3 lipca 1935 roku we włoskiej stoczni w Monfalcone nad Adriatykiem odbyła się uroczystość wodowania polskiego transatlantyku MS "Batory".
14:22 historia transatlantyku batory ___391_15_ii_tr_0-0_12249448cc366d86[00].mp3 – "Batory" był legendą II wojny światowej, bo nie dał się zatopić, a przytrafiło mu się wiele niesamowitych historii – mówi Bożena Aksamit, autorka książki "Batory. Gwiazdy, skandale i miłość na transatlantyku", w audycji Moniki Pilch z cyklu "Kwadrans bez muzyki". (PR, 18.06.2015)
Flagowa jednostka
"Batory" był jednym z dwóch bliźniaczych transatlantyków zbudowanych dla spółki Gdynia-Ameryka Linie Żeglugowe. Drugim z nich był MS "Piłsudski".
Transatlantyki szybko zdobyły duże uznanie i zainteresowanie pasażerów. Do wybuchu II wojny światowej "Batory" odbywał regularne kursy do Nowego Jorku.
– Wnętrze "Batorego" było modernistyczne i bardzo nowoczesne. Był kapitalnie wyposażony w meble, obrazy i zdjęcia. Zlecenia na wykonanie wnętrza statku dostawali zdolni twórcy, tym niemniej zaprzyjaźnieni z sanacją – powiedziała Bożena Aksamit, autorka książki "Batory. Gwiazdy, skandale i miłość na transatlantyku", w audycji Moniki Pilch z cyklu "Kwadrans bez muzyki".
Polskie linie oceaniczne nie mogły sobie pozwolić na przepych porównywalny z konkurencją. Nasze transatlantyki miały jednak własny sposób na przyciągnięcie pasażerów.
– Ich wystrój był skromny w porównaniu z tym, co mieli Brytyjczycy lub Francuzi – mówiła Bożena Aksamit w audycji Polskiego Radia. – Dlatego Polacy wpadli na pomysł, aby te braki nadrabiać atmosferą na pokładzie. Załoga była otwarta na pasażerów, spędzała z nimi czas i wspólnie imprezowała. Na "Batorym" była też wyśmienita kuchnia. Dlatego bardzo dużo ludzi z zagranicy chciało pływać na polskich transatlantykach.
Na transatlantyku podróżowała jednak nie tylko śmietanka towarzyska. Dużą część pasażerów stanowili emigranci, którzy za oceanem poszukiwali szczęścia i lepszego życia. To oni w znacznej mierze zapełniali dolne pokłady statku, pozbawione zbędnego luksusu.
Transatlantyk "Batory" wychodzący z portu w Gdyni, wrzesień 1938. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Szczęśliwy statek
W trakcie II wojny światowej statek przeszedł na służbę wojskową. Pływał w konwojach przewożących zaopatrzenie dla armii oraz transportował żołnierzy. Przez jego pokład przeszło ich 120 tysięcy z różnych narodowości.
Odbył w tym czasie kilka spektakularnych misji – przewoził do Kanady angielski skarb narodowy, transportował wawelskie arrasy. Gościem na pokładzie "Batorego" był m.in. gen. Władysław Anders.
– Był legendą II wojny światowej, bo nie dał się zatopić, a przytrafiło mu się wiele niesamowitych historii. Nie trafił ani razu na U-Booty, przez co zyskał przydomek "lucky ship" (z ang. szczęśliwy statek) i kapitanowie konwojów cieszyli się, kiedy płynął z nimi – powiedziała Bożena Aksamit w audycji z 2015 roku.
Najbardziej niezwykłym kursem transatlantyku był rejs do Australii, który odbył się w sierpniu 1940 roku. Na pokładzie, oprócz żołnierzy, znalazło się 500 angielskich dzieci, które miały przeczekać zagrożenie niemieckimi nalotami z daleka od ojczyzny. W październiku wszyscy mali pasażerowie dotarli bezpiecznie do Australii.
Transatlantyk "Piłsudski" - duma żeglugi II Rzeczpospolitej
29 kwietnia 1947 roku statek po raz pierwszy od zakończenia II wojny światowej wpłynął do macierzystego portu. Aż do końca lat 60. MS "Batory" ponownie wyruszał z Gdyni w transoceaniczne podróże. Pływał do Stanów Zjednoczonych, Kanady oraz Indii.
Pożegnanie z oceanem
24 lutego 1969 roku powrócił do macierzystego portu ze swojego ostatniego rejsu. Na krótko przed tym, 20 lutego 1969 roku, transatlantyk został uhonorowany w Londynie pożegnalnym przyjęciem.
Przybyły na nie także dzieci – wówczas już dorosłe – które w sierpniu 1940 roku zostały ewakuowane na pokładzie "Batorego" z Liverpoolu do Australii. Na spotkaniu pojawili się również ich opiekunowie, którzy zresztą po latach mieli problem z rozpoznaniem niegdysiejszych podopiecznych.
Uroczystość wywarła na Brytyjczykach duże wrażenie. Prasa rozpisywała się, że tak świetnego pożegnania nie miały nawet jednostki wielkiego armatora Cunard Line, do którego należały m.in. statki "Queen Mary" i "Queen Elizabeth".
W drodze powrotnej transatlantyk zatrzymał się jeszcze w Kopenhadze. W Gdyni na ponad trzydziestoletni statek czekał już następca – zakupiony od holenderskiego armatora TSS (z ang. statek parowoturbinowy) "Stefan Batory".
Stan techniczny "Batorego" okazał się na tyle dobry, że został wykorzystany jeszcze na kilka wycieczkowych rejsów po Bałtyku. Zakończył je jednak już w maju 1969 roku z powodu ucieczek kilkudziesięciu pasażerów do Danii i Norwegii. Bilety na bałtyckie rejsy były na tyle tanie, że niektórzy kupowali je tylko po to, aby spróbować wydostać się z "socjalistycznego raju".
Z ostatniego pasażerskiego rejsu zasłużony transatlantyk powrócił 21 maja 1969 roku. Do końca 1970 roku służył jeszcze jako restauracja i hotel, ale szybko stracił zainteresowanie mieszkańców Trójmiasta, ponieważ dawny splendor przeniósł się wraz z załogą do nowego TSS "Stefan Batory".
30 marca 1971 roku "Batory" wyruszył w ostatnią podróż – do stoczni złomowej w Hongkongu, w której zakończył swój żywot. W trakcie cywilnej służby odbył 222 rejsy oceaniczne i 75 wycieczek turystycznych, podczas których przewiózł około 300 tysięcy pasażerów.
sa