Największą rolę w historii Luwru odegrał francuski król – Franciszek I. To z jego imieniem wiąże się wspaniała kolekcja arcydzieł mistrzów, takich jak: Rafael, Tycjan i Leonardo da Vinci.
Franciszek I zaprosił Leonarda do Francji i jeszcze za życia wielkiego artysty kupił ”Monę Lisę” – obraz przyciągający tysiące osób z całego świata. Uśmiechem Giocondy zachwycają się zarówno znawcy sztuki, jak i zwykli turyści tłumnie odwiedzający Paryż.
Następni francuscy władcy konsekwentnie rozbudowywali pałac. Sowicie wynagradzali też sprowadzanych na dwór mistrzów. Katarzyna Medycejska sprowadziła do Paryża przedstawiciela flamandzkiego baroku – Rubensa. Chciała, aby upamiętnił jej działalność w 21 ogromnych płótnach.
Wenus z Milo, Nike z Samotraki, Kodeks Hammurabiego, rzeźby Michała Anioła – trudno wyliczać wszystkie zgromadzone tu arcydzieła.
Dość wcześnie podjęto decyzję o udostępnieniu ich publiczności. Już w połowie XVIII w. w Luwrze organizowano pierwsze otwarte ekspozycje części zbiorów królewskich. Wtedy też rozpoczęto planowe uzupełnianie kolekcji malarstwa. Stała się ona najbardziej wszechstronną prezentacją sztuki europejskiej od XIV wieku.
Po rewolucji francuskiej zbiory królewskie stały się własnością ogółu. 10 sierpnia 1793 roku, z okazji 1. rocznicy końca monarchii francuskiej w pałacu otwarto Centralne Muzeum Sztuk Pięknych.
Zbiory gromadzone w Luwrze powiększyły się szczególnie w dobie rządów Napoleona. Ściągnął on z podbitych przez siebie krajów ponad 5 tys. dzieł sztuki, wśród nich znalazły się tak znane, jak: ”Grupa Laokoona” i "Apollo Belwederski”. Jednak po klęsce cesarza, w wyniku ustaleń, jakie zapadły na Kongresie Wiedeńskim, Francuzi zmuszeni byli oddać zagarnięte zbiory. Wtedy powrócił do gdańskiej katedry słynny tryptyk Hansa Memlinga zatytułowany ”Sąd ostateczny”.
Ważną rolę w dziejach Luwru odegrał Polak – Florian Trawiński.
- Gdy nadeszły ostatnie dni maja 1871 roku i nad Komuną Paryską zawisła klęska, zrozpaczeni powstańcy zaczęli osłaniać swoje punkty oporu pożarami i podpalać gmachy publiczne. Postanowili na pastwę płomieni wydać także Luwr. Do sal wtłoczono beczki z naftą. Jednak Trawiński uznał pomysł spalenia Luwru za szaleństwo, z narażeniem życia wraz z pracownikami muzeum wylał z beczek naftę i zastąpił ją wodą – słyszymy w archiwalnej audycji Polskiego Radia.
Polak, za uratowanie Luwru nie tylko uniknął śmierci z rąk wersalczyków, ale w dowód wdzięczności powołano go na stanowisko dyrektora muzeum. Pełnił tę funkcję przez 35 lat.
Posłuchaj o skarbach ukrytych w najsławniejszym muzeum świata.