Nie można było dopuścić do jakiejkolwiek dowolności – Warszawa miała być na wskroś komunistyczna i nowoczesna zarazem. Miasto przeżyło pożogę wojenną w tragicznym stanie, a zniszczenia były wręcz przygnębiające.
Na stronach "Dzieje.pl" czytamy: "Na skutek walk prowadzonych podczas wojny, zwłaszcza w czasie Powstania Warszawskiego oraz późniejszego planowego i systematycznego niszczenia miasta przez wycofujących się Niemców, Warszawa w 1945 r. była w dużej mierze zrujnowana. Budynków nadających się jedynie do rozbiórki było w części lewobrzeżnej 55,81 proc., a wymagających kapitalnych napraw - 18,26 proc. W prawobrzeżnej było to odpowiednio - 29,92 proc. i 10,74 proc.".
Zamek Królewski został zbombardowany przez Niemców w pierwszych nalotach na Warszawę we wrześniu 1939 roku.
Większości Polakom wydaje się to oczywiste, że odbudowa była efektem komunistycznychnakazów, a zaangażowanie Polaków w to dzieło miało skupić naród wokół komunistycznych władz. Historia jednak była nieco inna.
Jak pisze Mikołaj Gliński (na stronach "Culture.pl"): "powszechny entuzjazm odbudowy Warszawy nie był wcale wymysłem komunistycznej propagandy. Decyzję o odbudowie podjął Stalin, ale to zapał Polaków sprawił, że została zrealizowana".
Po czym dodaje dość apokaliptyczny opis: "W styczniu 1945 Warszawa była morzem ruin. Władze PRL rozważały nawet pomysł, że miasto już na zawsze pozostanie w takim stanie, w jakim je zastano – jako antywojenny pomnik dla przyszłych pokoleń: bezludny krajobraz, przypominający powierzchnię Księżyca".
23:55 jak feniks z popiołów - zamek królewski w warszawie.mp3 Jak feniks z popiołów - Zamek Królewski w Warszawie. (PR, 1971)
Na szczęście dla naszej stolicy pomysł ten zarzucono i mimo tak ogromnych zniszczeń podjęto się rzeczy prawie niemożliwej. Jeszcze w pierwszych miesiącach wiele urzędów centralnych "ewakuowało się" do Łodzi. Oba piękne miasta leżały całkiem niedaleko siebie. Łódź jednak uniknęła tak ogromnych zniszczeń.
Mikołaj Gliński podaje: "Ostatni etap zniszczenia nadszedł wraz z Powstaniem Warszawskim, gdy walki objęły rozległe połacie Starówki, Powiśla, Śródmieścia i Woli. To co przetrwało, było metodycznie plądrowane, a potem równane z ziemią przez niemieckie oddziały niszczycielskie jeszcze w połowie stycznia 1945, tuż przed wkroczeniem Armii Czerwonej. W rezultacie straty w zabudowie Warszawy na początku 1945 roku szacowano na 84 proc., przy czym infrastruktura przemysłowa i obiekty zabytkowe zniszczone były w 90 proc., a budynki mieszkalne w 72 proc. Po powstaniu miasto, w którym przed wojną mieszkał milion ludzi, było niemal opustoszałe. Kilka tysięcy osób gnieździło się pośród zgliszcz".
Mimo tych pierwszych planów przeniesienia stolicy do Łodzi zdecydowano jednak inaczej. Mikołaj Gliński dostrzega dwa powody tego faktu: "Pierwszym był czynnik ludzki – od stycznia 1945 ludzie nieprzerwanie napływali do miasta; dawni mieszkańcy i inni przybysze pozbawieni dachu nad głową gromadzili się pośród skutych lodem ruin, rozpoczynając odbudowę na własną rękę. Drugą kwestią była polityka. Stalin, który przygotowywał się do konferencji w Jałcie, potrzebował międzynarodowego uznania, a to zapewnić mu mogła odrodzona Polska ze stolicą w Warszawie".
Stąd też dekretem Krajowej Rady Narodowej powołano 14 lutego 1945 roku Biuro Odbudowy Stolicy – popularnie zwane "BOS", czyli, jak żartowali Polacy i dozorca Popiołek z serialu "Dom" – "Boże, odbuduj stolicę!"
Biuro z miejsca zajęło się planowaniem wszelkich działań – także tych politycznych i porządkowych. Dość powiedzieć, że zatrudniało ponad 1400 osób. Encyklopedia Warszawy podaje: "W lipcu 1945 BOS zatrudniało ok. 1500 osób – architektów, urbanistów, inżynierów różnych specjalności, ekonomistów i prawników". "Dzieje.pl" dodają jeszcze, że "w pierwszym okresie w BOS-ie pracowało blisko 1,4 tys. osób, w tym 351 inżynierów, 534 techników i kreślarzy oraz grupa rzeczoznawców. Natomiast w wykonawstwie, w okresie gdy podlegało BOS-owi, zatrudniano ponad 9,5 tys. osób".
Biuro było więc ewenementem na skalę światową. W jego skład wchodziło aż 13 wydziałów głównych, wśród których nie zabrakło takich "perełek" jak wydział propagandy czy wydział nadzoru. Wszyscy wiedzieli, o jaką propagandę chodziło i jaki był sprawowany nadzór. Tym bardziej, że za oprawę medialną odpowiadał komórką przy Sekretariacie Generalnym, a za nadzór gospodarczy odpowiedzialny był Samodzielny Dział Kontroli. Biuro od początku działania zajęło się przygotowywaniem planów odbudowy i zagospodarowania przestrzennego. Tu ścierały się dwa podstawowe poglądy na to, jak ma ta odbudowana Warszawa wyglądać. Część architektów i urbanistów była za odbudową zabytków, a druga część za nowoczesnym charakterem urbanistycznym.
Podstawą do stworzenia ostatecznego planu dobudowy był wydany właśnie 24 maja 1945 roku dekret o odbudowie Stolicy. "Dzieje.pl" podają:
"Pierwszy plan Warszawy z 1945 roku określił funkcje miasta, a także pożądane zaludnienie stolicy i "oblicze społeczne". Przyjęto stołeczność Warszawy "w najpełniejszym znaczeniu tego słowa", a więc obok "ośrodka dyspozycji państwowej", miał funkcjonować przemysł wysoko kwalifikowany, a także wyższe uczelnie i zakłady naukowe. Liczbę ludności przewidywano docelowo na nie wyższą niż 1,2 mln, a na najbliższe lata na 800 tys.".
Jak w dalszej części podają historycy Warszawy plan wyznaczał dość istotne kierunki odbudowy i rozwoju: "Przyjęto układ funkcjonalny, czyli podział obszaru miasta na najważniejsze kategorie funkcjonalne: tereny mieszkaniowe, przemysłowe, wypoczynkowe. Przewidziano trzy podstawowe jednostki przestrzenne: kolonię mieszkaniową, osiedle i dzielnicę. Miasto podzielono na: Śródmieście, o strukturze zwartej i obfitości pasów zieleni, skupiające wiele funkcji stołecznych; Wielką Warszawę, o układzie rozluźnionym zielenią, pełniące funkcję mieszkalną oraz Warszawski Zespół Miejski z osiedlami luźno rozmieszczonymi w lasach. W tym pierwszym planie nowej Warszawy urbaniści pragnęli skoncentrować życie społeczno-kulturalne na terenach zabytkowych stolicy, ograniczyć mieszkania rodzinne w Śródmieściu, i zgrupować tam wyższe uczelnie. Przewidziano trzy duże skupiska przemysłu: Śródmiejską Dzielnicę Przemysłową na Woli z zakładami nieuciążliwymi, Kamionek i Żerań na prawym brzegu Wisły. W dziale komunikacji przewidziano obok dawnych trzy nowe mosty, szybką kolej miejską, trzy duże lotniska i jedno sportowe".
Szczęściem dla naszej stolicy było to, że znaleźli się ludzie, dzięki którym możemy zawdzięczać taką różnorodność naszego miasta, bez pomijania jego historycznych budowli. Jerzy S. Majewski i Tomasz Markiewicz w książce "Budujemy nowy dom" zwracają uwagę na jedną osobę: "Zachwatowicz przekonywał zarówno władze polityczne, jak i środowisko konserwatorów i architektów, że w przypadku zniszczonych w czasie wojny przez Niemców polskich zabytków, a zwłaszcza tych w stolicy Polski, wyjątkowo jest dopuszczalna pełna ich rekonstrukcja. Motywował to pobudkami patriotycznymi: "Naród i pomniki jego kultury to jedno".
PP/PAP