Na wiecu kandydata centroprawicy w wyborach samorządowych w Rzymie rozdano kilkaset kalendarzy ze zdjęciami faszystowskiego przywódcy Włoch Benito Mussoliniego. Protestują byli partyzanci i wspólnota żydowska.
W kalendarzu, przygotowanym przez sztab kandydata do władz regionu Lacjum Luigiego Celoriego, rok 2010 nazwano "88. rokiem ery faszystowskiej". Na każdej stronie widnieją zdjęcia i złote myśli Duce.
Oburzenie takim wyborczym pomysłem wyraził prezes gminy żydowskiej w Wiecznym Mieście Riccardo Pacifici mówiąc: "To haniebny epizod, którego nie da się usprawiedliwić".
"Gdybyśmy byli w 88. roku ery faszystowskiej, to ja prawdopodobnie nigdy bym się nie urodził" - dodał.
W podobnym tonie wypowiedzieli się kombatanci z antyfaszystowskiego włoskiego ruchu oporu. Szef ich stowarzyszenia Massimo Rendina, cytowany w środę na łamach dziennika "La Repubblica", oświadczył: "Oburzenie nie wystarczy". Pytamy, czy ktoś, kto pozbawiony jest obywatelskiej godności, może zajmować urząd publiczny".
Politycy opozycyjnej centrolewicowej Partii Demokratycznej (PD) przypomnieli, że apologia faszyzmu jest we Włoszech przestępstwem. Parlamentarzysta PD Emanuele Fiano zaapelował do partii premiera Silvio Berlusconiego o refleksję, czy nie należy wycofać kandydatury kogoś, kto "odczuwa nostalgię za najstraszniejszymi latami w historii Włoch".
Od inicjatywy kandydata koalicyjnej centroprawicy zdystansowali się także inni politycy tego bloku, z ubiegającą się o urząd przewodniczącej władz stołecznego regionu Lacjum Renatą Polverini na czele.
Tymczasem sam Luigi Celori, działacz rozwiązanego już prawicowego Sojuszu Narodowego broni się mówiąc, że kalendarz nie powstał z jego inicjatywy, ale grupy jego zwolenników.
(PAP)