Odeszła w bólu, chora na raka trzustki, w swoim domu w Detroit, przeżywszy zaledwie 76 lat. Niewiele gwiazd światowej muzyki miało tak wspaniały i liczny pogrzeb, transmitowany w telewizji, na którym można było spotkać pogrążonych w smutku wielu najbardziej znanych muzyków, celebrytów czy eks-prezydentów USA. Przez dwa dni poprzedzające pogrzeb, 28-29 sierpnia, wielbiciele jej talentu mogli ją osobiście pożegnać w Muzeum Historii Afroamerykanów Charlesa H. Wrighta w Detroit.
Uroczystości te opisał Paweł Brodowski na stronach Jazz Forum: "Zamilkł jeden z najwspanialszych głosów naszych czasów. Aretha Franklin zmarła na raka trzustki 16 sierpnia br. u siebie w domu w Detroit. Miała 76 lat. Podczas pięciogodzinnej uroczystości pogrzebowej 31 sierpnia w Greater Grace Temple przemawiali politycy, eks-prezydenci, celebryci, śpiewali m.in. Stevie Wonder, Chaka Khan, Smokey Robinson i Jeniffer Hudson. Królową soulu opłakiwał cały świat".
Znał ją cały świat i cały świat śpiewał jej piosenki, a ci, którzy nie wiedzą, o kogo chodzi z pewnością kiedyś usłyszeli jej piękny i szybujący głos. Brodowski, jak nikt, trafnie i z pełnymi ekspresji opisami ukazuje sedno jej muzycznego, wokalnego piękna: "Jej fenomenalny głos, mezzosopran o rozpiętości czterech oktaw, szybował swobodnie skomplikowanymi zawijasami, wzlatywał ku niebu, podnosił się i opadał, porażając słuchaczy żarem i niespotykaną ekspresją emocjonalną".
A przecież nie mogło być inaczej, pomyśli niejeden. Aretha Louis Franklin urodziła się w Memphis, w rodzinie pianistki i wokalistki Barbary Venice Franklin oraz baptystycznego kaznodziei Clarence’a Franklina. W domu śpiew i muzyka były czymś naturalnym, co pozwoliło dość szybko ujawnić jej nieprzeciętną muzykalność. Brodowski wspomina: "Jej dom rodzinny przepełniony był muzyką. Gośćmi bywali tam muzycy jazzowi, m.in. wirtuoz fortepianu Art Tatum i wokalistka Dinah Washington, a także śpiewacy muzyki gospel – Sam Cooke, Clara Ward, Mahalia Jackson".
W wieku czterech lat cała rodzina przeprowadziła się ostatecznie do Detroit. Ojciec został pastorem w New Bethel Baptist Church. Niedługo potem rodzice się rozwiedli, a w wieku 10 lat straciła matkę, która zmarła na atak serca. Dość wcześnie zaczęła śpiewać w chórze kościelnym, a babcia wspierała jej muzyczne pasje. Aretha samodzielnie nauczyła się grać na fortepianie, w kościele zaś miała okazję rozwijać się pod okiem znamienitych wokalistów gospel.
Jednak jej dzieciństwo i młodość nie były zbyt szczęśliwe w późniejszych latach, kiedy kolejny raz spadały na nią różne przeciwności losu powtarzała, że już w tych młodych latach zagubiła tę drogę szczęścia. W pożegnaniu Paweł Brodowski pisze: "Jej życie osobiste było jednak pełne dramatów, nie ukończyła szkoły, pierwsze dziecko urodziła nie mając jeszcze 13 lat. W wieku 14 lat, w roku 1956, nagrała swoją pierwszą płytę "Songs Of Faith" z pieśniami gospel i spiritualsami. Dwa lata później śpiewała na trasie pastora Dr. Martina Luthera Kinga, Jr., przyjaciela rodziny".
Nie wszystko było bolesnym przeżyciem. To muzyka dawała jej wytchnienie i pozwalała zapomnieć o złych chwilach. Mając 18 lat podpisała swój pierwszy kontrakt z wytwórnią płytową Columbia. Utwory śpiewane przez nią na pierwszych płytach może nie powodowały zachwytów, ale były dość melodyjne i zabarwione siła jej głosu. Te pop-jazzowe melodie w większości wpadały w ucho, a rozgłośnie radiowe nie miały obiekcji, by je prezentować na antenie. Dość powiedzieć, że w ankiecie muzycznego miesięcznika "Down Beat" wygrała kategorii "Rising Star" jako jazzowa wokalistka.
Te magazynowe zaszczyty towarzyszyły jej przez cała karierę od końca lat 60. Tu największym wyróżnieniem okazał się ranking 100 największych piosenkarek wszech czasów ("100 Greatest Singers of All Time") w słynnym magazynie "Rolling Stone", Ranking ten ogłoszony w 2010 roku zaszczytne pierwsze miejsce przyznał właśnie jej. Natomiast inna znana piosenkarka, Mary J. Blige, przyznała wtedy: "Aretha to dar od Boga. Jeśli chodzi o umiejętność wypowiadania się poprzez piosenkę, nikt nie może jej dotknąć. To z jej powodu kobiety chcą śpiewać", słowa te przytacza Brodowski.
Nie były to jedyne zaszczyty w jej życiu. Tu trzeba wspomnieć choćby o 18 nagrodach Grammy. Zapisała się też w annałach muzyki rozrywkowej jako pierwsza kobieta przyjęta do słynnej "Rock and Roll Hall of Fame" - słynne muzeum honorujące największych artystów muzyki, mimo nazwy nie tylko rock and rolla.
Zachęcamy do znalezienia licznych filmów, nagrań, koncertów z jej wykonaniami, a zagrała choćby w filmie "The Blues Brothers" z 1980 roku i nie tylko w tym filmie. Zachęcamy także do odwiedzenia jej oficjalnej strony pod adresem: "arethafranklin.net". Warto dzisiaj poświęcić chwilę na wysłuchanie choćby jej słynnego przeboju "Respect" - choćby tak z szacunku dla niej.
PP