- Dorobek wspólny całego polskiego narodu, dorobek walki o Polskę niepodległą, został przekształcony w jednostronne narzędzie próby ukształtowania rzeczywistości politycznej, która w większym stopniu była kontynuacją PRL niż rzeczywistym niepodległym bytem narodu polskiego. To było dla mnie nieprawdopodobnym uderzeniem psychicznym, aż mnie zamurowało, że można z tak nieprawdopodobną bezczelnością fałszować historię i wykorzystywać ją dla własnego grupowego bądź indywidualnego interesu - powiedział Macierewicz.
Jak podkreślił, było mu wstyd, że dochodziło do fałszowania historii o KOR i podporządkowania jej bieżącej polityce przez takie media, jak "Gazeta Wyborcza" czy inne środki masowego przekazu, które - jak mówił - związane są ze środowiskami liberalnymi i mają genezę w lewicy laickiej.
Obecny szef MON był jedną z 14 osób, które 23 września 1976 r. podpisały "Apel do społeczeństwa i władz PRL", informujący o założeniu Komitetu Obrony Robotników. - Zawsze mówiłem, że nie jestem żadnym współzałożycielem Komitetu Obrony Robotników, tylko założycielem Komitetu Obrony Robotników i jest to jedyna rzecz, przy której nie będę się w żaden sposób droczył czy krygował. Dlatego że właśnie społeczna waga tej kwestii i spór wokół tego jest tak istotny, poza mną, że nie mam zamiaru w tej sprawie prawdy ukrywać - powiedział Macierewicz.
Wspominał przy tej okazji m.in. "kluczowe spotkanie" 17 lipca 1976 r. u Jana Olszewskiego, gdy opozycjoniści zastanawiali się jak pomóc represjonowanym przez władze PRL robotnikom. - Uświadomiłem sobie, że istnieje "Gromada" ("Gromada Włóczęgów" w warszawskiej drużynie harcerskiej "Czarna Jedynka"), że istnieją ludzie, którzy przecież przez lata dyskutowali o tym, przygotowywali się do tego, żeby być gotowym, wtedy kiedy będzie potrzebny zespół młodych, sprawnych, patriotycznie myślących ludzi, żeby wziąć udział w działaniach publicznych na rzecz niepodległości. I to zaproponowałem: jest "Gromada", możemy zorganizować akcję pomocy, możemy sprawić, żeby ci, którzy zostali pobici i byli represjonowali, zostawili samotne siostry, żony, matki, żeby mieli zagwarantowane bezpieczeństwo przez to, że te same kobiety będą otoczone opieką i wsparciem Polaków - opowiadał Macierewicz.
W ocenie Macierewicza jego postawa, która dopuszczała możliwość fałszowania historii, zwłaszcza po 1989 r., była błędem, a wynikała z jego poczucia wstydu i - jak to określił - pięknoduchostwa. - Wydawało mi się nieprzyzwoitością, i to był błąd, by uzasadniać bieżący spór polityczny przeszłymi dokonaniami (...). Żeby używać martyrologii jako narzędzia do bieżących spraw - powiedział Macierewicz. - Uważam dzisiaj, że powinienem postępować inaczej - dodał.
- Mieliśmy wielki zaszczyt i wielkie szczęście, żeby w jednym z kluczowych momentów historii naszego narodu, na pewno powojennej historii Polski, być tymi, którzy reprezentowali polskie dążenia do odzyskania niepodległości narodowej i polskie dążenia do kształtowania życia społeczno-państwowego zgodnie z tradycją chrześcijańską i narodową. I to był nasz obowiązek, żeby to rzeczywiście przedstawić także później, także po roku 1989, jak najszybciej. Dlaczego? Bo bardzo szybko okazało się, że te właśnie wartości są zwalczane przez osoby, które powołują się na to, że to one doprowadziły do odzyskania niepodległości, a było to nieprawdą, był to po prostu fałsz - przekonywał Macierewicz.
Publikacja "Harcerską drogą do niepodległości. Od "Czarnej Jedynki" do Komitetu Obrony Robotników" Justyny Błażejowskiej to historia powstałego w 1976 r. Komitetu Obrony Robotników, którego celem było niesienie pomocy represjonowanym robotnikom i ich rodzinom. W książce opublikowanej przez wydawnictwo Arcana podkreślona jest rola środowisk harcerskich i niepodległościowych w powołaniu KOR (tytułowa "Czarna Jedynka" to nazwa warszawskiej drużyny harcerskiej, z której wywodzili się działacze KOR).
- To nie jest kolejna książka o KOR, to jest pierwsza tego typu książka o KOR. Jej wyjątkowość polega na tym, że jest to zbiór relacji i to kilkaset stron relacji m.in. Antoniego Macierewicza, Piotra Naimskiego, Jana Olszewskiego, a także innych osób, które po raz pierwszy zdecydowały się zabrać głos i opowiedzieć o okolicznościach powstania Komitetu Obrony Robotników - powiedziała autorka publikacji dr Justyna Błażejowska.
Jak podkreśliła, jej książka została opatrzona aparatem naukowym w postaci ponad 800 przypisów, które pozwalają czytelnikom lepiej zorientować się w opisywanych wydarzeniach. Ponadto publikacja zawiera wiele dokumentów dotyczących m.in. środowiska "Czarnej Jedynki".
- W pewnym momencie jako historyk postanowiłam zrobić wszystko, aby uniemożliwić czy też ograniczyć możliwości dalszego fałszowania historii Komitetu Obrony Robotników i Komitetu Samoobrony Społecznej "KOR" - podkreśliła Błażejowska.
Poza Macierewiczem gośćmi spotkania był dawny działacz KOR Piotr Naimski (obecnie sekretarz stanu w kancelarii premiera). W jego ocenie, KOR był jedną z tych instytucji, która choć nie mogła bezpośrednio obalić komunistycznej władzy, to przyczyniała się do jej upadku. - Drogą do niepodległości było tworzenie instytucji niezależnych od komunistycznego państwa. Z własnego nadania, własnej decyzji i powołanej do osiągnięcia celów przez nas uznanych za ważnych i przez nas formułowanych. I KOR był taką instytucją, pierwszą, którą myśmy, w sensie publicznym, zakładali - mówił Naimski.
Komitet Obrony Robotników formalnie powstał 23 września 1976 r. Był jednym z najważniejszych ugrupowań, które stało się intelektualną i organizacyjną podstawą dla pierwszych za "żelazną kurtyną" wolnych związków zawodowych i ruchu solidarnościowego. W 1977 r. ugrupowanie przekształciło się w Komitet Samoobrony Społecznej "KOR", który zakończył swoją działalność w 1981 roku na I Krajowym Zjeździe NSZZ "Solidarność".
W zgodnej opinii historyków, KOR był reakcją na represje, które w 1976 r. spotkały robotników z Radomia, Ursusa i Płocka. Głównym celem komitetu było niesienie pomocy prawnej i finansowej represjonowanym przez peerelowskie władze robotnikom i ich rodzinom.
mr