Obawiając się negatywnych konotacji słowa "kartki" w sierpniu 1976 r. władze używały określenia "bilety towarowe". Osoby je posiadające miały prawo do zakupu określonej ilości cukru po dotychczasowych cenach (10,50 zł za kg), pozostała część cukru była dostępna w sprzedaży po cenach komercyjnych (26 zł za kg).
Jak pisze dr Andrzej Zawistowski z Instytutu Pamięci Narodowej, w artykule "A na co mi pieniądze, panie? Co innego kartki", "powyższa decyzja była po części wypadkową wydarzeń czerwca 1976. Po zamieszaniu z wprowadzaniem, a następnie wycofywaniem podwyżki cen artykułów spożywczych, ludzie przypuścili szturm na sklepy. Robotnicy i urzędnicy porzucali swe miejsca pracy, by tylko stanąć w kolejkach. Bywało, że tłum klientów demolował sklep bądź samowolnie przejmował znajdujący się na zapleczu towar.
Pierwsza dekada lipca 1976 r. przyniosła blisko 200 proc. wzrost dynamiki sprzedaży podstawowych artykułów spożywczych. Jednym z nich był cukier. Próbując walczyć z jego brakiem na rynku - władze (jak wówczas zapowiedziano - tymczasowo) zdecydowały się na reglamentowaną sprzedaż cukru. Rządzącym chodziło jednak także o ograniczenie spożycia cukru, aby uzyskane w ten sposób nadwyżki kierować na eksport. Liczono również, iż utrudniony dostęp do cukru ograniczy bimbrownictwo i zwiększy zyski państwowego monopolu spirytusowego".
Kroki podjęte w 1976 r. nie zahamowały katastrofy gospodarczej. Wręcz przeciwnie - zbliżała się ona w zawrotnym tempie. Towary znikały ze sklepowych półek, rosły za to ustawiające się przed nimi kolejki. W 1980 r. mięsa i jego przetworów oraz czekolady wystarczało dla 75 proc. potrzebujących, margarynę mogło kupić 79 proc. zainteresowanych, ser - 80 proc. Na początku lat 80. braki w zaopatrzeniu dotyczyły 80 proc. wszystkich artykułów konsumpcyjnych.
Krach gospodarczy
Załamanie gospodarcze doprowadziło do wybuchu społecznego. Gdy nocą z 16 na 17 sierpnia 1980 r. w strajkującej Stoczni Gdańskiej im. Lenina redagowano ostateczną listę postulatów protestujących, w punkcie 11 zapisano: "Wprowadzić na mięso i przetwory kartki - bony żywnościowe (do czasu opanowania sytuacji na rynku)". W ten dramatyczny sposób robotnicy chcieli zapewnić Polakom chociażby minimalne zaopatrzenie w podstawowe artykuły spożywcze.
Począwszy od 1 kwietnia 1981 r. - przypomina dr Zawistowski - obok istniejących kartek na cukier, wprowadzano reglamentowaną sprzedaż mięsa i jego przetworów (formalnie na trzy miesiące). Powstał bardzo skomplikowany system reglamentacji. Jego całość ujęto w dziewięć norm zaopatrzenia (w zależności od wieku i rodzaju wykonywanej pracy). W ramach tych norm szczegółowo podano wykaz przynależnego asortymentu mięsa. Został on podzielony, według jakości mięsa, uwzględniając zawsze mniejszy udział w przydziale lepszych gatunkowo mięs i wędlin. Powyższe zasady były uzupełniane szczegółowymi unormowaniami dotyczącymi sposobu dystrybucji kart zaopatrzenia, ich wykorzystywaniem i przechowywaniem.
Warto podkreślić, iż tworząc te skomplikowane rozwiązania nie zapominano o szczegółach - z ówczesnej perspektywy - drobnych. Zadbano np. o to, by członkowie Związku Religijnego Wyznania Mojżeszowego otrzymywali odpowiednie przydziały w mięsie koszernym. Wprowadzenie reglamentacji mięsa otworzyło "worek z kartkami". W kwietniu 1981 r. podjęto decyzję o wprowadzeniu reglamentacji masła, mąki pszennej, kaszy, płatków zbożowych, ryżu. W sierpniu do listy towarów sprzedawanych dołączył proszek do prania, w październiku podstawowe artykuły dla niemowląt. Czasami reglamentacja na dany towar była wprowadzana jedynie na określonym obszarze, tak jak było początkowo np. z alkoholem czy papierosami.
Kartki na wszystko
Gwałtowny wysyp zasad i form reglamentacji został w pewien sposób unormowany w końcu grudnia 1981 r. - zauważa dr Zawistowski. Sprzyjało temu przygotowywanie wejścia w życie reformy gospodarczej. Jednocześnie pojawianie się coraz to nowych wykazów reglamentowanych towarów wymuszało całościowe rozwiązanie. Tak więc od stycznia 1982 r. zestawienie reglamentowanych towarów zawierało: mięso, masło, cukier, cukierki, czekoladę, mąkę pszenną, kaszę, płatki, ryż, alkohol, papierosy, proszek do prania, mydło toaletowe, oliwkę i mleko w proszku dla dzieci, mleko o zawartości tłuszczu 3,2 proc., smalec. Praktycznie połowa wszystkich wydatków żywieniowych została w ten sposób objęta bezpośrednią reglamentacją.
"Ukoronowaniem" tych decyzji było wprowadzenie "kartki na kartki" - czyli specjalnego blankietu w formie wkładki do dowodu osobistego, na której odnotowywano przyznane danej osobie blankiety reglamentacyjne. Wprowadzono ją do użycia 1 marca 1982 r. Była to próba zapanowania nad żywiołową dystrybucją kartek. Istnienie reglamentacji było jednym z najbardziej czytelnych dowodów na krach socjalistycznej gospodarki. Przysparzała ona kłopotów nie tylko klientom i władzy, ale także sprzedawcom. Wokół reglamentacji rozrastał się legalny system biurokratyczny i nielegalny czarny rynek blankietów zaopatrzenia.
Ostatnim "kartkowym" towarem w PRL było mięso. Jego reglamentację zniesiono z końcem lipca 1989 r., choć jeszcze wiele zakładów pracy zdążyło swoim pracownikom wydać kartki obowiązujące na ten towar w sierpniu, a w drukarniach z maszyn zeszły nawet kartki wrześniowe.
Zajrzyj na strony serwisu "Czerwiec 1976">>>