11 marca 1863 roku w obozie w Goszczy pod Krakowem gen. Marian Langiewicz został ogłoszony dyktatorem powstania.
- Był człowiekiem bardzo starannie przygotowanym do roli wojskowego, do roli dowódcy. Przeszedł szkolenie w armii pruskiej, która była wówczas przodującą w Europie - mówił dr Jan Sałkowski w audycji Andrzeja Sowy z cyklu "Na historycznej wokandzie".
Dyktator partyzant
W pruskich akademiach uczono, jak prowadzić do boju wyszkolone, regularne jednostki wojskowe. Marian Langiewicz stanął przed zupełnie innym zadaniem. Musiał zorganizować partyzanckie oddziały złożone z ochotników, wśród których tylko co trzeci posiadał broń palną.
- Z tej wielkiej improwizacji próbował stworzyć wojsko - wyjaśniał dr Tadeusz Krawczak, drugi gość Andrzeja Sowy.
Odnosił spore sukcesy jako powstańczy naczelnik w Górach Świętokrzyskich. Jego dokonania spowodowały, że rząd powstańczy oddał mu pod komendę także województwo krakowskie. W końcu sięgnął po władzę dyktatorską. Pozostał dyktatorem jednak tylko przez 8 dni.
- Organizacja oddziałów, szkolenie, manewrowanie i dowodzenie w bitwie, w tym się Langiewicz sprawdzał - mówił dr Krawczak. - Nie sprawdzał się, kiedy nie miał ludzi do wywiadu i kiedy nie miał zaopatrzenia.
22:39 marian langiewicz___6361_95_iv_tr_0-0_1039355840b8d789[00].mp3 Spór o postać Mariana Langiewicza prowadzą dr Jan Sałkowski i dr Tadeusz Krawczak w audycji Andrzeja Sowy z cyklu "Na historycznej wokandzie". (PR, 12.07.1995)
Koniec dobrej passy
Langiewicz był już wtedy okryty chwałą bojownika o niepodległość i odważnego wodza. Kolorytu postaci dodawał fakt, że jego adiutantem była kobieta. O jego dokonaniach rozpisywały się gazety europejskie i amerykańskie. Co o Langiewiczu pisał New York Times?
31:09 Powstanie 05-03.mp3 Co New York Times pisał o Marianie Langiewiczu? Audycja Doroty Truszczak z cyklu "Kronika powstania styczniowego". (PR, 5.03.2013)
Po bitwie pod Grochowiskami, której przebieg można określić jako kontrolowany odwrót, nie zaś pełną porażkę, zdecydował się opuścić teren zaboru rosyjskiego. Dyktator uświadomił sobie, że jego duży, liczący 3 tys. osób oddział w walnych bitwach jest skazany na rozbicie przez Moskali. Postanowił więc rozproszyć żołnierzy, a sam przedostał się z podkomendnymi do Galicji. Tam został zatrzymany przez władze austriackie i wtrącony do więzienia.
- Reakcja cara Aleksandra II na aresztowanie dyktatora powstania styczniowego była dla niego najlepszym komplementem. Radosny okrzyk "Langiewicz wziat!" świadczy o uwadze, jaką mu car poświęcał - opowiadał historyk dr Janusz Osica w audycji Doroty Truszczak.
36:19 19.03 KPS ok.mp3 "Kronika Powstania Styczniowego" - pojmanie gen. Mariana Langiewicza. (PR, 19.03.2013)
Kronika powstania styczniowego - posłuchaj cyklu audycji Doroty Truszczak >>>
Los wygnańca
Po zwolnieniu z więzienia zaczął prowadzić tułaczy żywot. Przemierzał Europę w poszukiwaniu ludzi gotowych do wsparcia idei niepodległościowej.
- Jeśli patrzeć na całe jego życie, począwszy od lat 50. XIX wieku, to do samej śmierci jest to konsekwentna droga, której Langiewicz wszystko podporządkowuje. Prowadzi rozmowy z Mazzinim po powstaniu, podejmuje próbę związania się z "czerwonym księciem" Adamem Stanisławem Sapiehą, żeby ten wsparł tworzenie Legionu Polskiego we Włoszech - mówił dr Tadeusz Krawczak.
W końcu Langiewicz trafił do Turcji. Służył w armii osmańskiej, jednak nie zrobił w niej wielkiej kariery. Zmarł 10 maja 1887. Do ostatnich dni żył w nędzy i zapomnieniu. Porażka polityczna zbiegła się z niepowodzeniami w życiu prywatnym. Posłuchaj, jak potoczyło się życie dyktatora na emigracji.
bm