Historia

Franciszek Starowieyski - artysta kompletny

Ostatnia aktualizacja: 23.02.2021 05:40
12 lat temu zmarł wybitny plakacista, znany malarz, grafik i scenograf Franciszek Starowieyski. Dla wielu Polaków postać niezwykle znana i podziwiana. 
Franciszek Starowieyski w swojej pracowni
Franciszek Starowieyski w swojej pracowni Foto: Forum

Od dłuższego już czasu Artysta zmagał się z chorobą serca, które przestało bić w poniedziałek, 23 lutego 2009 roku. Na mszy żałobnej w warszawskiej Bazylice Św. Krzyża, przy Krakowskim Przedmieściu, żegnały go tłumy. Uroczystości rozpoczęły się dokładnie w południe, a mszę koncelebrował młodszy brat ksiądz Marek Starowieyski. Następnie kondukt żałobny - rodzina, bliscy, przyjaciele i wielbiciele Jego twórczości udali się na cmentarz w podwarszawskich Laskach.

Brat w ciepłych słowach homilii pożegnał Franciszka mówiąc: "Franek zawsze był bardzo przywiązany do tradycji, również do tradycji chrześcijańskiej. Nie było to przywiązanie ortodoksyjne, ale mocne; zawsze twierdził, że jest dumny, iż wywodzi się z tradycji, która tworzyła Europę. Będzie Ciebie bardzo brakowało. Nie tylko nam, rodzinie, ale także środowisku artystycznemu, kolekcjonerom Twych dzieł, tym, którzy kochali Twoją sztukę". Na znak uznania wielkich osiągnięć Franciszka Starowieyskiego prezydent Lech Kaczyński odznaczył go pośmiertnie Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Franciszek Starowieyski spoczął na cmentarzu nieopodal Ośrodka dla Niewidomych Dzieci w Laskach. Przez wiele lat był jego darczyńcą, corocznie wpłacając kwoty zebrane z wielu aukcji swoich dzieł. Cmentarz leśny w Laskach położony jest na skraju Puszczy Kampinoskiej, w cichej i malowniczej okolicy, a groby w nim znajdujące się są skromne i proste... w większości to drewniane krzyże z tabliczkami zmarłych. 

Założony w latach 20. ubiegłego wieku stał się także miejscem pochówku słynnych Polaków, luminarzy życia kulturalnego, nauki i polityki. Franciszek Starowieyski spoczął obok takich słynnych Polaków jak: Antoni Słonimski, Halina Mikołajska, Marian Brandys, Stanisław Stomma, Jan Lechoń, Irena Dziedzic, Jan Kossakowski, Zygmunt Kubiak, Aleksander Małachowski, Tadeusz Mazowiecki, Jerzy Mycielski, Eleonora Reicher czy Jerzy Zawieyski. Pochowanych jest tam wiele innych znanych i zasłużonych postaci czyniąc z tego cmentarza jedną z ważniejszych nekropolii w Polsce.

Franciszek Starowieyski - pełne nazwisko Franciszek Andrzej Bobola Starowieyski - urodził się w lipcu 1930 roku w Bratkówce koło Krosna (Podkarpacie). Pochodził ze szlacheckiej rodziny - ojcem był Marian Starowieyski herbu Biberstein, a matką Janina Ruch herbu Poraj. Często też posługiwał się pseudonimem Jan Byk, który przybrał na studiach, jak sam tłumaczył "był to żart, apoteoza proletariackości, maska założona przez arystokratę, którego zdradzało samo nazwisko". Niektórzy jednak widzieli w takim wyborze pseudonimu "wyraz afirmacji tężyzny fizycznej, a także przejawem skłonności do przesady i mitomanii" (Iga Skowrońska, portal "niezlasztuka.net").

Galeria Plakatu Filmowego wzmiankuje o studiach artysty: "W latach 1949-52 studiował malarstwo w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie u Wojciecha Weissa i Adama Marczyńskiego, a następnie u Michała Byliny w warszawskiej ASP, gdzie w 1955 roku uzyskał dyplom". Do faktów tych dodaje jeszcze: "Zajmował się grafiką, malarstwem, scenografią teatralną i telewizyjną. Wykładał w berlińskiej Hochschule der Kunst oraz w Europejskiej Akademii Sztuki w Warszawie. Był jednym z najwybitniejszych przedstawicieli polskiej szkoły plakatu. Zrealizował ok. 300 prac, które - jak sam mówił - »są komentarzami do …«, a nie przedstawieniem treści dzieła".

O swoich studiach, o latach pracy artystycznej Starowieyski lubił opowiadać, jak niektórzy twierdzą, godzinami. Nie stronił od spotkań ze zwykłymi ludźmi, którzy przypadkiem lub celowo trafili na jego wystawy. Wiele z nich cyklicznie odbywało się w różnych miejscach w Polsce... jak choćby od 1953 roku w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą. Wizytował wiele innych miejsc wypełniając sobą i swoimi historiami wielogodzinne rozmowy.

Między innymi w redakcji "Werandy", gdzie opowiadał o swoim życiu w latach młodości i o podejmowanych decyzjach, opisał fakty związane z przyjęciem na studia: "Po wojnie poszedł do liceum, wreszcie postanowił dostać się do Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Krakowie. Najświeższym kierunkiem w sztuce był socrealizm, machnął więc na egzaminie kobylaste dziełko pt. »Robotnik przechodzi w sferę szczęścia«. Zleciała się cała komisja, cmokała, oglądała i kandydata przyjęła. Sama konwencja socrealistyczna Starowieyskiemu nie przeszkadzała. Twierdził, że był w niej pewien rygor potrzebny sztuce po lukrowanym postimpresjonizmie" (Stanisław Gieżyński, "weranda.pl").

O sobie, swojej pracy mówił tak: "Ja przede wszystkim, z wykształcenia, jestem malarzem, a że robię inne rzeczy to już jest moja sprawa. Robiąc plakaty mam wieczną wystawę na mieście. Robić sztukę dla wszystkich jest jednak największą radością". Anna Ewa Soria przytacza także ciekawy, relacjonowany, element jego twórczości: "Na płótnach Starowieyskiego często pojawiają się fantastyczne kłębowiska nagich kobiecych ciał, nierzadko o rubensowskich kształtach, co świadczy o jego fascynacji barokiem. W jednym z wywiadów wyjaśniał: »Ja żyję w tamtych czasach, a reszta - to, co później się zdarzyło, aż do pozornego dziś - jest tylko kwestią wyobraźni«. Malarz – zawołany gawędziarz - utrzymywał, że wcielił się w niego duch żyjącego w XVII wieku przodka i stąd swoje obrazy konsekwentnie antydatował na wiek XVII, podpisując je często stylizowanymi na barokową kaligrafię, komentarzami".

Nie były to jedyne prowokacje wielkiego artysty... a o wielu bez przytaczania słów uchodzących za niecenzuralne trudno byłoby pisać. Gieżyński pisze wprost: "Gdziekolwiek się pojawił, tam wybuchał skandal. Cokolwiek namalował – afera. Franciszek Starowieyski miał nieprzeciętną osobowość i zdanie na każdy temat". Starowieyski widział to nieco inaczej - dla niego była to swoista mistyka sztuki: "Istnieje głód mistyki. W powodzi pospolitości, która nas zalewa, ludziom potrzebne jest zaludnienie tej szarzyzny nowymi tworami, nową tajemnicą, która się gdzieś odbywa". Iga Skowrońska mówiła o nim z kolei: "Franciszek Starowieyski był artystą kompletnym: mistrzem sztuk plastycznych, wizjonerem, wirtuozem autokreacji. Jego twórczość i nieprzeciętna osobowość uzupełniały się wzajemnie, uwodząc oryginalnością, fantazją i wyrafinowaniem".

PP