Autorytaryzm bez autorytetu
- Śmierć Marszałka Piłsudskiego 12 maja 1935 wywarła olbrzymie wrażenie. Nie tylko w społeczeństwie. Mimo uczuć, jakie do niego żywiono, ludzie światli, nawet niechętni politycznie, zdawali sobie sprawę, że odszedł ktoś wielki – mówił prof. Paweł Wieczorkiewicz w audycji Andrzeja Sowy i Wojciecha Dmochowskiego z cyklu "Kompaktowa historia Polski".
Ktoś, chciałoby się dodać, kogo znaczenie i charyzma legitymizowały rządy obozu sanacyjnego, niepodzielnie dzierżącego władzę od przewrotu majowego 1926 roku. Sanacja stała się autorytaryzmem bez autorytetu. Śmierć Marszałka rozpoczęła proces dogłębnych przekształceń na polskiej scenie politycznej.
Trzy obozy władzy
W samym obozie sanacyjnym coraz wyraźniejszy stawał się podział na trzy ośrodki władzy. Pierwszą grupę stanowił tzw. "Zamek" z posiadającym na mocy konstytucji kwietniowej szerokie prerogatywy prezydentem Ignacym Mościckim na czele. Najbardziej zagrażał mu Walery Sławek, który skupiał wokół siebie grupę tzw. "pułkowników".
- Doszło do zjawiska nazywanego w historiografii mianem dekompozycji obozu piłsudczykowskiego. Polegała ona na tym, że rozpoczęła się zażarta, bezpardonowa walka o władzę. Wyszedł z niej zwycięsko prezydent Ignacy Mościcki, kosztem najstarszych współpracowników Marszałka, przede wszystkim Walerego Sławka i byłych premierów Prystora i Świtalskiego. Z tego pogromu ocalał właściwie tylko Józef Beck, nieusuwalny minister spraw zagranicznych - podkreślał prof. Wieczorkiewicz.
Trzecim obozem władzy sanacyjnej był Główny Inspektorat Sił Zbrojnych, na czele którego stał Edward Rydz-Śmigły.
- Skoro nie było żywego Piłsudskiego, trzeba było stworzyć instytucję, która go zastąpi - mówił prof. Paweł Wieczorkiewicz o powołaniu Rydza-Śmigłego na stanowisko GISZa.
Pierwszy po Panu Prezydencie
Wpływy GISZa nieustannie rosły, zaś polityczna pozycja Mościckiego była podkopana przez konflikt ze Sławkiem. W tej sytuacji prezydent zdecydował się na sojusz z Rydzem-Śmigłym. Wyrazem tego paktu był okólnik, w którym premier Sławoj-Składkowski, na życzenie Mościckiego, pisał: „Generał Rydz-Śmigły, wyznaczony przez Marszałka Piłsudskiego, jako Pierwszy Obrońca Ojczyzny, i pierwszy współpracownik Pana Prezydenta w rządzeniu państwem, ma być uważany i szanowany, jako pierwsza w Polsce osoba po Panu Prezydencie Rzeczpospolitej. (…) Wszyscy funkcjonariusze państwowi z prezesem Rady Ministrów na czele okazywać mu winni objawy honoru i posłuszeństwa”. Rydz-Śmigły stawał się, z oczywistym naruszeniem konstytucji, niemal współprezydentem Polski. Podkreśliło to jeszcze dobitniej wręczenie mu buławy marszałkowskiej 10 listopada 1936.
W październiku 1935 roku Walery Sławek po politycznej przegranej z Mościckim rozwiązał Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem. Na jego miejsce, rzecz jasna już bez udziału Sławka, powołano 21 lutego 1937 Obóz Zjednoczenia Narodowego. Chwytliwą, ale i dającą pole do popisu prześmiewcom, nazwę wymyślił prezes Związku Zawodowego Literatów Polskich, Ferdynand Goetel. Nowe ugrupowanie miało być politycznym zapleczem Rydza-Śmigłego.
- "Ozon" miał wiele zmienić. "Ozon" nie miał być BBWR, ale stał się de facto BBWR bis. Stał się partią rządową, partią, która nie miała wyrazistego oblicza politycznego, bez większych wpływów – oceniał historyk.
Romans z prawicą
Deklaracja programowa Obóz Zjednoczenia Narodowego była istnym ideowym łamańcem. Jak zauważał Stanisław Cat-Mackiewicz: "Pod względem społecznym zbliżona jest do deklaracji stronnictwa zachowawczego, pod względem narodowym zdecydowanie nacjonalistyczna – akceptuje bez zastrzeżeń całą ideologię Dmowskiego".
Prawicowy charakter programu "Ozonu" podyktowany był głównie dwoma względami. Po pierwsze chodziło o rozszerzenie bazy społecznej ugrupowania. Obóz rekrutował swoich członków z administracji państwowej oraz prorządowych organizacji i stowarzyszeń społecznych. Było to jednak relatywnie niewielkie zaplecze. Dlatego poszukiwano prób zdobycia elektoratu prawicowego. Nacjonalistyczny program partii dawał podłoże do politycznego romansu między "Ozonem" i Obozem Narodowo-Radykalnym. Z tych prób sojuszu niewiele jednak wynikło. Z drugiej strony deklaracja ideowa OZN sprzyjała budowie wodzowskiego mitu Rydza-Śmigłego. Jak zauważał Wacław Jędrzejewicz, deklaracja Koca "była zbyt podobna do ruchów społeczno-politycznych we Włoszech i Niemczech, a przez to tak daleka od haseł, pod którymi dotychczas grupowali się piłsudczycy".
bm