30 września 1986 roku Telewizja Polska wyemitowała pierwszy premierowy odcinek serialu "Alternatywy 4" w reżyserii Stanisława Barei.
Jego pomysłodawcami i autorami scenariusza byli Maciej Rybiński i Janusz Płoński. W 2005 roku twórcy serialu opowiedzieli o jego kulisach w materiale Studia Reportażu i Dokumentu Polskiego Radia.
– Ojcem tego wszystkiego jest pan Marian Pilot. To był mój kolega, zresztą znany pisarz i poeta, który został wtedy szefem redakcji filmowej w telewizji. To były takie czasy, że ludzie różne robili kariery – mówił w reportażu Maciej Rybiński. – I on nie tyle wymyślił serial "Alternatywy", tylko wymyślił jak nam dać zarobić. I po prostu zaproponował: chłopaki napiszcie coś, to ja wam zapłacę.
14:14 ursynowskie alternatywy___663_05_i_tr_0-0_990761771a05b62[00].mp3 "Ursynowskie alternatywy" - reportaż Magdaleny Skawińskiej i Eweliny Karpacz. (PR, 1.03.2005)
Scenariusz oczekiwał kilka lat na zrealizowanie. Stanisław Bareja z początku nie był przewidywany jako reżyser serialu.
– Pierwszy reżyser miał wiele zalet, ale miał jedną wadę. Kompletnie nie miał poczucia humoru. Myśmy wtedy powiedzieli, że się na niego nie zgadzamy i o dziwo w telewizji powiedziano, że dobrze, poszukamy innego – powiedział Janusz Płoński. – Przeszliśmy chyba przez jeszcze jednego reżysera i wtedy nagle padła propozycja Staszka Barei. Kiedy się z nim spotkaliśmy, to w pięć minut wiedzieliśmy, że to jest dobry wybór.
Długa droga na ekrany
Od napisania scenariusza do emisji serialu w telewizorach Polaków minęło kilka lat. Pierwszy dzień zdjęciowy był zaplanowany na 13 grudnia 1981 roku.
– Jest z tym związana śliczna anegdotka, bo ekipa stawiła się w telewizji, która była już zajęta przez jakichś komandosów i Staszek Bareja spytał oficera o to, kto może wydać decyzję o wpuszczeniu filmowców. On na to powiedział, że tylko generał Jaruzelski. Bareja stwierdził, że akurat zapomniał notesu z telefonem i czy mógłby mu podać. Oficer powiedział, że proszę bardzo i Staszek zaczął wykręcać ten numer naprawdę – opowiadał Maciej Rybiński.
Zdjęcia do serialu ruszyły, dopiero kiedy Telewizja Polska przestała być zajmowana przez wojsko. Zdjęcia plenerowe powstawały na osiedlach mieszkaniowych na warszawskim Ursynowie. Jeden z mieszkańców wspomniał tworzenie "Alternatyw 4" w reportażu Magdaleny Skawińskiej i Eweliny Karpacz.
– Jak kręcili, to było goło i wesoło, nic tu nie było. Trochę tych aktorów się zobaczyło na żywo, nie w teatrze czy kinie. Rano przychodził pan reżyser i kazał okienka zasłonić czy odsłonić jak im pasowało. Zresztą tutaj tylko było wejście, a środek kręcili gdzie indziej.
Przed emisją w telewizji, serial musiał przejść przez cenzurę, jeden z głównych problemów polskiej kinematografii w okresie PRL.
– Przyszła cenzorka już na drugie posiedzenie i poprosiła o obejrzenie pierwszego odcinka. Po zwróceniu uwagi, że widziała go już wczoraj, stwierdziła: tak, ale ja tak się śmiałam, że nie miałam czasu robić notatek. I kazała sobie puścić pierwszy odcinek i robiła notatki z tego, co ją śmieszyło – powiedział scenarzysta Janusz Płoński.
Serial stał się tzw. półkownikiem (to filmy, które po interwencji cenzury miały zakaz rozpowszechniania. Nazwa pochodzi od półek w magazynach, na których przechowywano rolki z taśmami filmowymi - przyp. red.). Pierwszy odcinek został wyemitowany dopiero po trzech latach od zakończenia produkcji. Mimo tego, władza starała się zniechęcić do oglądania serialu.
– Po emisji recenzje były miażdżące, że to wstyd i straszne. Nas one niespecjalnie ruszały, ponieważ vox populi brzmiał zupełnie inaczej, wbrew recenzentom. One nas tak strasznie nie bolały, ale bolało czasem, że niektórzy nasi znajomi się pod nimi podpisywali. To było zaskakujące, ale takie to były czasy – wspominali scenarzyści serialu.
Blok jako alegoria Polski
Niektóre z postaci nakreślonych przez scenarzystów odzwierciedlały postawy ówczesnego społeczeństwa. Inspiracją mieszkańców domu przy ulicy Alternatywy 4 była Polska lat 80.
Jak wspominali twórcy seriali, wszechwładny dozorca Stanisław Anioł był wzorowany na funkcjonariuszach Służby Bezpieczeństwa. Z kolei profesor Ryszard Dąb-Rozwadowski symbolizował typowego przedstawiciela środowiska Komitetu Obrony Robotników.
– Chcieliśmy rzeczywiście ulokować przekrój społeczny w tym domu. I to się w jakiś tam sposób udało. Tam brakowało, powiedzmy rolnika, ale ponieważ działo się to na Ursynowie, to rolnictwo nie miało swojego reprezentanta – wspominał Janusz Płoński w reportażu Polskiego Radia.
W 2005 roku Rada Miasta Stołecznego Warszawy uhonorowała serial i nadała jednej z ulic w dzielnicy Ursynów nazwę "Alternatywy".
sa