Trzydzieści lat temu, 13 grudnia 1989 roku, nastąpiło pierwsze publiczne "Przesłuchanie"... Choć film, według scenariusza i w reżyserii Ryszarda Bugajskiego, powstał w 1982 roku – wtedy, w kwietniu, odbyła się projekcja kolaudacyjna – gros scen kręconych było jeszcze w okresie przed stanem wojennym, na terenie warszawskiego więzienia przy Rakowieckiej. Zdjęcia trwały dwa miesiące, ale ostatnie "dokrętki" robione były jeszcze 17 grudnia 1981, już po wprowadzeniu stanu wojennego.
Kolaudacja zmontowanego filmu przebiegała pod dyktando aparatczyków zbrodniczej organizacji WRON (Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego) i komunistycznych działaczy partyjnych. Padały nawet słowa o rozliczeniu twórców tego filmu, jak rozliczało się zdrajców i kryminalistów. Tu film był w jakimś sensie proroczy i pokazał swoją ponadczasowość.
"Przesłuchania" bronili Andrzej Wajda i Agnieszka Holland. Nic to nie dało – film został "aresztowany" i nie dopuszczono go do rozpowszechniania. Jedyne, na co pozwolono Bugajskiemu, to wykonanie kopii wzorcowej filmu (w celach archiwizacyjnych). Fakt ten dał reżyserowi możliwość przekopiowania dzieła na kasety wideo, w najpopularniejszym formacie VHS, a następnie rozprowadzenie w nielegalnym obiegu. Władze były za to nieubłaganie restrykcyjne – zwolniły Bugajskiego dyscyplinarnie z pracy i w sumie zmusiły go do emigracji do Kanady.
Fabuła filmu, napisana przez samego Bugajskiego, opowiadała tragiczne losy młodej piosenkarki, Antoniny Dziwisz, w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych XX wieku. Był to okres represyjnego stalinizmu w Polsce, jeszcze przed śmiercią "strasznego mordercy" (jak oceniła go historia) lub "wielkiego wodza" (jak widzieli go twardogłowi poplecznicy) – Józefa Stalina.
Antonina, potraktowana przez oficerów bezpieki, jak niepotrzebne nikomu "ścierwo", które ma jedynie dostarczyć obciążających zeznań na swojego znajomego, kłamliwych zeznań – buntuje się fizycznie i psychicznie.
Oprawcy, w toku tytułowych przesłuchań, starają się wszelkimi metodami złamać jej opór. Jedyne, do czego udaje im się doprowadzić, to próba samobójcza bohaterki – kiedy poczuła, że została kompletnie sama na tym świcie. Trafia do szpitala więziennego, gdzie, z okazji świąt Bożego Narodzenia, odwiedza ją, w jakimś sensie skruszony, oprawca. Dochodzi między nimi do zbliżenia, a skutkiem tego jest ciąża bohaterki... Dalsze losy są oczywiste i można się z nimi zapoznać, oglądając film lub czytając książkę.
Na uwagę zasługują role fantastycznie zagrane przez wybitnych polskich aktorów – w Antoninę brawurowo wciela się Krystyna Janda, w majora Janusz Gajos, w oficera Morawskiego - Adam Ferency. Należy dodać, że postać bohaterki miała swoje dwa pierwowzory historyczne – Tonię Lechmann i Wandę Podgórską. Wszystkie sceny więzienne, brutalność przesłuchań, konsultowano z byłymi więźniarkami Rakowieckiej. Jak opisuje to Janda – wszystkie sceny były brutalne rzeczywiście i bolały prawdziwie – kiedy ją bito, to z całą mocą, kiedy rzucano na posadzkę, to tak, by bolało. Nagość też była upokarzająca.
Aktorzy i film, po swojej oficjalnej premierze, otrzymali wiele nagród i słów prawdziwego uznania. Krystyna Janda, za tę rolę, zdobyła nagrodę dla najlepszej aktorki na 43. MMF w Cannes (10-21 maja 1990 r.). Krytycy zaś uznali ten film za "jedną z najbardziej przerażających, kiedykolwiek przełożonych na film wizję ery stalinowskiej".
PP