapelę góralską, dzięki niemu liczba nut góralskich bardzo wzrosła! Pojawiły się krzesane, drobne, nuty do zbójnickiego czy marsze. Bartuś nazywał je od grup (ozwodna, krzesana) i regionu pochodzenia, ale i od legendarnych postaci kultury Podhala (słuchaliśmy „Nuty zbójnika Wojtka Matei”, która dziś po drobnych przeróbkach, niewtajemniczonym jest znana jako „Ja za wodą, Ty za wodą”).
Doskonała technicznie, wyrazista gra Bartusia przywodzi na myśl muzykę barokową. Być może jest to wpływ muzyki węgierskiej, którą jego mistrz, Szymon Krzyś, słyszał na żywo w Peszcie? Styl Bartusia był delikatny, rytmiczny, taneczny i nieforsowny. W czasach Bartusia Obrochty do prymisty akompaniował melodycznie grający na skrzypcach sekund, całość uzupełniała partia basowania. Warto wspomnieć, że to właśnie dzięki basowaniu możemy dowiedzieć się, czy melodia jest „po dwa” (D-D-A-A), „po cztery” (D-D-D-D-A-A-A-A) czy „a raz” (D-D-A-D-D-D-A-D). W kapeli Bartusia Obrochty grali (jako sekund) jego synowie – Jan i Józef – oraz zięć, basista, Stanisław Szczepaniak Pajscerz (autor muzyki do tekstu Przerwy-Tetmajera „Hej, Krywaniu, wysoki”). Sam kwartet Obrochty stał się wzorowym dla muzyków tradycyjnych Skalnego Podhala.
Bartuś Obrochta z muzyką
Ale wzbogacenie podhalańskiego repertuaru o kolejne nuty i delikatny, żywy styl gry, to nie wszystkie zasługi Bartusia Obrochty. Był pewnym mediatorem miedzy światem góralszczyzny, a światem „panów z miasta”. Jego grze przysłuchiwali się literaci i malarze. Iwaszkiewicz opisał w swoich wspomnieniach barwne wesele Rytardów, któremu przewodził Obrochta. Nie brakowało tam górali, nie brakowało i Zakopiańskiej bohemy, na czele z Witkacym i Stryjeńskimi. Tam też pojawił się (i skrzętnie notował motywy muzyczne Obrochty) sam Karol Szymanowski. Balet „Harnasie” stworzył właśnie na podstawie muzyki Bartusia.
Zdjęcia pochodzą z archiwum Muzeum Tatrzańskiego im. dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem