21 lutego 2010 roku zmarł Jacek Karpiński, żołnierz batalionu "Zośka", pionier współczesnej informatyki, twórca pierwszego mikrokomputera.
Karpiński już na początku kariery borykał się z problemami. W Polsce Ludowej powstańcza przeszłość kilkakrotnie zamykała mu drogę do zdobycia dobrej pracy. Mimo to przyszły konstruktor znalazł w końcu zatrudnienie w fabryce ZWUE T-12 na Żeraniu. Później znalazł pracę akademicką, to wówczas narodził się pomysł mikrokomputera.
- On się rodził od 1960 roku, kiedy to byłem w laboratorium komputerowym na Harvardzie i w MIT - wspominał okoliczności zrodzenia się pomysłu na mikrokomputer Jacek Karpiński w audycji Krystyny Mar. - W 1963 roku zacząłem robić w Instytucie Automatyki perceptron, maszynę samouczącą się, skończyłem ją w 1964 roku. To był mój koniec w Polskiej Akademii Nauk, ponieważ wywołało to tak szaloną zawiść dyrekcji Instytutu Automatyki, że nie mogłem dalej pracować.
Wyprzedził Amerykanów
Karpiński przeszedł wówczas do Instytutu Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. To tu w głowie konstruktora zrodziła się myśl o jego najsłynniejszym dziele: mikrokomputerze K-202. Maszyna była jak na owe czasy rewolucyjna. - Jego projekt - K-202 - wyprzedzał Amerykanów o dwa lata. Dziś w tej dziedzinie to dwie lub nawet cztery epoki - twierdził inż. Tadeusz Kupniewski, współpracownik konstruktora, gość audycji "Rozmowy po zmroku".
57:02 Dwojka Rozmowy po zmroku 16.04.2014.mp3 Audycja z cyklu "Rozmowy po zmroku". Piotr Lipiński, inż. Tadeusz Kupniewski i prof. Maciej Sysło opowiadają o Jacku Karpińskim i jego komputerze K-202 (16.04.2014)
Ofiara zazdrości czy doktryny?
Karpiński przedstawił swój pomysł, lecz idea nie spotkała się z pozytywnym odbiorem ze strony decydentów. Faktem jest, iż idea mikrokomputera nie przystawała do doktryny państw komunistycznych. Wynalazek Karpińskiego pasował bardziej do krajobrazu Doliny Krzemowej niż Nowej Huty. W realiach socjalistycznych republik "robotników i chłopów" liczył się wielkogabarytowy przemysł ciężki. Taka strategia bloku wschodniego doprowadziła zresztą do tego, że ZSRR i jego akolici przegrali wyścig zbrojeń z Zachodem.
Konstruktor zdecydował się przedstawić pomysł Brytyjczykom. Ci poznali się na przełomowym charakterze dzieła polskiego konstruktora i zaproponowali mu, że zaczną produkować jego wynalazek. W Karpińskim znów górę wzięła chęć pracy dla Polski, tak powstało polsko-brytyjskie konsorcjum, które rozpoczęło produkcję maszyny. I tutaj spotkały konstruktora nieprzyjemności.
- W 1973 otrzymałem wymówienie, wyprowadzono mnie pod karabinem, zrobiono rewizję osobistą, czy aby nie wynoszę jakichś dokumentów - wspominał po latach konstruktor.
29:31 jacek karpiński.mp3 Rozmowa Katarzyny Mar z Jackiem Karpińskim w audycji z cyklu "Portrety Polaków"
Informatyk, hodowca świń i kur
Zrezygnowany Karpiński postanowił wyjechać z Warszawy. Wydzierżawił gospodarstwo i zajął się hodowlą świń i kur. - Z dokumentów Politechniki Warszawskiej wynika, że Karpiński był pracownikiem tej uczelni od 1973 do 1982 roku. W tym czasie rzeczywiście kupił gospodarstwo, ale nieuprawnione jest twierdzenie, że zrobił to, ponieważ uniemożliwiono mu zajmowanie się informatyką - stwierdził prof. Maciej Sysło, historyk informatyki.
Paszport otrzymał dopiero podczas "karnawału Solidarności" w 1981 roku. Na emigracji zainteresował się nim inny polski konstruktor - Stefan Kudelski, który prowadził firmę elektroniczną zajmującą się produkcją analogowych magnetofonów.
- Żałuję tylko, że zmarnowano te 8 lat i zmarnowano wielką możliwość stworzenia wielkiego przemysłu komputerów w Polsce – wyznał Karpiński na antenie Polskiego Radia. - Gdybyśmy podążali tymi śladami, które zrobiliśmy do 1973 dalej, to bylibyśmy naprawdę liczącym się partnerem na świecie.
O zaprzepaszczonej okazji stworzenia z Polski kraju przodującego w technologiach cyfrowych posłuchaj w audycjach.
bm