Historia

Niemcy chcieli “unieszkodliwić” polskie elity naukowe

Ostatnia aktualizacja: 04.07.2013 06:00
"Dla Polaków może być tylko jeden pan i jest nim Niemiec, dwóch panów obok siebie nie może być. Dlatego wszyscy przedstawiciele polskiej inteligencji mają zostać zabici. To brzmi twardo, ale takie jest prawo życia” - pisał po spotkaniu z Hitlerem generał SS Martin Bormann.
Audio
  • Mord profesorów lwowskich. Audycja Michała Nowaka z cyklu "Słowa po zmroku" (Dwójka, 4.07.2011 r.)
Tablica na pomniku na Wzgórzach Wuleckich, foto: Stanisław Kosiedowskiwikipedialic. CC
Tablica na pomniku na Wzgórzach Wuleckich, foto: Stanisław Kosiedowski/wikipedia/lic. CC

Nad ranem 4 lipca 1941 roku specjalna jednostka policyjna III Rzeszy dokonała mordu profesorów wyższych uczelni Lwowa wraz z częścią ich rodzin oraz osobami przebywającymi w ich mieszkaniach w momencie aresztowania.

Posłuchaj archiwalnych nagrań w serwisie - Radia Wolności >>>
Na Wzgórzach Wuleckich hitlerowcy rozstrzelali przedstawicieli polskich elit intelektualnych. Zginęło 22 profesorów lwowskich wyższych uczelni oraz 18 członków ich rodzin, przyjaciół i znajomych.
Wśród zamordowanych byli wybitni uczeni: prawnik Roman Longchamps de Berier i lekarz medycyny sądowej Włodzimierz Sieradzki - rektorzy Uniwersytetu Jana Kazimierza, inżynier Kasper Weigel - kierownik Katedry Miernictwa Politechniki Lwowskiej, matematyk Włodzimierz Stożek, chemik Stanisław Pilat, światowej sławy lekarz stomatolog Antoni Cieszyński oraz krytyk literacki i pisarz Tadeusz Boy-Żeleński.
Niemcy chcieli doprowadzić do zastraszenia zwolenników działań niepodległościowych na terenie Lwowa. Lwowscy profesorzy jeszcze przed wkroczeniem pierwszych sowietów do Lwowa byli głęboko zaangażowani w działalność polityczną.
“Unieszkodliwianie” polskich elit
Niemcy od początku wojny mordowali polskie elity. W ramach akcji "Inteligencja" aresztowali, a następnie zabili bądź wywieźli do obozów koncentracyjnych ponad 100 tysięcy obywateli polskich.
Duża część zamordowanych we Lwowie profesorów to byli członkowie międzynarodowych towarzystw naukowych, akademii nauk różnych innych krajów. Cieszyli się oni międzynarodowym uznaniem i szacunkiem.
- Wiadomo było, że gdyby wiadomość o aresztowaniu się rozniosła, to na pewno miałyby miejsce interwencje, począwszy od Szwecji, przez Szwajcarie, skończywszy na Włochach – mówił prof. Włodzimierz Bonusiak z Uniwersytetu Rzeszowskiego.
Dlatego aresztowania rozpoczęły się w nocy z 3 na 4 lipca, a rano już wszystkich rozstrzelano. - Istnieją przypuszczenia, że po doświadczeniach Krakowskich, kiedy w świecie podniósł się wielki szum po aresztowaniu i wywiezieniu krakowskich profesorów, Niemcy nie chcieli pozwolić sobie na jakąkolwiek zwłokę - mówił prof. Wojciech Wrzesiński z Uniwersytetu Wrocławskiego.
O kłopotach, jakie hitlerowcy mieli w związku z aresztowaniem w 1939 r. profesorów Wszechnicy Jagiellońskiej, mówił Hans Frank w przemówieniu wygłoszonym w dniu 30 maja 1940 r. do kadry oficerskiej SS w Krakowie:
“Nie da się opisać ileśmy mieli zawracania głowy z krakowskimi profesorami. Gdybyśmy sprawę tę załatwili na miejscu miałaby ona całkiem inny przebieg. Proszę więc panów usilnie by nie kierowali już panowie nikogo więcej do obozów koncentracyjnych w Rzeszy lecz podejmowali likwidację na miejscu lub wyznaczali zgodną z przepisami karę. Każdy inny sposób postępowania stanowi obciążenie dla Rzeszy i dodatkowe utrudnienie dla nas. Posługujemy się tutaj całkiem innymi metodami i musimy je stosować nadal”.

Zobacz serwis II wojna światowa >>>
Gestapo rozpoczęło aresztowania natychmiast po wkroczeniu Niemców do Lwowa, 2 lipca 1941 roku. W aresztowaniach uczestniczyli też żandarmi i "Ptasznicy", czyli żołnierze ukraińskiego batalionu "Nachtigall".
Kto bezpośrednio ponosi odpowiedzialność?
Po 72 latach nadal nie wyjaśniono okoliczności lwowskiej zbrodni. Kierował nią SS-Brigadenfuehrer Eberhard Schoengarth, który w listopadzie 1939 roku aresztował profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego. Lista, na podstawie której zatrzymywano profesorów w nocy z 3 na 4 lipca, powstała prawdopodobnie znacznie wcześniej, w środowisku ukraińskich studentów w Krakowie. Nie wiadomo jednak, kto zlecił jej sporządzenie.
Dr Piotr Łysakowski z Biura Edukacji Publicznej IPN podkreśla, że przyczyn mordu było przynajmniej kilka i dodaje, że ustalenie wszystkich okoliczności zbrodni jest niezwykle trudne.
Jesienią 1943 roku zacierając ślady zbrodni, hitlerowcy ekshumowali zwłoki zamordowanych, które następnie zostały spalone.
Ginęli kolejni uczeni
Prawdopodobnie 5 lipca został zastrzelony docent Stanisław Mączewski. 12 lipca zginęli aresztowani poprzedniego dnia profesorowie Henryk Korowicz i Tadeusz Ruziewicz, rektorzy lwowskiej Akademii Handlu Zagranicznego. Aresztowany najwcześniej, bo 2 lipca, przedwojenny premier prof. Kazimierz Bartel, został rozstrzelany 26 lipca. Pod wyrokiem widniał podpis Heinricha Himmlera.
Świadek zbrodni
Jedynym, któremu udało się opuścić areszt w tak zwanej Bursie Abrahamowiczów na Wzgórzach Wuleckich, był profesor Franciszek Groer. Zawdzięczał to prawdopodobnie niemieckiemu nazwisku i żonie Angielce. Właśnie on dostarczył informacje z miejsca przesłuchań.
Na miejscu zbrodni, dzięki staraniom rodzin pomordowanych, postawiono w latach 90. pomnik z listą ofiar tragedii w języku polskim i ukraińskim.
W 2011 roku odsłonięto pomnik wykonany według projektu profesora krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych Aleksandra Śliwy. Jest to siedmiometrowa brama, złożona z kamiennych bloków przedstawiających dziesięć przykazań. Blok z rzymskim numerem V, czyli przykazaniem "nie zabijaj”, jest lekko poruszony. Znajduje się tam także tablica z listą zabitych i informacją, co wydarzyło się w tym miejscu 72 lata temu. W przyszłości ma powstać także muzeum informujące o przebiegu tragedii.

Czytaj także

Oskar Schindler. Niemiec, który ratował Żydów

Ostatnia aktualizacja: 09.10.2024 05:40
Był niemieckim przemysłowcem, który uratował swoich żydowskich pracowników przed zagładą w obozie koncentracyjnym w czasie II wojny światowej. Po wojnie został odznaczony tytułem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Oskar Schindler zmarł dokładnie 50 lat temu, 9 października 1974 roku.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Jedyne takie miasto - Lwów

Ostatnia aktualizacja: 02.12.2013 05:50
- Co zadziwia wycieczki, które przyjeżdżają do Lwowa? Że w starej części miasta nie ma dwóch jednakowych kamienic, bo budowali je Żydzi, Ormianie, Polacy, Włosi, Niemcy, Czesi. Każdy starał się odróżnić czymś się od sąsiada – mówił Zbigniew Jarmiłko, wiceprezes Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej.
rozwiń zwiń