16 stycznia 1969 roku Jan Palach, student historii i ekonomii politycznej na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Karola w Pradze, dokonał aktu samospalenia przed Muzeum Narodowym na placu Wacława w Pradze.
Hanna Bielawska, autorka audycji dokumentalnej "Płomień - wspomnienie o Janie Palachu", nadanej w Polskim Radiu w 1990 roku, dotarła do wypowiedzi ludzi, którzy znali studenta Uniwersytetu Karola w Pradze. Przedstawiła też, korzystając z archiwów czechosłowackiego Forum Obywatelskiego, ostatnią rozmowę, nagraną tuż przed śmiercią młodego bohatera.
37:06 Płomień - wspomnienie o Janie Palachu.mp3 "Płomień - wspomnienie o Janie Palachu" - audycja Hanny Bielawskiej. (PR, styczeń 1990)
List pożegnalny
Napisał w nim: "Ze względu na to, że nasze narody znalazły się na krawędzi beznadziei, zdecydowaliśmy się wyrazić swój protest i obudzić naród tej ziemi. Nasza grupa złożona jest z ochotników, zdecydowanych spalić się dla naszej sprawy. Ja miałem honor wylosować nr 1 i uzyskałem prawo napisania pierwszych listów, a także wystąpić jako pierwsza pochodnia".
21 lat później to miejsce odwiedziła Hanna Bielawska. - Na Placu Wacława, w wystawowych witrynach przykuł moją uwagę pewien plakat - mówiła Hanna Bielawska. - Gama czerwieni i fioletów strzelająca ku górze jak płomień. W jego środku, niczym serce, zielony płomyk, odwieczny symbol nadziei. I napis: Jan Palach, 19 stycznia 1969 roku. Ten plakat, jak mi później powiedziano, został namalowany wtedy i dopiero teraz, po tylu latach, gdy czas odmienił to miasto i kraj, mógł ujrzeć światło. Plakat - symbol, plakat - wspomnienie.
W hołdzie Janowi Palachowi
Dopiero po transformacji ludzie mogli swobodnie wyrazić swój hołd zmarłemu tragicznie studentowi. Zbierali się od południa. - Pomnik ozdobiono kwiatami, szarfami i zdjęciem - opisywała Hanna Bielawska. - Opodal krąg światła: świeczki i kwiaty i znowu ludzie, i cisza, atmosfera spokoju oraz skupienia. Świeczki płonęły do późnej nocy; gdy gasły jedne, ktoś zapalał następne; z kapiącego wosku utworzył się gruby wieniec. Tak było tego dnia i następnego, i jeszcze potem. Tak Praga obchodziła po raz pierwszy rocznicę wydarzenia, które do dziś porusza sumienia ludzi.
02:45 Na śmierć Jana Palacha.mp3 "Na śmierć Jana Palacha" - wiersz Kazimierza Wierzyńskiego, czyta Autor. (RWE, 1969)
Jak to się stało?
Jak mogło dojść do takiej tragedii – pytała autorka dokumentu. Pewne światło na okoliczności śmierci Jana Palacha rzuciła w audycji Agnieszka Holland.
- Ja zaczęłam studiować w Czechosłowacji w 1966 roku - wspominała reżyserka. - I był to wówczas kraj, który miał znikomą świadomość, jeśli chodzi o swobody obywatelskie. Tam po prostu stalinizm się nie skończył aż do wiosny 1968 roku.
Praska wiosna obudziła jednak w Czechach i Słowakach nadzieję na zmiany. - Wszyscy zaczęliśmy brać w tym udział - opowiadała Holland. - To było takie nieustanne święto. Nie pamiętało się o możliwości inwazji. Budapeszt i tamte wydarzenia z 1956 roku jakoś tak się oddaliły, ludzie o tym nie myśleli.
Interwencja wojsk Układu Warszawskiego
Powiew wolności przerwała jednak brutalna interwencja wojsk Układu Warszawskiego 21 sierpnia 1968 roku. - Te pierwsze dni interwencji obudziły falę solidarności w całym społeczeństwie - opowiadała reżyserka. - Ona dotknęła zarówno opozycję, jak i studentów, ale też milicjantów oraz żołnierzy. Jednak po powrocie Dubčeka z Moskwy zrozumieliśmy, że to koniec nadziei. Nie spodziewaliśmy się, że tak szybko te wszystkie swobody zostaną odebrane, a wolność zdławiona, że noc zapanuje na tak długo.
Żywe pochodnie
Studenci uważali, że władze partyjne nie będą bronić postulatów, zgłoszonych podczas praskiej wiosny. Postanowili więc zrobić coś, co zmobilizuje naród do działania i co będzie znaczącym głosem sprzeciwu.
- Zdecydowano wówczas, że jeżeli nie będą uwzględnione żądania zarówno studentów, jak i partyjnych reformatorów, to jeden ze studentów dokona samospalenia - powiedziała Holland. - Jeżeli na ten czyn też nie będzie odzewu, to aktu tego dokona kolejna osoba. Zgłosiło się wtedy bardzo wielu ochotników.
Polska reżyserka opowiadała o dziewczynie, studentce wydziału lalkarskiego, która miała być pochodnią nr 3. Selekcja 10 pierwszych osób była bardzo ostra. Wybierano ludzi, którzy nie mieli problemów psychicznych, jakiejś nerwicy, rozczarowań miłosnych, kłopotów rodzinnych, żeby nie można było propagandowo wykorzystać, zdezawuować motywów tego czynu. - Wybrano w pewnym sensie najlepszych z najlepszych – stwierdziła reżyserka. – Wśród nich dokonano losowania. Nr 1 wylosował Jan Palach.
02:19 Zgon nad Wełtawą - koresp. z Pragi, fragm. aud.mp3 Zgon nad Wełtawą - korespondencja z Pragi, fragm. aud. "7 dni w kraju i na świecie". (PR, 26.01.1969)
Rodzina i szkoła
Urodził się 11 sierpnia 1948 roku. Mieszkał wraz z rodzicami i starszym bratem w małym miasteczku Všetaty koło Mielnika.
- Honza był pojętnym uczniem. Cichy, bystry, inteligentny, czuły, nawet przewrażliwiony - wspominał Palacha nauczyciel historii ze szkoły podstawowej, prof. Miroslav Slach. - Koledzy z klasy cenili go za wiedzę i spokojny, miły charakter. Nie kształtowała go wyłącznie szkoła, ale przede wszystkim rodzina, głównie matka. Rodzice zajmowali się amatorskim teatrem i mieli małą cukierenkę.
Po śmierci ojca chłopcem zajmował się dziadek. - Kiedy nie radził sobie z wnukiem, postanowił przywiązać go sznurkiem do nadgarstka i tak zawsze chodzili. Dziadek i "chłopiec na sznurku". Ten widok zawsze mnie wzruszał - opisywał nauczyciel.
Studia w Pradze
Jan Palach bardzo interesował się historią. Przyjęto go jednak na ekonomię, uznając że ma niewłaściwe, jak na warunki socjalistyczne, pochodzenie. Ale praska wiosna i zmiany, jakie nastąpiły w Czechosłowacji, sprawiły, że startował raz jeszcze na Uniwersytet Karola w Pradze. Dostał się na wydział filozoficzny.
- Chcę powiedzieć, że na moim seminarium Jan Palach zachowywał się normalnie, nawet jeśli powstająca legenda głosi coś innego - mówił doc. dr Vladimir Kaszik, ostatni profesor, z którym Jan Palach miał zajęcia na uczelni. - Był moralnym idealistą w najlepszym znaczeniu tego słowa.
Ostatnia rozmowa
Wstrząsająca jest ostatnia rozmowa, przeprowadzona z Janem Palachem w szpitalu. Hanna Bielawska dotarła do niej dzięki czechosłowackiemu Forum Obywatelskiemu. - Czy nie myślisz, że to już wystarczy co się z Tobą stało? Nie chcę, żebyście cierpieli tak strasznie. Rozumiesz to? - mówiła koleżanka, która go odwiedziła. - To, co zrobiłeś, już zupełnie wystarczy, żeby o tym wiedział cały świat.
Jan Palach był bardzo słaby, z trudem mówił, ciężko oddychał. Zmarł trzy dni po samospaleniu, 19 stycznia 1969 roku.
Helena Zahradnikova, przyjaciółka Palacha, studentka socjologii i publicystyki Uniwersytetu Karola wspominała: - Gdy w szpitalu zdawał sobie sprawę, że jest u kresu, życzył sobie, by do niego ktoś przyszedł, ale nie chciał żebym to była ja. Wolał, bym zachowała o nim najlepsze wspomnienia. Przez Ewę, moją koleżankę, przekazał matce prośbę, by mu wybaczyła, a mnie - że ciągle mnie kocha.
Symbol zawiedzionych nadziei
Po śmierci Jana Palacha rektor Uniwersytet Komeńskiego, dr Bohuslav Camber napisał do władz Uniwersytetu Karola w Pradze:
"W imieniu profesorów i pracowników Uniwersytet Komeńskiego w Bratysławie, i w imieniu swoim, z głębokim wzruszeniem i żalem wyrażam wam kondolencje z powodu tragicznego zgonu waszego słuchacza, Jana Palacha. Wierzę, że dziedzictwo jego czynu zostanie w pamięci naszych narodów i zapisze się do historii jako jasna strona czystej miłości naszej młodzieży do ojczyzny".
"Na śmierć Jana Palacha"
Wiersz pod tym tytułem napisał Kazimierz Wierzyński. Wygłosił go na antenie Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa: - Tu pali się ktoś za siebie i za nas, pali się z własnej woli pośrodku własnego narodu. Nikt z odludnego świata nie przeszkadza mu płonąć do końca - słyszymy we fragmencie.
Posłuchaj wspomnień o Janie Palachu.
bs/im