Wielka, Bagno, pl. Grzybowski, Rynkowa, Zimna, Elektoralna, pl. Bankowy, Tłomackie, Przejazd, Ogród Krasińskich, Freta, Sapieżyńska, Konwiktorska, Stawki, Okopowa, Towarowa, Srebrna i Złota. Wzdłuż tych ulic biegł mur, a za nim znajdowali się ludzie naznaczeni opaską z Gwiazdą Dawida na ramieniu. Stłoczeni w ciasnocie domów, pozbawieni wolności i wszelkich praw, niedożywieni, brudni, wykorzystywani do ciężkich prac fizycznych, wycieńczeni, chorzy. Czym zawinili? Urodzili się Żydami.
Likwidacja getta
22 lipca 1942 roku czyli w wigilię 9 Ab, dnia w którym Żydzi opłakują zburzenie Świątyni Jerozolimskiej, a niecałe dwa lata po zorganizowaniu przez nazistów odizolowanej dzielnicy Warszawy przeznaczonej dla wyznawców wyznania mojżeszowego, rozpoczęła się pierwsza akcja likwidacyjna, zmierzająca do wymordowania mieszkańców getta. W ciągu siedmiu tygodni hitlerowcy zabili na ulicach bądź wywieźli do obozu zagłady w Treblince lub obozu przejściowego około 300 000 osób. W getcie pozostało jedyne 55 000 - 60 000 ludzi. Połowę z nich stanowili robotnicy pracujący w zakładach przemysłowych, którzy otrzymali od Niemców “numerek na życie” ze względu na swą zdolność do pracy. Cała reszta, która ocalała z rąk katów, starsi oraz kobiety z dziećmi, zmuszona była do ukrywania się w piwnicach i bunkrach. Żydowskie podziemie, jakie dotąd prężnie działało organizując niemal całe życie w getcie, poniosło ogromne straty Dzielnica północna opustoszała.
Ci co zostali za murami z każdym dniem uświadamiali sobie, jaki koniec ich czeka. Śmierć z rąk esesmana, w komorze gazowej lub z głodu i wycieńczenia była tyko kwestią czasu. Coraz mniej było sił i coraz mniej nadziei. Coraz mniej czasu by podjąć walkę.
Podziemie żydowskie działające w getcie nie miało wspólnego programu działania i wizji przyszłości. Wiele różniło poszczególne organizacje i grupy, jednak po dyskusjach w październiku 1942 roku postanowiono stworzyć wspólny front – rozszerzono Żydowską Organizację Bojową, w skład której weszli członkowie Haszomer Hacair, Droru, Akiby, Gordonii, Bundu, Poalej-Syjon Lewicy, Poalej-Syjon Prawicy, Hanoar Hacyjoni i PPR. Politycznym kierownictwem ŻOB był Żydowski Komitet Narodowy (ŻKN). Drugą organizację militarną stanowili działacze Żydowskiego Związku Wojskowego. Choć nadal Żydzi nie pozostawali w pełnym zjednoczeniu, w owej chwili nie liczyły się poglądy polityczne – najważniejsza była chęć walki z okupantem. Podjęto decyzję o organizowaniu zbrojnego oporu przeciw Niemcom.
Tragiczna wiosna
Część broni i materiałów dywersyjnych takich jak plastic, szedyt, potas, saletra, zapalniki czy lonty Żydom dostarczyli żołnierze AK, do których zwrócono się o pomoc. Resztę zakupiono od grup przemytników za pieniądze ze zbiórek. Prowadzono również szkolenia i instruktarze z zakresu walki w mieście i materiałów wybuchowych. Czas jednak naglił. W styczniu 1943, tuż po wizytacji i osobistej inspekcji getta przeprowadzonej przez Himmlera, Niemcy przeprowadzili drugą akcję wysiedleńczą, która objęła ok. 6 000 Żydów. Doprowadziła ona do podjęcia pierwszej akcji zbrojnej przez bojowników pod dowództwem Mordechaja Anielewicza. Najcięższe walki stoczono na ulicach Zamenhofa, Miłej, Muranowskiej, Franciszkańskiej. Zaskoczeni Niemcy po czterech dniach walk wycofali się z dzielnicy zamkniętej. Choć chwilowo nie osiągnęli celu, Żydzi spodziewali się że ciąg dalszy walk wkrótce nastąpi. Przy dużym nakładzie pracy i środków finansowych rozpoczęto budowę kryjówek, schronów i bunkrów. Tak przygotowywano się przez trzy miesiące.
Nad ranem 19 kwietnia 1943 roku oddziały niemieckie dowodzone przez szefa warszawskiej SS i policji płk. Ferdynanda von Sammern-Frankenegga postanowiły zaatakować. Żydowscy bojownicy trwali na posterunkach od godz. 2.15. Jak pisze Israel Gutman, swe stanowiska zajęli w kwadrans po ogłoszeniu pogotowia. Utworzono trzy rejony walki: gettem centralnym, które rozciągało się od ulicy Bonifraterskiej do Smoczej, dowodził Izrael Kanał, szopy w rejonie Leszna objął Eliezer Geller, a komendantem “szczotkarzy” z okolic Franciszkańskiej, Wałowej i Świętojerskiej został Marek Edelman.
Wszystkie grupy bojowe składały się głównie z bardzo młodych dziewcząt i chłopców – zdecydowana większość z nich miała po dwadzieścia, dwadzieścia kilka lat. Jak podaje Lesław Bartelski w książce “Getto. Warszawskie Termopile 1943”, najstarszy żołnierz ŻOBu liczył sobie 43 lata. Powstańcy byli słabo uzbrojeni. Każdy z nich dysponował pistoletem ale tylko z 10-15 nabojami, w kieszeniach mieli od 4 do 5 granatów, najczęściej własnej produkcji. ŻOB posiadała również 2000 butelek zapalających, 10 karabinów i 1-2 pistolety maszynowe. Siły te były niewspółmierne do tego, co w celu tłumienia buntu zamierzali wytoczyć Niemcy. Nikt z powstańców nie łudził się, co do wyniku podjętej walki, ale również nie ubolewał nad swym losem. Oni po prostu wybrali śmierć z bronią w ręku.
Getto płonie
Walki rozpoczęły się o 6. rano i były od początku zaciekłe. Gdy Niemcy zajęli swoje pozycje ze strony Żydów nastąpił atak ogniowy – posypały się pierwsze strzały, na czołgi rzucano coctaile Mołotowa. Niemcy nieprzygotowani do takiego oporu musieli się wycofać. Von Sammerna odwołano ze stanowiska dowódcy a jego miejsce objął gen. SS Jürgen Stroop, określany w historiografii mianem kata warszawskiego getta. To on doprowadził do systematycznej likwidacji żydowskiej dzielnicy, a wraz z nią powstańców i ich rodzin. Do zagłady Żydów naziści wytoczyli ciężką artylerię. Niszczyli dom po domu, żywych wyłapywali z bunkrów i kryjówek. Gdy nie mogli sobie poradzić z oporem, podpalali budynki, a ukrytych w schronach razili miotaczami ognia albo zalewali wodą. Ludzie płonęli żywcem bądź wybierali śmierć skacząc z okien ogarniętych płomieniami mieszkań. Do tzw. “spadochroniarzy” jak określano tych nieszczęśników strzelano w powietrzu.
Ponieważ Stroop już po kilku dniach walki wiedział, że oddziałami szturmowymi nic nie zdziała, na szeroką skalę stosowano taktykę spalonej ziemi. Żydowscy bojownicy wciąż jednak stawiali opór. 23 kwietnia walczące getto zaapelowało do mieszkańców Warszawy po aryjskiej stronie: “Toczy się walka o Waszą i naszą wolność. O Wasz i nasz – ludzki, społeczny i narodowy – honor i godność. Pomścimy zbrodnie Oświęcimia, Treblinek, Bełżca, Majdanka. Niech żyje braterstwo broni i krwi walczącej Polski!” Polacy nie pozostali obojętni – udzielali schronienia uciekinierom a grupy AK przeprowadzały ataki na stanowiska niemieckie w pobliżu murów. Tymczasem w getcie powiewały biało-niebieskie i biało-czerwone flagi, dodając wszystkim powstańcom otuchy. Gdzieniegdzie słychać było polski hymn czy słowa psalmów. Ci którzy nie mogli walczyć modlili się.
Ciężkie boje toczyły się w części zajętej przez “szczotkarzy”, jednak gdy wróg podpalił wszystkie budynki bojowcy pod dowództwem Edelmana poczęli wycofywać się do getta centralnego. Mimo to nawet Niemcy doceniali waleczność Żydów, zwłaszcza kobiet. Jak dowiadujemy się z “Rozmów z katem” Kazimierza Moczarskiego, Stroop mówił o nich: “Nie były to ludzkie istoty, chyba diablice albo boginie. Spokojne. Sprawne jak cyrkówki. Często strzelały z pistoletów jednocześnie z obu rąk. Zażarte w walce, do końca. Niebezpieczne w bezpośrednim zbliżeniu. Taka schwytana <Haluzzenmädel> wyglądała niby trusia. Całkowicie zrezygnowana. Aż tu nagle - gdy grupa naszych podeszła do niej na kilka kroków – jak nie sięgnie po ukryty w spódnicy lub szarawarach granat, jak nie rąbnie w SS-owców, jak nie zacznie miotać przekleństwami do dziesiątego pokolenia w przyszłość – to włosy się jeżyły!”
Powstanie bez szans
Powstanie w getcie nie miało najmniejszych szans na powodzenie. Pamiętny był dzień Wielkiej Soboty: “Początek Świąt Wielkiej Nocy witaliśmy pełną walką – relacjonował Stroop – Sprawiliśmy Żydom i Warszawie wojenną rezurekcję. Iluminacja, fajerwerki pożarów, petardy z armat, grzechotanie karabinów, muzyka motorów (...) W dzielnicy aryjskiej spokój. Jakiś zimny spokój. Polacy, wiadomo nie byli serdeczni wobec nas, ale to, co wyczułem przyglądając się twarzom przechodniów – szczególnie kobiet – przeraziło mnie (...) widziałem zbyt liczne spojrzenia w niebo nad gettem. Wszystkie oczy Polaków smutne.”
8 maja 1943 roku hitlerowcy zdobyli kamienicę na ulicy Miłej, w której znajdowała się siedziba Komendy Głównej ŻOB. Większość z dowództwa bojowników, w tym Mordechaj Anielewicz, podjęła decyzję o samobójstwie, gdyż ich zdaniem lepsza była śmierć z własnej ręki niż wroga. Powstanie dogorywało, a garstka pozostałych jeszcze przy życiu walczących Żydów poczęła wycofywać się kanałami na stronę aryjską Warszawy. Część uchodzących Niemcom udało się wyłapać, część, która zdołała się przedostać do lasów, w 1944 roku wzięła udział w Powstaniu Warszawskim.
Przyjmuje się, że w starciach w warszawskim getcie zginęło ok. 7000 Żydów, ponad 6 000 spłonęło żywcem a ok. 50 000 zostało wywiezionych do obozu zagłady w Treblince. Ostatnim akordem klęski tego zrywu było wysadzenie w powietrze Wielkiej Synagogi przy ul. Tłomackie. Stało się to 16 maja 1943 roku.
Katarzyna Kakiet