Historia

Bitwa pod Ochmatowem, czyli tryumf Koniecpolskiego nad Tuhaj-bejem

Ostatnia aktualizacja: 30.01.2024 05:47
- Bitwa pod Ochmatowem była nie tylko wspaniałym sukcesem hetmana Stanisława Koniecpolskiego, ale jednocześnie największym sukcesem Rzeczypospolitej w walkach z Tatarami w ciągu całego XVII stulecia - oceniła w audycji Polskiego Radia prof. Jolanta Choińska-Mika. 
Potyczka z Tatarami. Obraz Maksymiliana Gierymskiego z 1867 roku.
"Potyczka z Tatarami". Obraz Maksymiliana Gierymskiego z 1867 roku.Foto: Wikimedia commons/public domain

380 lat temu, 30 stycznia 1644 roku miało miejsce starcie pod Ochmatowem, w którym hetman wielki koronny Stanisław Koniecpolski rozgromił armię tatarską pod dowództwem Tuhaj-beja. Wspaniały tryumf polskiej armii był o tyle wyjątkowy, że po raz pierwszy orda została pokonana na granicy Rzeczypospolitej, jeszcze przed dokonaniem grabieży.

Dokuczliwe sąsiedztwo

Najazdy tatarskie były prawdziwą zmorą dawnej Rzeczypospolitej, w szczególności jej południowo-wschodniej części. W XVI i XVII wieku podległy Imperium Osmańskiemu Chanat Krymski i zależne od niego okoliczne ordy niemal corocznie urządzały łupieżcze wyprawy na terytorium państwa polsko-litewskiego. Tatarskie zagony docierały często na Wołyń, w okolice Lwowa, a nawet za rzekę San.

Posłuchaj
05:47 sukcesy koniecpolskiego w walce z tatarami.mp3 Sukcesy hetmana Koniecpolskiego w walce z Tatarami przedstawia w audycji Andrzeja Sowy i Wojciecha Dmochowskiego z cyklu "Kronika polska" prof. Jolanta Choińska-Mika (PR, 24.04.2001)

 

- Tatarzy napadali na ziemie Rzeczypospolitej nie po to, żeby dokonywać aneksji terytorialnej. Głównym ich celem było zdobycie łupów i wzięcie w jasyr jak największej liczby ludności, którą potem można było sprzedać w Stambule - mówiła prof. Jolanta Choińska-Mika i dodała, że zdobyte łupy były podstawą egzystencji Tatarów. 

Łupieżcza aktywność potomków mongolskich koczowników przynosiła Rzeczypospolitej duże straty ludnościowe i znacząco utrudniała kolonizację żyznych terenów ukrainnych. Dłużni Tatarom nie pozostawali Kozacy zaporoscy, którzy równie często najeżdżali Chanat. Niesforni poddani polskiego króla niejednokrotnie zapuszczali się na inne podległe Osmanom ziemie, docierając nawet w okolice Stambułu. 

Przygotowania do najazdu

Najdogodniejszy dla ordy termin wypraw łupieżczych zaczynał się wiosną, gdy stepy i pastwiska pokrywały się bujną trawą, która zapewniała pokarm dla koni. Niekiedy, przymuszeni głodem, Tatarzy decydowali się na najazd w mniej sprzyjającej porze. Tak było pod koniec 1643 roku, gdy trudną sytuację materialną w Chanacie pogorszyli Kozacy zaporoscy, którzy napadli na tatarskie posiadłości i uprowadzili liczne stada bydła. 

Pierwsze oddziały tatarskie gotowe do rewanżu na poddanych polskiego króla zaczęły zbierać się na początku grudnia. Dzięki dobremu wywiadowi hetman wielki koronny Stanisław Koniecpolski był dobrze poinformowany o zamiarach ordy i mógł przygotować armię do skutecznej obrony pogranicza.

Polski dowódca nie wiedział jedynie, którym z wytyczonych szlaków będą poruszać się najeźdźcy. Koniecpolski został więc zmuszony do rozdzielenia swoich sił, m.in. na lewy brzeg Dniepru wysłał księcia Jeremiego Wiśniowieckiego z siłami prywatnymi, Kozakami rejestrowymi (otrzymującymi stały żołd od państwa) i częścią oddziałów kwarcianych (stałej armii utrzymywanej z jednej czwartej przychodów królewszczyzn). 

Błędy Tuhaj-beja i pomoc natury

Armia tatarska dowodzona przez znanego z kart "Trylogii" Tuhaj-beja składała się z kilkunastu tysięcy dobrze wyszkolonych jeźdźców. Orda, zgodnie ze swoim zwyczajem, miała skupić się głównie na zdobyciu cennych łupów i unikać większych starć z polskimi oddziałami. Założenia te uległy modyfikacji, gdy schwytany jeniec wprowadził w błąd Tatarów, mówiąc, że polskie siły są nieliczne i nieprzygotowane do walki.  

Przekonany o swojej przewadze Tuhaj-bej zdecydował się, bez odpowiedniego rozpoznania, zaatakować zgrupowanie Koniecpolskiego skoncentrowane w okolicach Ochmatowa. Tatarski dowódca nie zważał ani na silne mrozy, ani na ogromne zmęczenie swoich wojsk, będących w marszu od 45 dni. 

Do spotkania obu armii doszło 30 stycznia 1644 roku. Rywale zajęli pozycje na przeciwnych brzegach rzeczki Tykicz. Koniecpolski miał przy sobie jedynie 10 tys. żołnierzy, dlatego postanowił przyjąć bitwę obronną. Liczył na to, że rozproszone oddziały, którym rozkazał możliwie najszybszy powrót, przybędą z pomocą na czas. Gdy uformował szyki i oczekiwał na atak rywala, z pomocą przyszła natura. Pole bitwy okryła gęsta mgła, wobec czego Tatarzy nie odważyli się zaatakować Koniecpolskiego całymi siłami, a czas działał na korzyść hetmana. 

Krótka bitwa

Gdy mgła nieco opadła, do polskiego zgrupowania dołączyły pozostałe rozproszone oddziały, niemal dwukrotnie zwiększając polskie siły.  

- Chyba po raz pierwszy hetman Koniecpolski dysponował tak dużymi siłami. Było to około 19 tys. żołnierzy, z których większość stanowiły podporządkowane mu prywatne poczty magnackie - wyjaśniała prof. Jolanta Choińska-Mika. 

W tym momencie siły Koniecpolskiego przewyższały liczebnie armię Tuhaj-beja. Hetman nie wahał się więc zaatakować zmieszanego nieprzyjaciela. Husaria pod dowództwem Stefana Czarnieckiego bez trudu rozgromiła Tatarów broniących przeprawy na Tykiczy, co umożliwiło przejście całości polskich sił na drugi brzeg rzeki. Wystraszony Tuhaj-bej nakazał odwrót, pozostawiając straż tylną, której zadaniem było jak najdłuższe powstrzymanie wojska Koniecpolskiego.

Wyznaczone oddziały tatarskie nie były jednak w stanie sprostać temu zadaniu i krótkotrwały opór został przełamany. Rozpoczął się pościg za koszem, czyli głównymi siłami tatarskimi. Ordyńcy uciekali w popłochu, wielu porzucało zmęczone konie i szukało schronienia w okolicznych lasach. Gonitwa trwała do zmierzchu.

Pogrom niedobitków

"Żeby było ze dwie godziny słońce dłużej trwało, nogaby ich była nie uszła" - pisał w pamiętniku uczestnik tej bitwy Stanisław Oświęcim. Zmrok i zmęczenie polskich oddziałów zmusiły Koniecpolskiego do wstrzymania pogoni do rana. Wtedy to gonitwę za Tuhaj-bejem i jego armią wznowiło 5 tys. ochotników. 

- Niedobitki Tatarów zostały rozgromione nad Siną Wodą. Część uciekających potopiła się, ponieważ załamał się pod nimi lód na rzece - mówiła prof. Jolanta Choińska-Mika w audycji z 2001 roku. 

Zwłoki poległych, uciekających w panice ordyńców, leżały na odcinku 80 kilometrów. Część Tatarów, którym udało się zbiec, postanowiła uderzyć na Czechryń, myśląc że miasto jest niebronione, ale zostali rozgromieni przez Kozaków. Równocześnie inne oddziały kozackie ograbiły i zniszczyły posiadłości tatarskie.

Najazd ordy z początku 1644 roku zakończył się sromotną klęską Tatarów. Podczas całej wyprawy Tuhaj-bej stracił co najmniej jedną trzecią swoich sił. Straty polskiej strony były minimalne.

Bitwa pod Ochmatowem była nie tylko kolejnym przykładem geniuszu wojskowego hetmana Stanisława Koniecpolskiego, ale również wielkim sukcesem polskiej armii, znajdującej się u szczytu potęgi.

th

Przy pisaniu tego artykułu korzystałem z pracy:

L. Podhorodecki, Stanisław Koniecpolski ok. 1592-1646, Warszawa 1978.

Czytaj także

Stanisław Koniecpolski - zdolny wódz, okrutny magnat

Ostatnia aktualizacja: 11.03.2024 05:40
Zdolności dowódcze i talent wojenny plasują go w tym samym szeregu, co hetmanów Stanisława Żółkiewskiego, Karola Chodkiewicza czy Stefana Czarnieckiego. Jednak o Koniecpolskim - pogromcy Tatarów, Kozaków i Szwedów - słyszy się znacznie rzadziej.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Kłuszyn - wielki triumf polskiej husarii

Ostatnia aktualizacja: 04.07.2022 05:54
Bitwa pod Kłuszynem to wielkie zwycięstwo polskiego oręża. Wojska polskie pod wodzą hetmana Żółkiewskiego rozbiły wielokrotnie liczniejsze wojska rosyjskie i szwedzkie. Droga na Kreml stanęła otworem.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Bitwa pod Kircholmem. Miażdżąca moc husarii

Ostatnia aktualizacja: 27.09.2024 05:47
Ponad trzykrotna przewaga liczebna Szwedów na nic się nie zdała, gdy przyszło im zmierzyć się z połączeniem talentu dowódczego Jana Karola Chodkiewicza z potęgą pancernego natarcia husarii.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Nie taki Szwed straszny, czyli bitwa pod Warką

Ostatnia aktualizacja: 07.04.2024 06:00
Polska jazda ścigała armię nieprzyjaciela przez trzy dni. Przybyła 170 kilometrów, by w otwartej bitwie rozgromić niezwyciężonych dotąd Szwedów. Wiktoria z kwietnia 1656 roku wpłynęła na przebieg "potopu". 
rozwiń zwiń