Historycy ustalili, że cudzoziemców, którzy wzięli udział w powstaniu warszawskim, było nie więcej niż 300. Znaleźli się wśród nich przedstawiciele wielu narodowości, m.in. Węgrzy, Słowacy, Turcy, Serbowie, Holendrzy, Gruzini, Słoweńcy, Rosjanie, Ukraińcy, Białorusini, Brytyjczycy, Irlandczycy, a nawet Niemcy. Potwierdzony jest również udział Azera, Australijczyka czy Nigeryjczyka.
Zdaniem historyka prof. Rafała Habielskiego obcokrajowcy, którzy dołączyli do powstańczych walk, kierowali się "polsko-uniwersalną motywacją". Z jednej strony cudzoziemcy doceniali wysiłki polskiego ruchu oporu, z drugiej korzystali z okazji do walki z niemieckimi nazistami, którzy rozpętali piekło II wojny światowej.
- Przyłączenie się tych osób było uznaniem dla tego, czym powstanie jest. Wykraczało ono bowiem poza ramy czysto polskie. Było walką o wolność nie tylko Polski, ale całej Europy, było walką z Niemcami - mówił historyk w radiowej audycji.
40:38 powstanie warszawskie 2011 naukowy wieczór.mp3 O powstaniu warszawskim, w tym o udziale w nim obcokrajowców, opowiada historyk prof. Rafał Habielski. Audycja "Naukowy wieczór z Jedynką" prowadzona przez Artura Wolskiego (PR, 1.08.2011)
Pluton "Słowaków"
Jednym z najbardziej wyjątkowych oddziałów, które wzięły udział w powstańczych walkach, był 535 pluton "Słowaków". Jednostka powstała w 1943 roku z inicjatywy konspiracyjnego Słowackiego Komitetu Narodowego, który zrzeszał mieszkających w Polsce obywateli Słowacji, sprzeciwiających się współpracy słowackiego reżimu księdza Jozefa Tiso z niemieckim reżimem.
Pluton podlegał dowództwu Armii Krajowej, a na jego czele stał urodzony w Warszawie ppor. Mirosław Iringh, syn Polki i Słowaka. Dużą część oddziału stanowili Polacy, ale w skład jednostki wchodzili też przedstawiciele innych narodowości m.in. Gruzini, Węgrzy i Ukraińcy.
W czasie powstania warszawskiego 535 pluton "Słowaków" stoczył bój o Belweder, a następnie część oddziału walczyła na Czerniakowie w strukturach Zgrupowania "Kryska". Pluton posiadał własny sztandar w słowackich barwach narodowych, a jego żołnierze nosili opaski z godłem Słowacji. Sztandar przetrwał wojnę i dziś można go oglądać na wystawie w Muzeum Powstania Warszawskiego.
Powstanie Warszawskie - zobacz serwis specjalny
August Agbola O'Brown
Niektórzy z obcokrajowców związali się z Warszawą jeszcze przed wybuchem II wojny światowej. Tu mieszkali, pracowali, zakładali rodziny. Jednym z nich był August Agbola O'Browne (lub Browne) - jedyny znany czarnoskóry uczestnik powstania warszawskiego.
Urodził się w 1895 roku w Nigerii, ówczesnej brytyjskiej kolonii. W młodości zaciągnął się do brytyjskiej marynarki handlowej. W 1922 roku przybył do Polski i tu spędził ponad trzy dekady swojego życia. Zamieszkał w Warszawie, ożenił się z Polką i miał z nią dwóch synów. Na życie zarabiał jako muzyk jazzowy, grający na perkusji w warszawskich lokalach.
- August był znaną postacią w Warszawie, ubierał się starannie, znał kilka języków. Bardzo szybko opanował też język polski - mówił w rozmowie z Polskim Radiem dr Zbigniew Osiński z Muzeum Powstania Warszawskiego.
Po wybuchu II wojny światowej jego najbliżsi wyemigrowali do Wielkiej Brytanii, ale on został w Warszawie, by wziąć udział w obronie polskiej stolicy we wrześniu 1939 roku. W kolejnych latach zaangażował się w działalność polskiego ruchu oporu, od 1941 roku należał do ZWZ-AK. Do powstania warszawskiego August O'Brown ps. "Ali" przystąpił jako żołnierz batalionu "Iwo", walczącego w Śródmieściu. Polskę opuścił dopiero w drugiej połowie lat 50. i zamieszkał w Wielkiej Brytanii.
Uciekinierzy z obozów jenieckich
Dużą grupę cudzoziemskich powstańców stanowili alianccy żołnierze, którzy zdołali zbiec z niemieckiej niewoli. Jednym z nich był brytyjski pilot RAF-u John Ward, który w 1941 roku uciekł z jenieckiego obozu zlokalizowanego na terenie wielkopolskiego Leszna. Anglik włączył się w działalność polskiego ruchu oporu i został zaprzysiężony w ZWZ-AK.
Jego rola w czasie powstania warszawskiego jest trudna do przecenienia. Ward, który służył w Biurze Informacji i Propagandy, za pomocą radiostacji "Błyskawica" wysyłał na zachód relacje z powstańczych walk. Dzięki jego niezliczonym depeszom alianci otrzymywali bardzo dokładne informacje na temat przebiegu starć czy rozlokowania powstańczych i niemieckich sił. Wiadomości te były szczególnie cenne dla alianckich lotników, którzy wspierali powstanie zrzutami amunicji i broni.
Podobną drogę prowadzącą do udziału w powstaniu warszawskim przebył Walter Edward Smith, australijski pilot, który trafił do niewoli podczas inwazji Niemców na grecką Kretę. Smith ulokowany został w obozie jenieckim pod Toruniem. Australijczyk zdołał z niego zbiec i dostać się do Warszawy.
- Smith był zagubiony, przestraszony i przykuwał uwagę swoją charakterystyczną australijską aparycją. Dostrzegł go żołnierz AK Jerzy Ukleja, który ukrył go w swoim mieszkaniu - mówił w audycji Polskiego Radia dr Mirosław Czado, historyk z Muzeum Powstania Warszawskiego.
17:37 włoski partyzant w puszczy kozienickiej___v2019010570_tr_0-0_22be1233[00].mp3 O obcokrajowcach służących w polskim ruchu oporu, w tym o Walterze Edwardzie Smithie, mówią dr Mirosław Czado z Muzeum Powstania Warszawskiego i Mirosław Safaryjski z Ośrodka Karta. Audycja z cyklu "Eureka" prowadzona przez Katarzynę Jankowską (PR, 22.05.2019)
Ostatecznie Walter Smith zaangażował się w działalność konspiracyjną, otrzymał dokumenty handlowca z Holandii i wziął udział w powstaniu warszawskim. Po wojnie wrócił do Australii. W latach 90. został odznaczony Krzyżem Powstańczym.
- Walter Smith powiedział kiedyś, że myślał, iż najodważniejszymi żołnierzami na świecie są Australijczycy, ale zmienił zdanie. Nigdzie indziej na świecie kilkunastoletni chłopiec nie otrzymuje Krzyża Walecznych, tylko w Polsce - mówił dr Mirosław Czado.
Żydzi i Niemcy po jednej stronie barykady
Wśród cudzoziemców biorących udział w zrywie z sierpnia 1944 roku znaleźli się także przymusowi pracownicy, przywiezieni na okupowane ziemie polskie z zachodu Europy. Powstańców wsparło również kilkudziesięciu zachodnioeuropejskich Żydów, uwolnionych 5 sierpnia 1944 roku z obozu koncentracyjnego Konzentrationslager Warschau, zwanego potocznie "Gęsiówką".
Odnotowano także przypadki kilku niemieckich żołnierzy, którzy zdezerterowali z armii i stanęli po stronie ciemiężonych Polaków. Wśród nich był oficer Willy Lampe, który szkolił powstańców z obsługi niemieckiej broni.
Należy wspomnieć też o obcokrajowcach, którzy włączyli się w walki powstańcze pośrednio. Mowa o alianckich pilotach, którzy w czasie śmiertelnie niebezpiecznych misji wspierali powstańców zrzutami broni i amunicji. Ze względu na decyzję Stalina, który cynicznie nie pozwolił im na korzystanie z radzieckich lotnisk, piloci startowali z bazy we włoskim Brindisi.
Dopiero gdy powstanie warszawskie dogasało, przywódca ZSRR poszedł na rękę aliantom i jednorazowo udostępnił im swoje lotniska. Dzięki temu 18 września 107 amerykańskich bombowców dokonało ogromnego zrzutu zasobników i paczek z amunicją i bronią. Niestety powstańcy kontrolowali już niewielki obszar stolicy, więc większość materiałów dostała się w ręce Niemców.
Poza Polakami we wsparciu powstania warszawskiego uczestniczyli piloci z Wielkiej Brytanii, Republiki Południowej Afryki, Australii i Stanów Zjednoczonych. Podczas 186 lotów Niemcy zastrzelili ponad 30 alianckich maszyn.
***
Obcokrajowcy, choć stanowili niewielki odsetek wszystkich walczących, zapisali piękną kartę w historii powstania warszawskiego. Ich obecność i gotowość do poświęcenia życia w polskim zrywie dawały Polakom poczucie, że nie są osamotnieni, a wartości, za które walczyli, łączą ludzi bez względu na narodowość.
th