Powstanie styczniowe – największy polski zryw narodowowyzwoleńczy przeciwko zaborcy – wybuchło 161 lat temu, 22 stycznia 1863 roku.
"Nie ma się wyobrażenia i całokształtu o akcji niewiast naszych", pisała z żalem w 1933 roku Maria Bruchnalska we wstępie do swojej książki "Ciche bohaterki", poświęconej udziałowi kobiet w tym powstaniu.
Tymczasem, jak przypomniano w jednej z audycji Polskiego Radia – przywołując ustalenia historyków, Eligiusza Kozłowskiego i Kazimierza Olszańskiego - udział Polek w walce 1863 roku był, w porównaniu ze wcześniejszymi polskimi zrywami narodowowyzwoleńczymi, bardzo istotny.
38:52 Kronika 1863 09-07-2013.mp3 O kobietach w powstaniu styczniowym mówi dr Janusz Osica. Audycja Doroty Truszczak i Andrzeja Sowy z cyklu "Kronika powstania styczniowego" (PR, 2013)
Matka Polka
– Mąż walczył, a żona zajmowała się rodziną. Jak to się wówczas patetycznie mówiło: strzeżeniem ogniska domowego – mówił w radiowej Jedynce dr Janusz Osica o tej pierwszej, podstawowej i być może nie przez wszystkich uświadamianej roli kobiet podczas powstania. Kobiet, które poddane ogromnej psychicznej presji (niepokój o męża czy syna), musiały mimo wszystko dbać o codzienne, dalekie od "wielkiej historii" sprawy.
Co więcej, będąc w takiej roli, kobieta miała oczywiście – jako romantyczna z ducha "Matka Polka" – również ideowe powinności. Jej zadaniem było wychowywać dzieci w poczuciu patriotycznego obowiązku, wspierać męża w jego trudach walki za ojczyznę. Wzorem, do którego należało dążyć – jak podkreślała Maria Bogusławska w swojej publikacji "Pamiątka powstania 1863 roku w pięćdziesiątą jego rocznicę" - była kobieta kochająca, cierpiąca, poświęcająca się i walcząca.
Komitety Niewiast
Jak mogła wówczas wyglądać walka podejmowana przez kobiety? Choćby poprzez działalność w tajnych stowarzyszeniach – w tak zwanych Komitetach Niewiast.
Najważniejszy z takich komitetów narodził się Warszawie – były to "Piątki".
- "Piątki", czyli zebranie pięciu kobiet stowarzyszenia patriotycznego, tworzyły się spontanicznie – opowiadała w Polskim Radiu dr Elżbieta Orman, historyk. – A już na początku powstania, jak pisała jedna z ich twórczyń Seweryna Pruszakowa, "Piątki" zostały wciągnięte w strukturę polskiego państwa podziemnego.
Według zasad, które opracowała Seweryna Duchińska (z domu Żochowska primo voto Pruszakowa), każda kobieta powinna była przyprowadzić ze sobą do "Piątki" pięć kolejnych pań. - Każda "Piątka" pączkowała w ten sposób, łańcuch był ogromny – mówiła dr Elżbieta Orman.
Seweryna Duchińska. Fot. Wikimedia/domena publiczna
Nad całą strukturą czuwała Rada Główna Opiekuńcza. Było w niej kilka kobiet. Może właśnie Seweryna Duchińska, może Eleonora Dziekońska, może pani Wójcicka, żona historyka Kazimierza Wójcickiego. – Członkinie "Piątek", a było ich setki i tysiące, z ostrożności musiały niszczyć dokumenty związane z ich działalnością, zacierać ślady – podkreślała dr Elżbieta Orman.
Z tego też powodu wiele nazwisk bohaterskich kobiet (a Komitety Niewiast, w tym "Piątki", zawiązywały się nie tylko w Królestwie Polskim, ale i w Galicji czy Wielkopolsce) pozostanie już na zawsze nieznanych.
Domowy magazyn z ekwipunkiem
To, co należało do zadań owych żeńskich stowarzyszeń patriotycznych, ilustrowało jednocześnie podstawowy wkład kobiet w powstanie styczniowe. Działania te były bowiem podejmowane zarówno w ramach mniej lubi bardziej sformalizowanych grup, jak i – po prostu – spontanicznie. Z naglącej potrzeby zaangażowania się.
Jakie to były zadania?
Zbieranie funduszy na powstańcze cele (np. kwesty w kościołach, wnoszenie własnych składek). Opiekowanie się rodzinami walczących, aresztowanych lub w jakiś sposób dotkniętych przez represje zaborcy. Zaopatrywanie powstańców w żywność, środki opatrunkowe i ubrania.
"Cymermannówna Józefa późniejsza Rozmanitowa, mieszkająca przy ul Długiej, miała u siebie istny magazyn do ekwipowania powstańców. Poczciwy podwójny pułap w przedpokoju ukrywał stosy mundurów, czapek, bielizny, nawet tornistrów – a wszystko było w domu szyte i przygotowane", czytamy w książce "Ciche bohaterki".
Takich pań jak Józefa było z pewnością znacznie więcej.
Hrabina i 700 internowanych
Kobiety podczas powstania styczniowego działały również na trudniejszych polach.
Jako odważne, przenoszące rozkazy czy tajne dokumenty kurierki. Jako osoby, które pomagają uciec powstańcom z obozów internowania. Oto na przykład "komitet rewolucyjny pań" w Krakowie, w którym zaangażowana była hrabina Wiktoria Ostrowska, matka ośmiorga dzieci, sprawił, że z takich obozów wydostało się aż 700 osób. "Bez tak dobrze zorganizowanej metody uwalniania byłoby to zgoła niemożliwe", przyznawały austriackie władze w trakcie przeprowadzonego wówczas śledztwa.
Nade wszystko zaś kobiety w trudnych latach 1863-1864 tworzyły powstańczą służbę zdrowia. Służyły na polach bitwy jako sanitariuszki, pracowały w organizowanych oddolnie szpitalach. Do ich obowiązków należało także przygotowywanie materiałów opatrunkowych – należało w tym celu użyć nitek wyskubanych wcześniej z płótna.
"Nie dość było wypełnić obowiązek siostry miłosierdzia, potrzeba było męstwa męczennicy, odwagi świętej, ażeby zginąć wraz z rannymi, gdy kozactwo odkryło lazaret, lub słodyczą i łagodnością rozbroić najezdników, gdy się nie udało ukryć rannych", pisał o heroizmie ówczesnych kobiet Agaton Giller, członek Rządu Narodowego.
07:30 anna henryka pustowójtówna - adiutant generała langiewicza___2595_02_iv_tr_0-0_1079774031c1e435[00] (1).mp3 O Annie Henryce Pustowójtównej mówi prof. Andrzej Notkowski. Audycji "Kronika niezwykłych Polaków" Andrzeja Sowy i Wojciecha Dmochowskiego (PR, 2002)
Adiutantka generała Langiewicza
Ale nawet nie na tym wszystkim kończyła się aktywność uczestniczek wydarzeń lat 1863-1864. Kobiety bowiem chwytały również za broń i szły wraz z mężczyznami walczyć.
"Jeśli branie udziału kobiet w walkach z bronią w ręku, jak również mieszanie się do wojny, nie leży w charakterze niewieścim, w zwykłych warunkach (…) – to rzecz przedstawia się zgoła inaczej w zmaganiach powstańczych wszelkich narodów uciśnionych" – zwracała uwagę na ten aspekt Maria Bruchnalska w "Cichych bohaterkach". Jak szacowała, w powstańczych walkach uczestniczyło około pięćdziesięciu kobiet.
Anna Henryka Pustowójtówna. Fot. NAC
Do najbardziej znanych należała Anna Henryka Pustowójtówna.
– Córka carskiego generała pochodzenia węgierskiego i zruszczonej Polki. Dzięki swojej babce przyjęła chrzest katolicki i stała się polską patriotką – opowiadał w Polskim Radiu o Pustowójtównie redaktor Andrzej Sowa.
– W czasie powstania znalazła się w oddziale Mariana Langiewicza, została jego adiutantką, poszła walczyć. Brała udział we wszystkich bitwach na terenie Kielecczyzny, zabijała Moskali, celnie strzelała. Ponadto pracowała jako kurierka, przewiozła listy, rozkazy, meldunki. Znajdowała się w ciągłym niebezpieczeństwie – mówił Andrzej Sowa, autor audycji "Kronika niezwykłych Polaków".
– Wiadomość o tej młodej kobiecie adiutantce powstańczego generała obiegła całą Europę, budząc sensację i entuzjazm wśród przyjaciół sprawy polskiej – dodawał w innej radiowej audycji prof. Andrzej Notkowski, historyk.
Po aresztowaniu Mariana Langiewicza Pustowójtówna wyemigrowała do Czech, potem do Francji. Zmarła w 1881 roku.
Maria Piotrowiczowa odmawia poddania się
Inną z kobiet walczącą czynnie w powstaniu styczniowym była Maria Piotrowiczowa.
- Urodziła się w rodzinie ziemiańskiej w okolicach Łodzi. Wyszła za mąż w wieku siedemnastu lat i wraz z ukochanym zaciągnęła się do powstańczego oddziału Józefa Dworzaczka – mówił dr Janusz Osica. – Początkowo Maria zajmowała się typowymi dla kobiety sprawami: zbieraniem pieniędzy dla oddziału, zakupem żywności, ubrań, a nawet broni, którą można było nabyć na łódzkich targach. Ale potem stanęła do walki na pierwszej linii.
Jak dopowiadał Andrzej Sowa, Maria Piotrowiczowa potrafiła wspaniale strzelać. - Miała swój sztucer, posługiwała się też kosą. Pod koniec lutego 1863 roku wzięła udział w bardzo krwawej bitwie pod Dobrą w okolicach Łęczycy. Fatalnie dowodzonych powstańców okrążył wróg. Niektórym udało się przebić, ale małżeństwo Piotrowiczów zdecydowało się walczyć do końca.
"Poległo naszych 63, między innymi Marya z Michalskich Piotrowiczowa, matka trojga dzieci, lat 23 mająca, która walczyła obok męża", czytamy w relacji zamieszczonej w "Wiadomościach z Pola Bitwy" z 14 marca 1863 roku.
"Bohaterska ta niewiasta nie chciała męża opuścić i w szeregach stanęła obok niego, gdzie napadnięta przez moskala zabiła go, a następnie oskoczona przez wielu żołdaków kosą odpędzała ich od siebie, odrzuciła wezwanie do poddania się, aż w końcu lega śmiercią najwaleczniejszych".
Maria Piotrowiczowa Fot. Wojczyński/Wikimedia commons/domena publiczna
Mąż Marii, Konstanty, przeżył tę bitwę. Został ranny, znalazł się w szpitalu, ale nie wiedział o śmierci żony.
Ponoć kiedy usłyszał dzwony bijące na pogrzeb i kiedy dowiedział się, że to Łódź żegna jego ukochaną, nie wytrzymał tej wiadomości. Dosięgła go śmierć.
Ponoć w czasie pogrzebu Marii zjawił się rosyjski kapitan, którego podwładni zabili Marię, zapalił świeczkę przy trumnie i wsparł się na szabli. Ponoć zapłakał.
- Po śmierci Marii Piotrowiczowej, której sprawa stała się słynna w całej Polsce, wydział wojny Tymczasowego Rządu Narodowego kategorycznie zakazał udziału kobiet w walkach na linii – mówił Andrzej Sowa. – Mogły nadal pełnić funkcje pomocnicze, sanitarne, adiutanckie, kurierskie. Ale nie walczyć. Zakaz ten oczywiście nie był przestrzegany.
"Tylko czarna sukienka"
Schowaj, matko, suknie moje,
Perły, wieńce z róż,
Jasne szaty, świetne stroje,
Nie dla mnie to już.
Kiedyś jam kwiaty, stroje lubiła,
Gdy nam nadziei wytryskał zdrój;
Lecz gdy do grobu Polska zstąpiła
Jeden mi tylko pozostał strój:
Czarna sukienka.
(fragm. pieśni Konstantego Gaszyńskiego, 1. poł. XIX w.)
W zniewolonej, doświadczonej dramatycznymi zrywami narodowowyzwoleńczymi Polsce nawet strój kobiet zaczął mieć wymiar polityczny.
Jako znak żałoby narodowej – uwidaczniany po upadku powstania, choć również i wcześniej – kobiety zaczęły nosić czarne suknie oraz specjalną, również ciemnej barwy, biżuterię.
- Ta manifestacja praktykowana choćby przez kobiety, których rodziny zostały za udział w powstaniu wywiezione w głąb Rosji, była rodzajem wielkiej odwagi, bo ukazem carskim zakazano demonstrowania żałoby narodowej – przypominano w audycji radiowej Jedynki.
O ryzyku podejmowanym przez kobiety noszące owe ciemne elementy stroju świadczą choćby te dwa dramatyczne zapisy w książce Marii Bruchnalskiej "Ciche bohaterki".
"W lipcu 1863 roku w Wilnie pomiędzy osobami więzionemi za noszenie żałoby było wiele pań. Wśród nich wiele z pierwszych rodzin litewskich: panie Mostowska, Strawińska, Niezabitowska. Ciągniono je po ulicach, były lżone prostacko ze strony policji".
"Wczesną jesienią 1863 panna Sliapówna zmarła wskutek plag cielesnych, na jakie skazał ją Murawiew za noszenie żałoby".
"Wanda i Jadwiga Dobrowolskie, miłosierne opiekunki uwięzionych i ich rodzin, są obrazem narodowej żałoby. Jedna w charakterystycznej chusteczce, druga z obciętemi (na znak żałoby) włosami i czarną siatką" Tekst i fot. z książki Marii Bruchnalskiej "Ciche bohaterki"
W październiku 1863 roku w Warszawie ukazał się nawet, wydany przez rosyjskie władze, swoisty taryfikator kar związany z "okazywaniem żałoby".
Głosił on na przykład, że "kobiety, które pokażą się w żałobnem ubraniu", będą "zatrzymane i odstawione do cyrkułu" (zwolnienie z więzienia - tylko za karą pieniężną).
Dozwolone było publiczne okazywanie żałoby "po ojcu, matce lub mężu", ale takie kobiety musiały mieć potwierdzający ową rodzinną stratę "bilet od oberpolicmajstra".
Kary były nawet przewidziane dla właścicieli karet czy dorożek, w których jechałyby kobiety wyrażające swoim strojem, choćby wstążką, smutek i żal.
***
Czytaj także:
***
- Kobiety podczas powstania styczniowego, te ciche bohaterki, podniosły godność i etos tej walki – mówiła w Polskim Radiu dr Elżbieta Orman. - Nadały jej wielki sens. Myślę, że przyczyniły się do wychowania wspaniałego pokolenia, które wywalczyło niepodległa Polskę.
Lucyna Żukowska z domu Skrzyńska (ur. 1844 - zm. 1944) – uczestniczka powstania styczniowego, m.in. w oddziale gen. Mariana Langiewicza. Fot. NAC
jp
Źródła: Anna Barańska, "Udział i rola kobiet w powstaniu styczniowym", "Przegląd Nauk Historycznych", R. XXI, nr 1 (2022); Maria Bruchnalska, "Ciche bohaterki: udział kobiet w powstaniu styczniowem (materjały)", T. 1.