00:43 Janowa Dolina.mp3 Relacja Pawła Buszko z uroczystości upamiętniających Polaków, którzy zgineli z rąk OUN-UPA w Janowej Dolinie w 1943 roku. (PR, 8.07.2017)
Masowe mordy na ludności polskiej dokonywane przez UPA rozpoczęły się w lutym 1943 roku atakiem na wieś Parośla w powiecie sarneńskim położonym na wschodnim krańcu województwa wołyńskiego. Od tego momentu ofiarami napadów stawali się Polacy zamieszkujący kolejne wsie. Fala zbrodnicznych napadów przesuwała się powoli ze wschodu na zachód Wołynia.
Dowództwo UPA postanowiło zorganizować serię ataków na Polaków w poprzedzającym katolicką Wielkanoc Wielki Tydzień. Ukraińcy, dobrze znający zwyczaje swoich polskich sąsiadów, liczyli na to, że skupieni na świątęcznych przygotowaniach Polacy, nie będą opuszczać swoich wsi.
Krwawy Wielki Tydzień
Na początku Wielkiego Tygodnia pojawiły się ponure wieści, o tym, że "Wielkanoc będzie czerwona od krwi Polaków". Na ziszczenie się tych przerażających słów nie trzeba było długo czekać. We wtorek w Wielkim Tygodniu UPA napadła na mleczarnię w Antonówce i Kolonię Żabecznik. Życie straciło łącznie kilkanaście osób. W Wielką Środę, 21 kwietnia, kilku banderowców zabiło pięciu Polaków w Hawczycach. W Wielki Czwartek, po zgromadzeniu wszystkich mieszkańców Huty Starej w domu jednego z gospodarzy, podpalono budynek. W pożarze śmierć poniosło ponad pięćdziesiąt osób. Tego samego dnia UPA napadła także na leśniczówkę i zagrody w Białogródce. Zginęło tam dziewiętnastu Polaków i trzech Czechów.
Te ataki były tylko ponurym wstępem do zaplanowanej większej akcji. W nocy z 22 na 23 kwietnia jeden z oddziałów UPA otoczył wieś Zabara. Następnie podpalił domy. Do uciekających banderowcy strzelali lub mordowali ich siekierami. Schwytanych wrzucali do płonących zabudowań. Zginęło siedemdziesiąt osób. Nieliczni ocaleni przedostali się lasami do miasteczka Szumsk. Tej samej nocy spłonęła także wieś Mosty, w której zginęło czternaście osób.
Rzeź wołyńska - zobacz serwis historyczny
Janowa Dolina
Do najbardziej tragicznego ataku UPA doszło w nocy z 22 na 23 kwietnia (w nocy z Wielkiego Piątku na Wielką Sobotę) w Janowej Dolinie w powiecie kostopolskim. Miasteczko powstało w 1928 roku jako nowoczesne osiedle dla robotników zatrudnionych w pobliskiej kopalni bazaltu. Miejscowość na tle innych wołyńskich miasteczek wyróżniała się nowoczesną infrastrukturą i rozwiniętym zapleczem społeczno-gospodarczym. Przed wybuchem wojny w 1939 roku, miejscowość liczyła około 2000 mieszkańców, z czego zdecydowaną większość stanowili Polacy. Stosunki z okolicznymi Ukraińcami, a także z Czechami i Rosjanami w okresie międzywojennym układały się poprawnie.
W czasie II wojny mieszkańcy pracowali w kopalni najpierw na rzecz Sowietów, a potem Niemców. Od wiosny 1943 roku do Janowej Doliny zaczęła napływać ludność polska ze wsi zagrożonych atakami UPA. Uciekinierzy liczyli na to, że Ukraińcy nie odważą się napaść na miejscowość, w której znajduje się garnizon niemiecki. Zdecydowana przewaga narodowościowa Polaków w miasteczku oraz istniejąca od dwóch lat zakonspirowana komórka ZWZ-AK jednak nie przyczyniły się do powstania dobrze rozwiniętego komitetu samoobrony. Komitet dysponował tylko kilkunastoma karabinami. Członkowie samoobrony decyzję tłumaczyli tym, że nie chcieli, by na mieszkańców spadły surowe represje w przypadku znalezienia broni przez Niemców.
Wraz z początkiem Wielkiego Tygodnia każda osoba, która postanowiła oddalić się od obrzeży miasteczka, ginęła w tajemniczych okolicznościach. Wkrótce do mieszkańców dotarły wieści o tym, że UPA planuje urządzić im "krwawy piątek". Sytuacja stała się na tyle niepokojąca, że żołnierze niemieccy rozdali Polakom kilkanaście sztuk broni palnej. Niedługo po tym osiedle zaczęli po kryjomu opuszczać Ukraińcy, którzy zostali poinformowani o planowanym napadzie. W Janowej Dolinie pozostał tylko jeden z nich, który był zarazem członkiem UPA i jednym z prowodyrów ataku.
Niespodziewany atak
Feralnej nocy Janową Dolinę otoczyły oddziały UPA. Osobiście dowodził nimi Iwan Łytwynczuk "Dubowyj', który wcześniej przeprowadził szereg pacyfikacji polskich wsi m.in. Kolonii Lipniki. W dniu poprzedzającym napad, UPA wysadziła most łączący Janową Dolinę z okolicznymi miejscowościami oraz zawaliła tory kolejowe pniami drzew, starając się tym samym odciąć możliwe drogi ucieczki.
Sygnałem do rozpoczęcia ataku była wystrzelona około północy raca. Chwilę po tym miejscowość została ostrzelana z broni maszynowej. Samoobrona stawiła opór, jednak w obliczu przewagi przeciwnika nie miała większych szans na powodzenie. Po przełamaniu samoobrony, do miasteczka wdarli się okoliczni ukraińscy chłopi, którzy podpalali zabudowania wrzucając przez okna butelki z benzyną oraz granaty. Do uciekających w przerażeniu Polaków strzelano, a schwytanych wrzucano w płomienie lub zabijano siekierami. Niektórych przywiązywano do drzew, a następnie obcinano im różne części ciała. Wiele osób postanowiło ukryć się w piwnicach. Niestety - większość z szukających tam schronienia udusiła się dymem lub zaczadziła się. Banderowcy podpalili również szpital po uprzednim wyniesieniu z niego chorych Ukraińców. Zatrudniony tam personel medyczny wyprowadzili na podwórze, a następnie zamordowali przy użyciu siekier.
Niemcy przez dłuższy czas tylko obserwowali przebieg napadu. Zmiana ich postawy nastąpiła, gdy zapaliły się budynki w pobliżu garnizonu. Wtedy też otworzyli ogień z broni maszynowej zza otaczającej koszary palisady. Od niemieckich kul ginęli nie tylko Ukraińcy, ale również uciekający Polacy. Skuteczny opór udało się stawić również grupie Polaków zajmujących murowane budynki na jednym z osiedli, którym udało się zabić dwóch napastników i ciężko ranić jednego.
Około godziny 4 nad ranem nad miasteczkiem pojawił się niemiecki samolot zwiadowczy. Banderowcy postanowili wtedy się wycofać. Przybyła również żandarmeria niemiecka z Kostopola. Jednak pomoc nadeszła zbyt późno. Spłonęło blisko sto budynków, a śmierć poniosło 600 Polaków. Ci, którzy przeżyli atak, rano zaczęli grzebać ofiary w zbiorowym grobie. Niektórzy posiadający broń, wyruszyli poszukiwać odwetu. Ich ofiarami stało się pięciu przypadkowo spotkanych Ukraińców i rosyjskie małżeństwo pomyłkowo wzięte za parę Ukraińców. Dzień później Niemcy wywieźli ocalonych z napaści do Kostopola.
Seria kolejnych napaści
Wielkanoc 1943 roku była dla Polaków z Wołynia tragicznym okresem. W Wielką Sobotę w Hucie Antonowieckiej zginęło około pięćdziesięciu Polaków. W samą Niedzielę Wielkanocną życie straciło blisko 170 Polaków, zaś w Poniedziałek Wielkanocny – 17. W kolejnych tygodniach oddziały UPA kontynuowały mordercze ataki, których kulminacja nastąpiła podczas tzw. krwawej niedzieli 11 lipca 1943 roku.
seb
Źródła: Grzegorz Motyka, Ukraińska partyzantka 1942-1960. Działalność Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraiński Powstańczej Armii, wyd. 2006; Ewa i Władysław Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939–1945, t.1 i 2, wyd. 2000