Był specjalistą od ról drugoplanowych. Aktorskie dossier artysty ubarwiały liczne postaci filmowe i telewizyjne. Mogliśmy widzieć go w serialu "Czarne chmury", gdzie zagrał złowieszczą postać oberżysty będącego pruskim szpiegiem; w "Ziemi obiecanej" gdzie wcielił się w Zuckera; zagrał też księcia Kiejstuta w "Alchemiku Sendiviusie"; pojawił się w multioscarowej "Liście Schindlera" pod postacią inwestora, wcielił się też w Vesemira w filmie i serialu "Wiedźmin".
W krótkim biogramie zamieszczonym na stronach "filmpolski.pl" możemy przeczytać bardziej o przynależności teatralnej: "W latach 1948-49 występował w krakowskim Teatrze Młodego Widza. W latach 1949-55 aktor Teatru im. Wyspiańskiego w Katowicach, w latach 1955 -74 Starego Teatru Krakowie. W latach 1974-1991 występował w Teatrze im. Słowackiego. W roku 1991 powrócił na scenę Starego Teatru, z którym związany był do śmierci. Występował też w spektaklach Teatru STU. W latach 1960-1965 wykładowca krakowskiej PWST". Jednak o osiągnięciach aktora świadczy lista filmów i ról, która wydaje się nie mieć końca. Dla tych drugoplanowych epizodów miarą niech będzie fakt, że pamiętamy jego twarz i grę latami.
O swoim życiu, tym młodzieńczym, Nowak mówił niewiele i niewiele można znaleźć w jego biogramach. Wiemy, że urodził się w czerwcu 1923 roku w Brzesku, w połowie drogi między Krakowem i Tarnowem. Kolejną informacją jest już okres II wojny światowej, podczas której był żołnierzem AK, a o jego roli wypowiadał się młodszy kuzyn Jan Güntner, również aktor, ale i reżyser, współzałożyciel "Piwnicy pod Baranami": "Jerzyk, czyli Jerzy Nowak, był w miejskich strukturach Armii Krajowej. Do jego zadań należało wykonywanie wyroków śmierci. Po wojnie się nie ujawnił". Nie dziwi więc fakt, że Nowak pomijał te trudne zdarzenia milczeniem.
Po wojnie ukończył w 1948 roku Państwową Szkołę Dramatyczną w Krakowie. Od początku aktorskiej kariery najważniejszy dla niego był teatr i tam wielokrotnie oklaskiwała go publiczność. Prawdziwie wielką rolę uwiecznił sfilmowany spektakl telewizyjny "Ja jestem Żyd z Wesela", którego fabułę tak opisuje portal Film Polski: "Adaptacja opowiadania Romana Brandstaettera. Hirsz Singer jest karczmarzem z Bronowic Małych, który został uwieczniony w »Weselu« Stanisława Wyspiańskiego. Określenie »Żyd z Wesela« tak bardzo do niego przylgnęło, że czuł, iż stracił tożsamość. Nie mogąc sobie z tym poradzić, zwrócił się do adwokata". Co ciekawe, podobną utratą tożsamości zdawał się być dotknięty Jerzy Nowak, który użyczał samego siebie postaci Singera przez 600 przedstawień.
Janusz Majcherek na łamach magazynu "Teatr" (1995, nr 6) niezwykle trafnie opisał spektakl i grę aktora: "Patrząc na Nowaka miałem wrażenie, że oto wyłonił się skrawek zaginionej Atlantydy, o której powiadają, że była, a niektórzy znali nawet jej mieszkańców. Chodzi mi o typ aktorstwa, którego na polskich scenach niemal już nie uświadczysz, które jest właściwie reliktem dawnego teatru, a które w przelotnym jak epifania uobecnieniu okazuje się fascynujące. (...) Nowak gra. Wychodzi na scenę i przez pół godziny jest Hirszem Singerem. Nikogo nie obchodzi, co robił przedtem i co będzie robił potem, nie ma w nim skrawka prywatności, którą mógłby przehandlować publiczności uwielbiającej ten towar. W pewnym sensie Nowaka w ogóle nie ma. I na tym polega paradoksalna miara jego aktorstwa".
Jerzy Nowak jeszcze raz w ostatnich latach swojego życia dał prawdziwy pokaz kunsztu aktorskiego, odgrywając własne życie i śmierć w dokumencie zatytułowanym "Istnienie". Łukasz Maciejewski w portalu "e-teatr.pl", w artykule "Jerzy Nowak: Na koniec chcę być sobą" opisuje w ciekawe przedsięwzięcie dwóch artystów: "Osoby są dwie - Jerzy Nowak i Marcin Koszałka. Kończący swoje życie wybitny krakowski aktor i młody reżyser na początku kariery próbujący śmierć aktora zamienić w dzieło sztuki, film »Istnienie«. - Nowak mówi, że robi to dla sławy, chce zagrać rolę życia, ja mam szansę na zrobienie filmu, jakiego nie zrobił przede mną nikt wcześniej. Jesteśmy przygotowani na zarzuty, pretensje. Nie boimy się - mówi reżyser".
Autor artykułu zadaje pytania, a nieuleczalnie chory Nowak na nie odpowiada: "Skąd taki pomysł? - A gdybym panu powiedział, że robię to wszystko dla sławy, dla kariery? - odpowiada Nowak. - Zagrałem dziesiątki epizodów, zasłużyłem wreszcie na rolę główną - mówi. - To moja w pełni świadoma decyzja. Przełamując pewną granicę, chcę pozostawić po sobie ślad. Jako aktor przez całe życie doskonaliłem się w udawaniu. Na koniec chcę być sobą. Iść tak daleko, jak tylko można. Zagrać siebie. Aż do końca".
Od czasu realizacji filmu w 2007 roku aktor przeżył jeszcze sześć lat. Zmarł 26 marca 2013 roku, w wieku 89 lat. O jego śmierci poinformował Stary Teatr, gdzie jako Hirsz Singer pojawił się ostatni raz 9 lutego, niewiele ponad miesiąc przed śmiercią. Jerzy Nowak pochowany został na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie, z odpowiednimi honorami w Alei Zasłużonych.
PP