Historia

"Mam silną wiarę w odrodzenie ludu". Wincenty Witos o sobie i swojej walce

Ostatnia aktualizacja: 20.01.2024 05:55
– Widziałem Witosa po raz pierwszy we Lwowie w 1912 na wiecu. Słuchałem jego przemówienia. Inteligenckie, rzeczowe, bez demagogii – mówił w archiwalnym radiowym nagraniu gen. Marian Kukiel. Teksty, które napisał czy wygłosił Wincenty Witos, są bez wątpienia intrygującymi świadectwami czasu. Mogą stać się przewodnikiem po życiu tego słynnego działacza i polityka.
Witos przemawiający do tłumów w Rakszawie w 1933 r.
Witos przemawiający do tłumów w Rakszawie w 1933 r.Foto: NAC/domena publiczna

Wy chłopi, wy tylko możecie zmienić to straszne położenie. Wy stanowicie sami ogromną większość w narodzie. Wy utrzymujecie państwo. Na wasze barki spada cała odpowiedzialność za nie, jak i prawo rozporządzenia nim.

Początek przemówienia Wincentego Witosa nagranego w 1938 roku i zachowanego w Archiwum Polskiego Radia

Wszystkie "nasze biedy"

Urodzony 150 lat temu Wincenty Witos był organicznie związany z polską ziemią. Ten chłopski syn przyszedł na świat w podtarnowskiej wsi Wierzchosławice. Doświadczył biedy i głodu, a z ciężką pracą był zaznajomiony od małego.

Nie dziwi więc, że wśród artykułów, które od 1893 roku Wincenty Witos zaczął publikować na łamach "Przyjaciela Ludu" (tygodnika związanego z ruchem ludowym), znalazł się zapis autentycznej troski gospodarza przejętego plonami i nieurodzajem.

W tekście "Nasze biedy" z sierpnia 1908 roku pisał:

"Całotygodniowa, bezustanna ulewa (…) dokonała dzieła zniszczenia na wysoko położonych gruntach, bo od nadzwyczajnej wilgoci wszystko przerosło, począwszy od żyta, a skończywszy na pszenicy i jęczmieniu. Dzisiaj stajemy wobec smutnego faktu, że oprócz odrobiny przerosłego zboża, na nędzne utrzymanie z musu użytego, garści zboża na siew nie będzie".

Po obrazowym – świadczącym o tym, że temat jest i znany, i bliski – opisie chłopskiej niedoli Witos od razu przeszedł do szukania konstruktywnych rozwiązań.

"W pierwszym rzędzie powinien rząd i kraj przyjść z wydatną pomocą. Nie w formie jakiejś tam jałmużny, rzuconej ot tak na odczepne (…). Jeśli znajdują się miliony dla różnych urzędników i podurzędników, to znaleźć się powinny i dla rolnika, który »żywi i broni« tych panów...".


WINCENTY WITOS - ZOBACZ SERWIS SPECJALNY
WITOS 1920x1080 promo.png

"Aby uczeń wychodził ze szkoły Polakiem"

Również w 1908 roku Wincenty Witos – wójt Wierzchosławic, działacz w Polskim Stronnictwie Ludowym - zdobył mandat do sejmu galicyjskiego (autonomicznego parlamentu zaboru austriackiego).

Pierwsze przemówienie 34-letniego posła dotyczyło zagadnień oświatowych, związanych oczywiście z życiem wsi. Chodziło o wyrażenie poparcia dla petycji "w sprawie udzielenia pomocy na dokończenie i wewnętrzne urządzenie szkoły gospodyń wiejskich".

Wincenty Witos, który był samoukiem (udało mu się ukończyć zaledwie dwie klasy szkoły powszechnej), miał świadomość, jak zaniedbana i jak ważna jest kwestia oświaty wśród wiejskiej społeczności. Zwłaszcza że edukację wiązał niepodzielnie ze sprawami patriotycznymi

"Nie dość jest, aby uczeń chodził do szkoły tylko po to, aby nie był analfabetą lub wiedział, że Chiny istnieją na świecie lub też znał bieg różnych gwiazd i planet, ale trzeba koniecznie, aby uczeń wychodził ze szkoły Polakiem" – pisał w 1898 roku na łamach "Przyjaciela Ludu".

"Jak rozczochrana wieśniaczka przy miejskiej panience"

Warto przywołać jeszcze jeden fragment wystąpienia Wincentego Witosa – posła Galicyjskiego Sejmu Krajowego. Tekst ten jak w soczewce zbierał charakterystyczne dla tego działacza postawy: świadomość włościańskiego pochodzenia, braku kompleksów z tym związanych (umiejętne żonglowanie dystansem i ironią), reprezentowanie swojego środowiska.

"Zapisałem się do głosu nie dlatego, ażebym tu miał komuś zaimponować, ponieważ wiem doskonale, że mowa moja pośród wywodów tak świetnych mówców, którzy tu przemawiali, będzie wyglądać jak rozczochrana wieśniaczka przy eleganckiej miejskiej panience.

Jako włościanin pragnę jedynie zwrócić uwagę Wysokiego Sejmu na krzywdy i żądania tych szerokich mas ludności, których tu jesteśmy przedstawicielami. (…) Zapisałem się do głosu jako żywy świadek i okaz nędzy galicyjskiego chłopa. Przemówienie więc moje będzie się obracało koło codziennego szarego i niezmiennego życia naszego chłopa, naszego włościanina".


Wincenty Witos podczas wygłaszania przemówienia w Wierzchosławicach, 1925 r. Fot. NAC/domena publiczna Wincenty Witos podczas wygłaszania przemówienia w Wierzchosławicach, 1925 r. Fot. NAC/domena publiczna

"Krew bohaterów dała nam owoce"

W 1913 roku, kiedy wyszły na jaw malwersacje prezesa PSL, a w łonie partii doszło do rozłamu, Wincenty Witos na łamach tygodnika "Piast" w artykule zatytułowanym "Co dalej?" dzielił się swoimi refleksjami. Jak zwykle: ponad niepokój wyrastało zaufanie, że walka o słuszną sprawę musi zakończyć się zwycięstwem.

"Nie lubię być pesymistą. Mam silną wiarę w odrodzenie ludu i ideałów nam przyświecających", podkreślał polityk.

Wiarę tę wyraził Witos również kilka lat później, w 1917 roku, podczas swojego swoje pierwszego (i ostatniego) przemówienie w parlamencie wiedeńskim przed Radą Państwa. Mówił wówczas – w języku polskim – między innymi o straszliwościach I wojny, o polskiej tradycji narodowowyzwoleńczej, o dążeniu całego narodu ku niepodległości.

"Krew bohaterów dała nam owoce, a tymi są: uświadomienie narodowe szerokich mas ludności. I gdy dawniej rzucała się w wir walki garstka szlachetnej młodzieży, dziś jak długą i szeroką jest polska ziemia, jest jedna myśl i jedno pragnienie wolnej, zjednoczonej i szczęśliwej Ojczyzny".

"Państwo to naród! Państwo to Wy!"

Wśród wystąpień Wincentego Witosa w kolejnych latach – już w wolnej Polsce – zwracają uwagę te z 1920 roku poświęcone sprawie obrony ojczyzny, zagrożonej bolszewicką nawałą. Witos, wówczas na czele Rządu Obrony Narodowej, wystosował m.in. "Odezwę do włościan", w której apelował o zaangażowanie w walkę z najeźdźcą.

"Bolszewicy runęli na nasze ziemie i wdarli się już do naszych wsi i miast, niosąc zniszczenie i zagładę dla państwa i niewolę dla ludu. (…) Od Was, bracia włościanie, zależy, czy Polska będzie wolnym państwem ludowym, w którym lud będzie rządził i żył szczęśliwie, czy też stanie się niewolnicą Moskwy (…). (…) To my, bracia włościanie, odpowiedzialność poniesiemy i ponieść musimy. Od Was Polska ludowa może wymagać tego ratunku! W pierwszym rzędzie od nas, bo my jesteśmy najliczniejsi, bo nam ona najwięcej dziś dać może w przyszłości. Państwo to naród! Państwo to Wy!".

"Polska nie jest własnością panów"

Kiedy jesienią 1921 roku Wincenty Witos nie był już szefem Rządu Obrony Narodowej (gabinet podał się do dymisji we wrześniu), wystosował do "braci chłopów" kolejną odezwę. Odnosił się w niej do obaw społeczności wiejskiej co do jej roli w odrodzonej Rzeczpospolitej, przypominał o niezbywalnym prawie do wolności chłopów.

"Polska nie jest własnością panów, ale jest wspólną własnością wszystkich zamieszkujących ją obywateli. (…) Macie najzupełniejsze i nabyte prawo do równych ze wszystkimi świadczeń ze strony państwa, przy równomiernym spełnianiu obowiązków wobec niego (…)", podkreślał Witos.

Dodawał, że "niewolnikiem może być tylko ten, kto nie umie i nie chce być wolnym". Przywoływał przy tym "antychłopskie" – zrodzone z poczucia wyższości – nastroje wśród części społeczeństwa.

"Powiadacie, że ci, co Wam dokuczali mną i przy płaceniu podatków, i w rządzie, i w starostwie, i na jarmarku, a nawet w kościele, ogromnie się ucieszyli, że się im udało utrącić »rządy chamskie«?

Nie martwcie się tym zbytnio! Najlepiej śmieje się ten, kto się śmieje na ostatku".

To ostanie zdanie było w jakimś sensie prorocze. Wyszydzany przez swoich przeciwników politycznych Witos miał jeszcze po dwakroć – w 1923 i w 1926 roku – zostać premierem.



O naprawie Rzeczpospolitej

Wśród artykułów i przemówień Wincentego Witosa z lat 20. wyróżnia się obszerna broszura "Czasy i ludzie" napisana na chwilę przed przewrotem majowym. Tekst ten stanowił z jednej strony opis "chorób" ówczesnej Rzeczpospolitej (targanej politycznymi i społecznymi konfliktami), z drugiej zaś był próbą zaprezentowania programu uzdrowienia.

Witos wyliczał m.in. różne objawy politycznego zepsucia ("skandaliczne awantury urządzane w Sejmie", "gwałcenie woli większości", "unicestwianie obrad", "podkopywanie powagi sejmowej instytucji", "korumpowanie prasy", "oszukiwanie opinii publicznej", "kradzieże i defraudacje na wielką skalę"), przyglądał się różnym aspektom funkcjonowania państwa, w końcu: proponował rozwiązania.

A do reform, które zdaniem Wincentego Witosa miałaby uzdrowić ówczesną Polskę, zaliczał m.in.: wzmocnienie władzy prezydenta, zmiana ordynacji wyborczej, zmniejszenie liczby posłów, przemyślenie roli senatu (a może "zniesienie go zupełnie").

"Państwo nie może i nie powinno znosić bezmyślnych prób, robionych na jego organizmie przez tych, co urośli i chcą umierać dla frazesu, lub co robią na nim interesy", zaznaczał na koniec swojej broszury Witos.

"Stałem się ofiarą zamachu"

Po 1926 roku i przewrocie majowym Wincenty Witos stał jednym z najważniejszych polityków opozycji. Walka, jaką wypowiedziały mu autorytarne rządy ekipy Józefa Piłsudskiego, zakończyła się dramatycznie. We wrześniu 1930 roku trzykrotny premier RP znalazł się w gronie zatrzymanych pod pretekstem przygotowywania zamachu stanu.

Więźniowie zostali osadzeni w Brześciu nad Bugiem.

Rok później (jesienią 1930 Witos został uwolniony z więzienia za kaucją) rozpoczął się ich proces.

W październiku 1931 roku przed Sądem Okręgowym w Warszawie przemawiał Wincenty Witos. Tekst tego wystąpienia opublikowała prasa.

Witos przypominał przed sądem o swojej politycznej drodze, mówił o szacunku, jakim darzy konstytucyjne instytucje państwowe, ale wciąż podkreślał, że był i będzie wrogiem dyktatury.

"Z natury rzeczy tak bywa, że jeżeli pewna garstka ludzi albo jakiś człowiek obejmie władzę, stara się tę władzę rozszerzyć, ale wtedy musi ukrócić prawa obywateli. Ale tym zamierzeniom właśnie [Polskie Stronnictwo Ludowe] się przeciwstawiło", tłumaczył.

I dodawał:

"Nie chcemy, ażeby Polska budowana była na jednym człowieku, chcemy, ażeby budowało ją całe społeczeństwo i tym się kieruję do dnia dzisiejszego".

Wincenty Witos wypowiedział również wówczas dramatyczne słowa na swoją obronę:

"Ja byłem tym prezesem rządu, który został przez zamach majowy obalony. Nie ja dokonałem zamachu, ale ja wraz z rządem stałem się ofiarą zamachu. Rząd ten nie był przecież rządem uzurpatorskim, był rządem konstytucyjnym, zatwierdzonym przez p. Prezydenta Rzplitej. A więc kto inny robił zamach i spisek, a ja siedzę na ławie oskarżonych".


Wincenty Witos, "Wybór pism i mów", Lwów 1939. Fot. Polona/domena publiczna Wincenty Witos, "Wybór pism i mów", Lwów 1939. Fot. Polona/domena publiczna

"Dlaczego nie idziecie na wybory?"

Wydany w 1939 roku wybór "pism i mów" Wincentego Witosa kończą teksty z 2. połowy lat 30. Te powstawały już głównie w Czechosłowacji – do tego kraju bowiem udał się na emigrację skazany w procesie brzeskim na 1,5 roku więzienia Witos.

Czego dotyczyły te teksty? Były komentarzami do bieżącej sytuacji polityczne w Polsce, w tym nade wszystko: ogniskowały się wokół najważniejszego dla Wincentego Witosa tematu.

"Można się w polityce sentymentem nie krępować, a więc i na chłopa nie oglądać, o nic go nie pytać, o sprawiedliwości nie myśleć. Można go poza prawo wyrzucić, nędzarzem uczynić, a nawet narzędziem zrobić. To wszystko można, ale bez myśli o przyszłości (…)", pisał Wincenty Witos w artykule z 1936 roku.

Dwa lata późnej zaś w innym artykule poświęconym "sprawie chłopskiej" powracał pamięcią do lat spędzonych w Wierzchosławicach. Wspomnienie to ilustrowało jego rozważania o samoświadomości chłopów, o ich wierze (ściślej: jej braku) w polityczną sprawczość.

"Pamiętam taki fakt z mej wsi rodzinnej: za dwie godziny mają się odbyć prawybory w gminie. Mój ojciec poszedł, sąsiad pasie na błoniu krowy.

Dlaczego nie idziecie na wybory? – pytam go nieśmiało. – Nie ma kto krów przypilnować, wykręca się przede mną. Ja wam przypilnuję, odzywam się do niego. On milczy, ja próbuję nalegać. Po chwili zniecierpliwiony zwraca się ze złością do mnie: Tyś jeszcze smarkaty, to nic nie wiesz, a ja ci powiem, że to wszystko są pańskie wymysły. Chłop dostanie w skórę, a pan panem zostanie. I nie poszedł.

***

Czytaj także:

***

Być może Wincentemu Witosowi, zmarłemu 31 października 1945 w Krakowie, całe życie przyświecała ta myśl: by przekonać owego sąsiada do zmiany myślenia, do wiary w siebie jako obywatela, do wzięcia odpowiedzialności za kraj.

Bo, jak z całą mocą podkreślał Wincenty Witos w artykule "Wczoraj, dziś, jutro", opublikowanym na rok przed wybuchem II wojny  "chłopi mają wytkniętą drogę i po niej mimo przeszkód pójdą".

"Bez nich nie będzie przyszłości!", kończył z wykrzyknieniem swój tekst Witos.

jp

Cytaty za: Wincenty Witos, "Wybór pism i mów", Lwów 1939 (Polona/domena publiczna).

Czytaj także

150. rocznica urodzin Wincentego Witosa. Prezydent: chciał Polski wolnej, niepodległej i demokratycznej

Ostatnia aktualizacja: 14.01.2024 14:15
- Wincenty Witos był jednym z największych budowniczych etosu Polski, polskiego patriotyzmu wśród polskich chłopów, w okresie, w którym nasz kraj odzyskiwał swoją niepodległość - powiedział w niedzielę prezydent Andrzej Duda w Wojniczu (woj. małopolskie).
rozwiń zwiń
Czytaj także

Wincenty Witos. Serwis specjalny Polskiego Radia poświęcony liderowi ludowców

Ostatnia aktualizacja: 19.01.2024 08:00
Z okazji 150. rocznicy urodzin i ustanowienia 2024 Rokiem Wincentego Witosa portal PolskieRadio.pl przygotował specjalny serwis multimedialny witos.polskieradio.pl poświęcony tej postaci. Znaleźć w nim można unikatowe nagranie Wincentego Witosa, niepublikowane od dziesięcioleci wspomnienia osób, którzy mieli okazję poznać go osobiście, a także liczne wypowiedzi historyków. Zawiera on także archiwalne fotografie, niejednokrotnie publikowane w Internecie po raz pierwszy.
rozwiń zwiń