Nie tylko śpiewała – tworzyła także muzykę i utwory do różnych programów i filmów telewizyjnych, animowanych i kinowych. Współpracowała z bardzo znanymi muzykami – Janusz Muniak, Włodzimierz Nahorny, Jan Wołek. Bardzo dobrze o wspólnej pracy i kontaktach z nią mówili Agnieszka Osiecka, Jonasz Kofta, Alicja Majewska, Jerzy Połomski czy zespół Skaldowie.
Koncentrowała się na poezji
Oficjalna strona Festiwalu Piosenki Literackiej, który od 2009 corocznie odbywa się w Białymstoku, zamieszcza piękny biogram naszej artystki: "Łucja Weronika Prus – mówi się o niej, że miała wyjątkowy głos i wielką umiejętność doboru repertuaru, koncentrowała się na poezji, a także na muzyce poważnej. Jej piosenki znała i śpiewała cała Polska. Wylansowała popularne przeboje takie jak: "Dookoła noc się stała", "Nic dwa razy", "Twój portret", "W żółtych płomieniach liści", "Walc chopinowski", "Tango z różą w zębach". Przyszła na świat 25 maja 1942 roku w Białymstoku. Tu też uczęszczała do szkoły muzycznej (klasa skrzypiec). Następnie ukończyła Wydział Wokalny i Piosenkarski Średniej Szkoły Muzycznej im. F. Chopina w Warszawie oraz Studio Piosenki PAA Pagart. W 1962 roku zdobyła II nagrodę w Radiowym Konkursie Piosenkarskim, co zaowocowało nagraniem jej pierwszych piosenek dla Polskiego Radia".
Radio lubiło jej "miękki" głos, pełen głębi..., a słuchacze przepadali za jej śpiewem. Od 11 lat festiwal gromadzi wielu młodych, początkujących, ale i dojrzałych twórców. W jury na stałe zasiadają tak znane osoby świata muzyki jak Włodzimierz Nahorny, Janusz Strobel i Jan Wołek. Z nimi wszystkimi Pani Łucja współpracowała w czasach swojej kariery. Za życia wydała 9 płyt – m.in. "Łucja Prus dzieciom", "Dla dzieci od lat 3" czy "Szymborska Poems, Songs". Razem z Alicją Majewską, Jerzym Połomskim i Włodzimierzem Korczem wydała w 1988 roku przepiękną płytę z kolędami – do dziś ocenianą jako jedno z najpiękniejszych wydawnictw tego typu w Polsce. Po śmierci wyszły jeszcze dwa albumy – "Czułość" i "Platynowa kolekcja".
Dar stwarzania klimatów
W oficjalnych biogramach nie brakuje słów uznania: "Wielu do dziś wspomina jej niezwykły dar stwarzania nastrojowych klimatów. W wywiadach powtarzała, że właśnie tego szukała zawsze zarówno w tekście jak i muzyce. Nic dziwnego, bowiem pisali dla niej sami najwięksi: Nahorny, Sławiński, Namysłowski, Wąsowski, Osiecka, Kofta, Wołek, Młynarski. Wielokrotnie doceniano jej talent nagradzając ją na wielu festiwalach".
"Styl.pl" opisuje także ciekawe wydarzenia z jej życia: "Nie czuję się gwiazdą. Podejrzewam też, że jest to ktoś, kto wszystko stawia na jedną kartę. Ja tego nigdy nie robiłam" - mówiła Łucja Prus. Od dziecka uwielbiała śpiewać. Z koleżankami namówiła nauczycieli, by pozwolili im założyć w piwnicy klub szkolny. Same odmalowały ściany i urządzały występy. Charakter musiała odziedziczyć po energicznej mamie, która zawiadywała prywatną piekarnią, co oczywiście nie podobało się władzom. Interes kazano zamknąć, rodzina ratowała się założeniem obwoźnego bufetu z kiełbaskami i bułkami. Pani Prusowa stała się lokalną sensacją, gdy jako druga kobieta w Białymstoku zrobiła prawo jazdy i kierowała ciężarowym jelczem".
W środowisku muzycznymi i wśród krytyków znana była z jeszcze jednej cechy – był nią niesamowity smak przy wyborze repertuaru. Zawsze, prócz niezaprzeczalnych walorów muzycznych, kierowała się treścią utworu. Biografowie tak to opisują: "Prezentując swoje piosenki zawsze chciała powiedzieć coś ważnego, dlatego nigdy nie zaśpiewała czegoś banalnego i bez znaczenia, świadczą o tym preferowane przez nią teksty m.in. Szymborskiej, Osieckiej, czy Miłosza. Kiedy Maria Szabłowska zapytała ją kiedyś "co tak naprawdę chcesz nam powiedzieć?", Łucja odpowiedziała: "chcę wam wyśpiewać, że życie jest piękne i trzeba korzystać z każdej jego chwili".
Daru tego nauczyli ją "Starsi Panowie Dwaj". Jak podaje "Styl.pl", cytowany już wcześniej "Łucja skończyła średnią szkołę muzyczną i trafiła do studium wokalnego Pagartu, któremu patronował Jeremi Przybora. Wykorzystała szansę - w wieku 20 lat zajęła II miejsce w Radiowym Konkursie Piosenkarskim. Cenniejsze niż nagroda (telewizor Szmaragd) była opinia Jerzego Wasowskiego. Przekonał ją, że ma zadatki na wspaniałą wokalistkę. "To były dla mnie ostrogi" - mówiła potem. Przyjęła dewizę Starszych Panów: piosenka nie może być o niczym ani wykonana byle jak".
Nic dwa razy się nie zdarza
Łucja Prus w swojej karierze odnosiła także znaczące sukcesy, choćby ten na Festiwalu w Opolu: "W 1965 r. udowodniła to, śpiewając w Opolu "Nic dwa razy się nie zdarza" Szymborskiej. Muzykę skomponował dla Łucji jej mąż, jazzman Jerzy Mundkowski. Wysiłek obojga się opłacił - zdobyła nagrodę specjalną Ministra Kultury. Potem były kolejne przeboje na różnych festiwalach (...) Lata 70. należały do niej. Pisali i komponowali dla niej najlepsi: Nahorny, Wasowski, Osiecka, Kofta, Młynarski, Ptaszyn Wróblewski. Sięgała po wielkich poetów: Mickiewicza, nawet Szekspira! (…) Była szczodra, dzieliła się sukcesem, pomagała: Janusza Strobla namówiła do komponowania muzyki do piosenek, czuwała nad Zbigniewem Wodeckim podczas jego pierwszej trasy".
Do historii przejdzie też sposób, w jaki pożegnała się z tym światem i jak ten świat ze smutkiem ją uczcił. "Jej odejście było jednak pełne charyzmy i dystansu do siebie i świata. Zgodnie z jej życzeniem na pogrzebie zabrzmiał jej ukochany przebój "Wonderful World" Louisa Armstronga, a potem także w Programie I Polskiego Radia, kiedy ją żegnano". Polskie Radio nadało wtedy piękną audycję pożegnalną, pełną wspaniałych utworów, ciepłych wspomnień i wzruszeń.
Oficjalna strona Festiwalu podaje jeszcze: "W swoim testamencie napisała też, żeby przyjaciele po jej śmierci spotkali się na pikniku na łące. Żeby nie było żadnej stypy, bo przecież... jak śpiewała "Czemu ty się, zła godzino, z niepotrzebnym mieszasz lękiem? Jesteś - a więc musisz minąć, miniesz - a więc to jest piękne".
Łucję Prus pośmiertnie odznaczono Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi dla kultury polskiej i osiągnięcia w pracy artystycznej.
PP