Chleb w ostatnich latach traci na znaczeniu. Nie mamy do niego już takiego szacunku jak nasi dziadkowie, którzy z większą troską do niego podchodzą. Czemu? To jasne. - Bo zetknęli się z brakiem chleba - tłumaczyła prof. Mariola Tymochowicz. - W przeszłości na chleb naprawdę trzeba było zapracować: sam proces pozyskania ziarna był bardzo czaso- i pracochłonny. Samo przygotowanie ziemi, zaoranie, zasianie, żniwa, potem obróbka ziarna. Zajmowało to dużo czasu i wymagało od mieszańców wsi ogromnego wysiłku, więc wiązało się z ogromnym szacunkiem.
Liczył się także rytuał przygotowania ciasta. - To był bardzo ważny proces, nikt nie powinien wtedy przeszkadzać gospodyni, nie powinno być przesiągu, żaden mężczyzna nie powinien zaglądać do kuchni, ani nawet pies, bo to groziło zakalcem, a tym samym - głodem dla rodziny - mówiła prof. Tymochowicz.
Co ciekawe, chleb nie zawsze był tak powszednią potrawą w naszej kuchni. Powszechnie dostępny stał się dopiero w drugiej połowie XIX wieku, wcześniej był raczej potrawą świąteczną. Ma ogromne znaczenie w większości świąt dorocznych, ale i rodzinnych, bo cykl życia ludzkiego był z nim powiązany. Dlatego chleb towarzyszył narodzeniu dziecka, chrzcinom, weselu i pogrzebowi.
Dziś jeszcze wielu z nas każdy nowy bochenek zaczyna od zrobienia na nim nożem znaku krzyża, ale coraz mniej osób pamięta, że chleb nie może się zmarnować, że nowego bochenka nie zaczynamy, dopóki nie skończymy starszego. Do chleba trzeba mieć szacunek, bo przez to że jest on symbolem jedzenia ogólnie w naszej kulturze, jego brak to brak jedzenia w ogóle. To także symbol daru od Boga i dobra wróżba. Dlatego towarzyszy świętom i weselom, bo symbolizuje też dostatek i pomyślność.
***
Tytuł audycji: Źródłosłów
Opowiadała: prof. Mariola Tymochowicz
Data emisji: 27.11.2021
Godzina emisji: 8.50