Historia

Powstanie Warszawskie. Czołg-pułapka i masakra przy Kilińskiego

Ostatnia aktualizacja: 13.08.2019 07:00
Tragiczny epizod na Starym Mieście. Na ulicy Kilińskiego eksplodował wypełniony prawie półtonowym ładunkiem wybuchowym niemiecki czołg. Zginęło blisko 300 osób.
Audio
  • Radiowa Mapa Powstania Warszawskiego - Stare Miasto, ulica Kilińskiego. (PR, 21.07.2014)
  • - Zdobyliśmy czołg. Cieszyliśmy się. Nikt nie przeczuwał, że dojdzie do takiej tragedii. (PR, 2014)
  • - Jak opadł kurz, zobaczyłem dosłownie jatkę z ludzkich ciał - wspominał Włodzimierz Piłatowski ps. Żubr. (PR, 2014)

Według relacji weterana batalionu AK "Gustaw" Witolda Piaseckiego "Wiktora" 13 sierpnia między 8 a 9 rano, dwa niemieckie czołgi ostrzelały z Placu Zamkowego polskie pozycje na Świętojańskiej i Podwalu. Niebawem niewielki pojazd ruszył na barykadę osłaniającą Podwale. W stronę maszyny poleciały butelki z benzyną. Kiedy kierowca pojazdu uciekł, akowcy ugasili pojazd i go przejęli.

Powstanie Warszawskie - zobacz serwis specjalny

Powstańcy w szale radości chcieli pojechać zdobytym wozem pancernym na Rynek Starego Miasta. - Pojazd ten został opanowany przez powstańców i nie dziwmy się, że nagle dookoła nich znalazło się wiele ludności cywilnej – przedstawiał okoliczności wydarzeń przy ul. Kilińskiego, dr Szymon Niedziela, kierownik ekspozycji Muzeum Powstania Warszawskiego. – Dla żołnierzy, którzy liczyli wtedy każdy nabój, granat i butelkę benzyny, zdobycie pojazdu pancernego było świętem.


Kapitan Ludwik Gawrych "Gustaw" zakazał zbliżania się do maszyny. Przeczuwał, że może być to pułapka, prowokacja. Maszynę przejrzał podchorąży Wiktor Trzeciakowski "Tur". Okazało się, że pojazd nie przypominał żadnego znanego im niemieckiego wozu bojowego. Wewnątrz nie było uzbrojenia, lecz samo radio.

Grupa powstańców zignorowała rozkaz dowódcy, zabrała maszynę i rozpoczęła przejazd przez Starówkę. Zdążyli przejechać zaledwie kilkaset metrów, kiedy oblepiony ludźmi pojazd pancerny Borgward IV eksplodował, zabijając około 300 osób.

- To było szaleństwo, radość, że zdobyliśmy czołg – wspominał uczestnik wydarzeń, Lech Hałko "Cyganiewicz". – Potem okazało się, że to była perfidna pułapka.

Powstanie Warszawskie dzień po dniu - zobacz serwis specjalny Polskiego Radia>>>

W rzeczywistości pojazd nie był czołgiem-pułapką, lecz ciężkim transporterem ładunków, którego pierwotnym przeznaczeniem było zniszczenie barykady na Podwalu. Wskutek wybuchu, zniszczeniu uległa część murów katedry św. Jana Chrzciciela.

- Szczątki ludzi były porozrzucane, wisiały na okolicznych drzewach, a rynsztokiem płynęła fala krwi – mówił powstaniec, Wojciech Barański "Bar", strzelec z kompanii harcerskiej batalionu "Gustaw". – Na Kilińskiego wykopano dół i łopatami zgarniano szczątki ludzi, którzy tam zginęli.

Ludwik Gawrych "Gustaw" rozkazał przeprowadzić śledztwo, by osądzić tych, których nieostrożność spowodowała masakrę na Starym Mieście. W obliczu coraz większego naporu wroga sprawa ta jednak zeszła na dalszy plan.

Od 1992 roku na pamiątkę masakry przy ul. Kilińskiego 13 sierpnia jest obchodzony jako Dzień Pamięci Starówki.

mb

Czytaj także

Rzeź Woli - eksterminacja mieszkańców Warszawy

Ostatnia aktualizacja: 05.08.2020 06:00
"Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców. Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy" – brzmiał rozkaz wydany przez Hitlera po wybuchu Powstania Warszawskiego.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Powstanie Warszawskie. Radiostacja "Błyskawica" – kawałek wolnej Polski zapisany w dźwięku

Ostatnia aktualizacja: 08.08.2019 06:00
- Pracowaliśmy z duszą na ramieniu, ale to, że na falach eteru mówiło się o Polsce to była wielka satysfakcja. To była frajda, że się jest na tym skrawku niepodległej Polski po tych koszmarnych kilku latach okupacji - wspominał Jeremi Przybora, który był jednym ze spikerów radiostacji "Błyskawica".
rozwiń zwiń
Czytaj także

Powstanie Warszawskie. 6 sierpnia 1944. Harcerska Poczta Polowa – zwiastun radości

Ostatnia aktualizacja: 06.08.2024 05:55
- Chłopcy szli w teren, niosąc wiadomości. Rzadko były to wiadomości złe, bo jeżeli ktoś pisał, był to sygnał, że żyje, poszukuje i jest. Dlatego byli przyjmowani wszędzie z niesłychanym entuzjazmem i podnosili nastrój walczącego miasta – wspominał naczelnik Szarych Szeregów Stanisław Broniewski.
rozwiń zwiń