Kolejny odcinek cyklu "Z Archiwum IPN", który prezentuje szczególnie ciekawe archiwalia znajdujące się w Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, związane z Powstaniem Warszawskim i II wojną światową ukazuje brutalne i bezwzględne działania Niemców wobec osób przebywających w szpitalach podczas Powstania. Audycję, która powstała na podstawie zeznania Włodzimierza Włodarskiego pełniącego obowiązki Kierownika Gospodarczego Szpitala Zakaźnego w Warszawie przy ulicy Wolskiej 37 - przygotował Witold Banach.
Zbrodnicze działania wobec cywilów
Zeznanie Włodzimierza Włodarskiego zostało złożone w 1947 roku w ramach śledztwa prowadzonego w sprawie Szpitala Zakaźnego imienia świętego Stanisława przy ulicy Wolskiej, a które dotyczyło zbrodniczych działań Niemców wobec ludności Warszawy.
Włodarski, który współpracował z szefem służby sanitarnej KEDYWu Armii Krajowej, obserwował działania Niemców od 1 sierpnia do końca Powstania. Najbardziej wstrząsające są jego zeznania dotyczące pierwszych dni sierpnia, kiedy Niemcy rozpoczęli akcję oczyszczania ulicy Wolskiej i Górczewskiej. Te fragmenty jego zeznań czyta Piotr Rogowski z centrum udzielania informacji o ofiarach II wojny światowej Instytutu Pamięci Narodowej.
"Wypędzanie ludności - zeznawał Włodarski - odbywało się w sposób wysoce okrutny, urągający jakimkolwiek przepisom prawa boskiego i ludzkiego, połączone było z biciem, kopaniem, strzelaniem do ludzi posądzanych o przynależność do Armii Krajowej i rzucaniem granatów do piwnic, w których ukrywali się ludzie. Część ludności była przeznaczona do rozbierania barykad, dlatego musiała iść przed i obok czołgów, aby uniemożliwić powstańcom kontrakcje".
Włodarski opisał też sytuację, kiedy żołnierz niemiecki zabrał siłą młodą kobietę z przechodzącego tłumu i poprowadził ze sobą ruiny spalonego domu.
"Udałem się tam razem z doktorem Kubicą i podoficerami i złapaliśmy małego żołnierza in flagranti. Został aresztowany, po 5 minutach wrócił roześmiany bramą szpitalną grożąc tym, którzy go oskarżali".
Każdy cywil był podejrzany
- Niemcy działali tak brutalnie na mocy oficjalnych rozkazów normujących postępowanie z partyzantami - wyjaśnia historyk IPN Tomasz Sudoł. - To były specjalne dyrektywy, które funkcjonowały od 39 roku. Ich przekaz był taki - tłumaczy historyk - że partyzantów likwiduje się na miejscu.
Za taki obszar walk partyzanckich uznano Warszawę, stąd każda osoba, która znajdowała się na obszarze prowadzonej walki postrzegana jako potencjalny partyzant. Już to, że osoba ukrywała się gdzieś w piwnicy, dla Niemców mogło oznaczać, że pewnie prowadzi działania zbrojne, a broń jest ukryta. Niemcy wtedy postrzegali cywilów jako potencjalnych partyzantów.
Historyk przypomina, że podczas Powstania doszło do szeregu zbrodni, które wskazują na to, że była zgoda na to, by likwidować rannych znajdujących się w szpitalach, więc tych których można było ewakuować, ewakuowano, a niezdolnych do ewakuacji mordowano na miejscu.
Wstrząsająca skala grabieży
Równie wstrząsające są zeznania Włodzimierza Włodawskiego dotyczące skali niemieckich grabieży. Włodarski opisuje między innymi okradzenie szpitalnej kasy:
"Po zajęciu budynków przez żandarmerię, nikt z polskiego personelu szpitalnego nie mógł tam wejść, stąd nie było możliwości przeniesienia pieniędzy znajdującej się w zamkniętej kasie pancernej. Kiedy w kilka dni po objęciu szpitala przez Niemców, dostałem zezwolenie, udałem się z mechanikiem i świadkami, żeby kasę siłą otworzyć, zastaliśmy ją bardzo fachowo rozprutą i ogołoconą z zawartości. W czasie przebywania na naszym terenie generała Dirlewangera, żołnierze przynieśli mu dużą ilość srebra - około 100 kilogramów. Położyli je na korytarzu przed drzwiami kwatery generała, który wszystko przenieść do swojego pokoju. W związku z tym jeden z pracowników nawiązał rozmowę z ordynansem generała, ten oznajmił, że zawsze ma miejsce podział zdobyczy, a on sam już dostarczył generałowi trzydzieści kilka pierścionków".
Tomasz Sudoł wyjaśnia, że grabież mienia jest jednym z podstawowych czynników motywujących działania wojsk okupacyjnych.
- Możliwość wzbogacenia się zdobycia drogocennych przedmiotów, złota, srebra - myślę, że to była dla wielu żołnierzy, którzy brali udział w pacyfikacji ogromna motywacja. Są potworne relacje, które mówią o tym, że kobietom obcinano na przykład palce żeby zdjąć pierścionki. Analiza zachowania żołnierza w biorącego udział w tłumieniu Powstania jasno i wyraźnie pokazuje, że było ty to działania niezwykle brutalne - mówi historyk.
Ogółem Niemcy wywieźli z Warszawy około 45 tysięcy wagonów kolejowych oraz kilkanaście tysięcy ciężarówek pełnych zagrabionego mienia prywatnego i państwowego.
Witold Banach