Takie też było jego życie: barwne, pełne przygód i niesamowitych zdarzeń.
Broszury i polityka
Już od najmłodszych lat, dość niepokorny względem instytucji administracyjnych i z biegłością posługujący się językiem, chłostał pisanymi broszurami "przejawy głupoty urzędników" będących przedstawicielami politycznej opozycji. Torysi, bo o nich mowa, byli dla niego "odszczepieńcami" zakochanymi w swoich włościach i kościelnych przywilejach. Tego typu broszury zaprowadziły go na karę pręgierza, z której dosłownie wykpił się prześmiewczym "Hymnem do pręgierza", wierszem tak zabawnym, że lud zamiast kamienowania i wyszydzania obrzucała przykutego Defoe kwiatami i wiwatowała na jego cześć. To zmusiło władze do odstąpienia od tej kary już po trzech dniach i osadzenie niepokornego "krzykacza" w więzieniu.
Uwolniony kaucją przez ministra Roberta Harleya dał się namówić na wieloletnie tworzenie broszur propagandowych dla rządów torysów, których wcześniej wyszydzał. Pisał swoje polityczne broszury, wychwalając ich rządy, a gdy ich władza upadała wraz ze śmiercią królowej Anny, nie przeszkadzało mu pisać podobnych pamfletów dla rządu wigów. Wtedy działanie takie nazywane było "agentem wywiadu", który skupiał się na szukaniu informacji o przeciwnikach politycznych, wyszydzał ich (co można określić obecnie mianem pracownika "pijaru" z dużą dozą "influencera"). Kronikarze zauważają, że pióro Defoe było nader płynne, a produkowane broszury cieszyły się ogólnym uznaniem i były bardzo popularne.
Robinson Crusoe
Niedługo po tych politycznych zajęciach Defoe zaczął pisać swoje niesamowite powieści, których większość osadzał na faktach. Tam, gdzie historia nie była zbyt barwna, dopisywał wiele dodatkowych zdarzeń, a pióro miał lekkie i smakowicie barwne. Tak właśnie powstały w 1719 roku "Przypadki Robinsona Crusoe" oparte na historii Alexandra Selkirka. Dla Defoe kilka zdań prasowej informacji i knajpiane przekazy plotkarskie wystarczyły, by stworzyć jedną z najwspanialszych powieści literatury światowej. Dość powiedzieć, do końca XIX wieku książka ta pobiła wszelkie inne liczbą wydań w ponad 700 tłumaczeniach, edycjach i interpretacjach.
Typ bohatera naznaczony przeżyciami i osobowością Robinsona Crusoe często był powtarzany w wielu innych książkach, powstało także wiele adaptacji filmowych tych przygód. Ba!, Jacques Offenbach napisał nawet w 1867 roku operę "Robinson Crusoé". W naszej pamięci pozostaje także świetny film z Tomem Hanksem "Cast Away" z 2000 roku, którego fabuła dość znacząco nawiązuje do powieści Defoe.
Dzieła poważne i frywolne
Co ciekawe, pisarz był także kapitalnym prześmiewcą i na szczególną uwagę zasługuje wydana w 1720 roku powieść "Kapitan Singleton" opowiadająca o miłości... pirata Singletona i przedstawiciela kwakierskich protestantów Williama. Dwaj mężczyźni ślubują sobie dozgonną miłość i przebrani za Greków ukrywają się ze swoim uczuciem, żyjąc spokojnie w Londynie. Publicznie nie posługują się językiem angielskim, a kapitan pirat dla niepoznaki nawet ożenił się z siostrą Williama.
Defoe był w swoich późniejszych latach dość płodny literacko, a każda jego powieść była rozchwytywana i szeroko komentowana. W 1722 roku ogłosił drukiem "Dziennik roku zarazy", niesamowitą powieść określaną także tytułem "Dziennik roku dżumy". Walory tego dzieła są doceniane przez wielu znawców literatury, choćby w twierdzeniach, że Defoe jako pierwszy tak mocno i dobitnie upodmiotowił śmierć milionów ludzi. Dzieło to odbiło się później echem wśród wielu książek opowiadających o tragedii niesionej zarazą. Choćby w "Dżumie" Alberta Camusa.
W kolejnych latach pojawiały się też znacznie lżejsze i bardziej frywolne powieści, w których Defoe z lekkością opisywał życie i przypadki prostytutki, oszustki i złodziejki Moll Flanders... Ten lekki styl narracji wpłynął na czytelników, którzy polubili tę występną kobietę. Kolejną opowieścią były przypadki z życia szczęśliwej kochanki Roxany. Mimo tak frywolnych tematów Defoe opisywał wszystko ze smakiem, odwołując się do wyobraźni czytelnika. Niewątpliwym atutem jego literatury była pomysłowość fabularna i żywy, prawdziwy język dialogów.
I aż szkoda, że ten niesamowicie poczytny autor odszedł w wieku 70 lat, pozostawiając spisywanie ciekawych przygód innym wybitnym autorom.
PP