Urodził się w 1924 roku na warszawskim Powiślu. W czasie wojny podążył śladem swoich braci, którzy aktywnie działali w Armii Krajowej. Ponieważ był młodych chłopakiem, nie walczył z bronią w ręku - zapisał się na tajny kurs, gdzie uczył się różnych technik fotograficznych mogących się przydać w walce. I faktycznie - swoje umiejętności wykorzystał najlepiej jak mógł.
Operacja na zdjęciach
Pierwsze poważniejsze zadanie Jerzy Tomaszewski dostał w 1941 roku, kiedy zatrudniono go w firmie Foto-Rys. Była to niemiecka firma fotograficzna działająca w Warszawie. Trzeba zaznaczyć, że w tym czasie na terenie okupowanym Niemcy wydali Polakom zakaz posiadania aparatów i robienia zdjęć. Pracownicy Foto-Rysu wywoływali negatywy i odbitki dostarczane przez niemieckich reporterów oraz żołnierzy. Przedstawiały one najbrutalniejsze sceny wojenne, getto, egzekucje, zniszczenia, plany budynków, a zatem tajne materiały dużej wagi. Tomaszewski wszedł w skład grupy konspiratorów działającej w firmie, która robiła mikrofotografie ważniejszych materiałów, by przesyłać je polskiemu rządowi w Londynie.
Operacja była ryzykowna i jak wspominał Tomaszewski, wymagała wiele odwagi czy może nawet brawury, której młodym ludziom nie brakowało. Niemcy w 1943 roku wpadli na trop szpiegów i rozbili grupę, ale Tomaszewski zdołał w porę uciec.
Powstaniec fotograf
W czasie Powstania Warszawskiego Jerzy Tomaszewski został przez Biuro Informacji i Propagandy Armii Krajowej wyznaczony na fotoreportera. Nie chodziło jedynie o utrwalenie dramatycznych wydarzeń, lecz także o zbieranie informacji wywiadowczych. Tomaszewski był pełen zaangażowania i robił zdjęcia także w niebezpiecznych sytuacjach, wciąż mając w pamięci rozkaz, aby negatywy ratować za wszelką cenę.
Powstanie Warszawskie - zobacz serwis specjalny
W pogoni za dobrymi zdjęciami fotograf jest czasem gotów zrobić wiele, jednak Tomaszewski nie przekroczył pewnych granic.
- Tych tragicznych zdjęć to ja nie robiłem, gdzie ludzie uciekali z tego Powiśla, błagali o pomoc - mówił w Polskim Radiu. - Nie mogłem tego fotografować, absolutnie. Jakiś człowiek nawet do mnie powiedział: dlaczego ty tego nie fotografujesz? Odpowiedziałem mu, że trzeba pomóc, a nie fotografować - opowiadał.
00:27 Jerzy Tomaszewski 27.01.mp3 Jerzy Tomaszewski o fotografowaniu Powstania Warszawskiego. (PR, 27.01.2016)
Za wszelką cenę
6 września - ponad miesiąc od rozpoczęcia powstania - Tomaszewski został ciężko ranny i przez kolegów przeniesiony pod swój dom na Powiślu. Tam, leżąc w bramie, wykonał swoje ostatnie zdjęcie, dla własnego bezpieczeństwa oddał bowiem towarzyszom aparat oraz negatywy, by mogli je ukryć.
Fotograf trafił w końcu, razem z resztą mieszkańców Warszawy wysiedlonych przez Niemców po upadku powstania, do obozu jenieckiego w Pruszkowie. Uciekł jednak stamtąd i wrócił do Warszawy.
Po wojnie Tomaszewski przestał fotografować. O negatywach z powstania sądził, że zaginęły lub uległy zniszczeniu, i żył w tym przekonaniu aż do 1975 roku. Znalazł wtedy w gazecie ogłoszenie kogoś, kto go poszukiwał. Autorką okazała się Wacława Zacharska, która w 1944 roku ukryła jego negatywy w metalowych puszkach za wanną w domu przy ulicy Nowy Świat - w sumie ponad 600 zdjęć.
Szczęśliwie odnalezione materiały ujrzały światło dzienne na wystawie w 1977 roku oraz w albumie wydanym dwa lata później pod tytułem "Epizody Powstania Warszawskiego". W sumie Tomaszewski był autorem ok. 2 tysięcy zdjęć z czasów wojny.
az/im