Zgodnie z tradycją Sejmów dawnej Rzeczpospolitej, przed otwarciem obrad odprawiona została uroczysta msza święta. Nabożeństwo miało miejsce 9 lutego w archikatedrze św. Jana Chrzciciela. Celebrował je abp metropolita warszawski Aleksander Kakowski. Kazanie wygłosił abp lwowski obrządku ormiańskiego Józef Teofil Teodorowicz. Kaznodzieja był też posłem na Sejm Ustawodawczy (jako bezpartyjny). W homilii apelował o zaprzestanie sporów i porzucenie partykularyzmów. Wieczorem tego dnia odbył się raut z udziałem przyszłych parlamentarzystów i Józefa Piłsudskiego.
Następnego dnia, około godziny 11, posłowie udali się na ulicę Wiejską, do gmachu, który miał odtąd być miejscem obrad Sejmu odrodzonej Polski. Na ten cel wybrano kompleks budynków Instytutu Aleksandryjsko-Maryjskiego – dawnej średniej szkoły żeńskiej. Był to wówczas jeden z niewielu budynków pozwalających na obrady tak wielkiej liczby osób. Zamek Królewski - tradycyjne miejsce posiedzeń parlamentu - był wówczas zdewastowany. Sesje sejmowe odbywały się w dawnej jadalni uczelni. Budynek z używaną do dziś salą obrad o charakterystycznym, półkolistym kształcie, wzniesiono dopiero w latach 1925-1928.
Przed wejściem do siedziby parlamentu na posłów czekał tłum gapiów i orkiestra, która odegrała "Mazurka Dąbrowskiego" (choć pieśń ta stała się hymnem oficjalnie dopiero w 1927 roku). Gmach Sejmu został w obecności posłów i członków rządu poświęcony przez prymasa Polski Edmunda Dalbora. Obrady otworzył Józef Piłsudski, sprawujący wówczas funkcję Tymczasowego Naczelnika Państwa.
- Panowie posłowie! Półtora wieku walk, krwawych nieraz i ofiarnych, znalazło swój tryumf w dniu dzisiejszym. Półtora wieku marzeń o wolnej Polsce czekało swego ziszczenia w obecnej chwili. Dzisiaj mamy wielkie święto narodu, święto radości po długiej ciężkiej nocy cierpień. W tej godzinie wielkiego serc polskich bicia czuję się szczęśliwym, że przypadł mi zaszczyt otwierać Sejm polski, który znowu będzie domu swego ojczystego jedynym panem i gospodarzem. Radość dnia dzisiejszego byłaby stokroć większą, gdyby nie troska, że zbieracie się w chwili niezwykle ciężkiej. Po długiej, nieszczęsnej wojnie świat cały, a z nim i Polska, czekają z tęsknotą upragnionego pokoju. Tęsknota ta w Polsce dziś ziścić się nie może. Synowie Ojczyzny muszą iść, by bronić granic i zabezpieczyć Polsce swobodny rozwój – mówił Piłsudski.
Otwarcie Sejmu Ustawodawczego 10 lutego 1919 roku w Warszawie. Widoczny m.in. Naczelnik Państwa Józef Piłsudski. Foto: Narodowe Archiwum Cyfrowe
Pierwsze wybory w odrodzonej Polsce
Wybór posłów do Sejmu Ustawodawczego, którego celem będzie opracowanie konstytucji dla odrodzonej Polski, znajdował się wśród priorytetów warszawskiego ośrodka władzy ukształtowanego wokół Józefa Piłsudskiego. Organizacją pierwszych wyborów zajął się już 22 listopada 1918 roku gabinet Jędrzeja Moraczewskiego. 28 listopada ogłoszono "Dekret o ordynacji wyborczej".
- Wybory opierały się na pięcioprzymiotnikowym (tajnym, powszechnym, bezpośrednim, równym i proporcjonalnym) głosowaniu do przewidywanego jednoizbowego parlamentu. Po raz pierwszy prawo wyborcze przyznawano kobietom, co nie stanowiło wówczas powszechnej praktyki. Była to ordynacja pozwalająca na swobodę artykulacji różnorodnych poglądów politycznych – podkreślał prof. Janusz Osica w audycji Andrzeja Sowy z cyklu "Kronika polska".
06:45 sejm ustawodawczy_kronika polska.mp3 Sejm Ustawodawczy - audycja Andrzeja Sowy z cyklu "Kronika polska". (PR, 4.10.2001)
Obywatele, bez względu na płeć i majętność, otrzymywali bierne i czynne prawo wyborcze w wieku 21 lat. Głosowanie miało odbyć się w 70 okręgach i wyłonić 526 posłów. Jeden mandat miał przypadać na ok. 50 tys. obywateli. Ostatecznie głosowanie udało się przeprowadzić w 44 okręgach. Polacy poszli do urn 26 stycznia 1919 roku. Wybrano 335 posłów. Tam, gdzie nie można było przeprowadzić głosowania z uwagi na kształtujące się dopiero granice odradzającego się państwa, do parlamentu kierowani byli posłowie działający wcześniej w parlamentach niemieckim i austriackim. Do końca kadencji Sejmu Ustawodawczego, w 1922 roku, Sejm liczył 423 posłów.
Cechą charakterystyczną pierwszego parlamentu odrodzonej Polski były duże przepływy między klubami poselskimi, dla przykładu: PSL "Piast" na początku kadencji liczył 44 posłów, a na jej końcu dysponował 96 mandatami. Sejm Ustawodawczy nazywany był "Sejmem chłopskim", bo w ławach poselskich zasiadło ponad 100 włościan. Nigdy przedtem ani potem tak wielu przedstawicieli tej grupy społecznej nie zasiadło w ławach poselskich. Wielu z nich było analfabetami – potrafili czytać, ale w sztuce pisania opanowali tylko położenie własnego podpisu. Wśród posłów zaledwie 30 proc. legitymowało się wyższym wykształceniem, drugie tyle miało wykształcenie średnie. Dlatego tak ważną rolę odgrywali posłowie, którzy pracy sejmowej uczyli się w parlamentach pruskim i austriackim. W tych warunkach kluczowa była też pozycja liderów klubów poselskich, reprezentowanych w Konwencie Seniorów.
- Konwent odgrywał dużą rolę polityczną. Na przykład kiedy był powoływany rząd, proponowano kandydaturę premiera i pytano na Konwencie Seniorów, co uważają na temat kandydata. Przy czym każdy przedstawiciel głosował taką liczbą posłów, jaką reprezentował. Mówiono obrazowo wówczas, że dyrektor biblioteki sejmowej pan Jerzy Pomykalski miał taki kapelusz i każdy z tych przedstawicieli głosując, wrzucał do niego kartkę - czy jest za, czy jest przeciw. I później żartowano, że wszystkie rządy w tym czasie to postały w kapeluszu pana dyrektora Pomykalskiego - wyjaśniał prof. Michał Pietrzak, historyk ustroju i prawa, w audycji Elizy Bojarskiej z cyklu "Z dziejów parlamentaryzmu".
28:40 z dziejÓw parlamentaryzmu____1513_94_iv_tr_0-0_85cc6864[00].mp3 Sejm Ustawodawczy - audycja Elizy Bojarskiej z cyklu "Z dziejów parlamentaryzmu". (PR, 06.10.1994)
Posłowie w sali obrad Sejmu. Widoczny m.in. lider PSL "Wyzwolenie" Błażej Stolarski (w białej sukmanie). Fot.: NAC
Kto był marszałkiem Sejmu Ustawodawczego?
Pierwsze posiedzenie Sejmu poprowadził, zgodnie z tradycją utrzymywaną do dziś, marszałek senior - najstarszy wiekiem poseł. Był nim osiemdziesięciopięcioletni książę Ferdynand Radziwiłł, konserwatysta z Wielkopolski, wieloletni prezes Koła Polskiego w Reichstagu, który wsławił się ostrym sprzeciwem wobec niemieckiej polityki germanizacyjnej. Wybór ten miał znaczenie symboliczne: podkreślał więź zaboru pruskiego, znajdującego się nadal formalnie w granicach Niemiec, z Polską. Marszałek-senior powołał dwóch sekretarzy spośród najmłodszych wiekiem posłów - Mieczysława Niedziałkowskiego z Polskiej Partii Socjalistycznej oraz ks. Zygmunta Kaczyńskiego z endeckiego Związku Ludowo-Narodowego.
Cztery dni później odbyły się głosowania nad wyborem marszałka Sejmu. Miał być to pierwszy sprawdzian siły poszczególnych frakcji parlamentarnych. Mandaty rozkładały się bowiem mniej więcej po równo między lewicę, prawicę i centrum. W szranki stanęli: przedstawiciel narodowej demokracji Wojciech Trąmpczyński i dwóch ludowców - Wincenty Witos (PSL "Piast") i Józef Ostachowski (Polskie Zjednoczenie Ludowe). W pierwszej turze - po której odpadł Ostachowski - najwięcej głosów zyskał Witos, którego kandydatura była popierana przez lewicę, chcącą w ten sposób zablokować kandydata endeków. W drugiej turze zwyciężył za to Trąmpczyński i to on został nowym marszałkiem. Uważa się, że Witos poinstruował swoich posłów, by głosowali za Trąmpczyńskim, bo sam nie chciał pełnić tradycyjnie apolitycznej funkcji.
Nowy marszałek, Wojciech Trąmpczyński, był jednym z liderów wielkopolskiej endecji. Ten powszechnie szanowany prawnik, który rozgłos zyskał dzięki obronie interesów Polaków przed prawodawstwem pruskim, reprezentował umiarkowane skrzydło narodowej demokracji. Miał też spore doświadczenie parlamentarne, bo od 1911 roku sprawował mandat posła do Reichstagu.
Od Małej Konstytucji do Konstytucji marcowej
- Jak zauważyli historycy parlamentaryzmu, ten pracowity Sejm, autor 547 ustaw, koncentrował się na dwóch sprawach. Przyznajmy istotnych, a może nawet najistotniejszych. Były to kwestie reformy rolnej i oczywiście przyszłej konstytucji, a ze spraw nieplanowanych - wojna roku 1920. Czyż to mało jak na jedną kadencję, dość krótką, bo zakończoną w roku 1922? – pytał retorycznie dr Janusz Osica.
Już 10 dni po inauguracji działań Sejmu uchwalona została tzw. Mała Konstytucja. Tymczasowa ustawa zasadnicza była krótkim i zwięzłym aktem prawnym, który składał się z kilku precyzyjnie napisanych artykułów. Opracowana w przyśpieszonym tempie określała tryb i sposób funkcjonowania państwa. Wzorowała się na francuskim modelu konstytucji. Oddawała szeroki władzy w ręce Sejmu Ustawodawczego. Na jej mocy Rada Ministrów powoływała Naczelnika Państwa (był nim Józef Piłsudski) w porozumieniu z Sejmem. Naczelnik Państwa był odpowiedzialny politycznie przed Sejmem, co oznaczało, że Sejm mógł uchwalić wotum nieufności wobec Naczelnika. Przed Sejmem odpowiedzialna była również Rada Ministrów.
Właściwą ustawę zasadniczą, która do historii przeszła pod nazwą Konstytucji marcowej, uchwalono 17 marca 1921 roku. Tym samym Sejm Ustawodawczy spełnił swoje najważniejsze zadanie. Jego ostatnie posiedzenie odbyło się 27 listopada 1922.
bm