Historia

Stefan Makné – wybitny lotnik szybowcowy i baloniarz

Ostatnia aktualizacja: 01.09.2023 03:25
96 lat temu, 1 września 1927 roku w Poznaniu, urodził się jeden z najwybitniejszych zawodników baloniarstwa, zdobywca pierwszego po wojnie Pucharu Gordona Bennetta – Stefan Makné.
Stefan Mekn (w środku) na Balu Mistrzów Sportu
Stefan Mekné (w środku) na Balu Mistrzów SportuFoto: PAP/Wojciech Frelek

W bogatej historii swojego zawodowego i sportowego życia Stefan Makné miał również uprawnienia pilota samolotowego i szybowcowego (korzystając z tego drugiego, zdobył nawet dwa razy mistrzostwo Polski w klasie standard w 1975 roku i w klasie otwartej w 1977).

Jako młody człowiek, po wybuchu II wojny, Stefan Makné działał w Szarych Szeregach, za co Niemcy go uwięzili. Później, już w PRL, komunistyczne władze za tę wojenną działalność nie pozwoliły mu latać. Z zakazem wstępu na lotnisko Stefan Makné musiał rozwijanie swojej pasji wstrzymać do czasów postalinowskich.

Szycie dużego balonu

Największym jego osiągnięciem było zdobycie w roku 1983, razem z Ireneuszem Cieślakiem, wznowionego po II wojnie światowej słynnego Pucharu Gordona Bennetta.

O mały włos nie doszłoby do tak spektakularnego wyczynu. W Polsce nie było odpowiedniego balonu, dodatkowo władze miały ograniczone środki na opłatę wpisowego. Między innymi ta przyczyna uniemożliwiła załodze z Aeroklubu Białostockiego na wzięcie udziału w zawodach, w których mogły startować po dwie narodowe załogi.

Zgodnie z zasadami regulaminu tych 27. zawodów, odbywających się pod koniec czerwca w Paryżu, balony miały mieć pojemność 1200 m³, a rywalizację wygrywała załoga, która w linii prostej od Paryża wyląduje najdalej. Polacy nie posiadali tak dużego balonu i tu do akcji wkroczył Prezes Aeroklubu PRL gen. Władysław Hermaszewski. Zdobył odpowiednie środki i z powłok mniejszych balonów z trzech aeroklubów uszyto właściwy balon, na którym Polacy mieli w kraju jedynie jeden próbny i krótki przelot. We Francji okazało się, że balon ma około 500 małych otworów, które przed zawodami trzeba było z uczestnictwem wolontariuszy pieczołowicie zakleić.

Dokonali niemożliwego

Udało się. Przyszedł 26 czerwca 1983 roku. 200. rocznica wzlotu balonem braci Montgolfier. 300 tysięcy widzów zgromadziło się wokół paryskiego Place de la Concorde (placu Zgody), ale po wystartowaniu zaledwie dwóch załóg rozpętała się burza i kolejni uczestnicy startowali wieczorem i w nocy.

Z powodu nieprzychylnych warunków atmosferycznych niektóre załogi miały problemy z osiągnięciem odpowiedniego pułapu lotu. By nie zahaczać o wysokie budowle w Paryżu, startowano w większych odstępach. Polacy wzbili się jako ostatni i w myśl popularnego powiedzenia "Ostatni będą pierwszymi" dokonali właściwie niemożliwego.

Start nastąpił o godzinie 18:09 i po 36 godzinach i 26 minutach, o 6:25 rano 28 czerwca, wylądowali w Offenstetten koło Ratyzbony (RFN).

Była to niebagatelna odległość dokładnie 693 kilometrów. Dość powiedzieć, że druga załoga, reprezentanci Stanów Zjednoczonych, przeleciała zaledwie 525,40 km, a trzecia, ze Szwajcarii, jedynie 347,20 km. Zwycięzcy lądowali w Niemieckiej Republice Federalnej, a pozostałe załogi, z o wiele krótszymi przelotami, we Francji.

W tamtym pamiętnym 1983 roku Polacy zajęli także, w uznaniu za swój wyczyn, 8. miejsce w plebiscycie "Przeglądu Sportowego" na sportowca roku.

Ze wspomnień Ireneusza Cieślaka

O wydarzeniach tych dokładnie informuje portal Aeroklubu Poznańskiego, właśnie w opracowaniu Ireneusza Cieślaka. Czytamy tam: "FAI w 1983 r. postanowiła wznowić rozgrywanie tradycyjnych Zawodów o Puchar Gordon Bennetta. Zwycięstwo załogi polskiej w 1938 r obligowało Polskę do organizacji następnych zawodów. Start do zawodów wyznaczono na 2 września 1939 r. we Lwowie .

Sytuacja polityczna uniemożliwiła Polsce organizacje Zawodów w 1983 r. Ponieważ przechodni puchar Gordon Bennetta zdobyty w 1938 r. przez Polskę zaginął podczas zawieruchy wojennej, Aeroklub PRL ufundował następny. (…)

Chcąc ograniczyć zasięg lotu balonów, postanowiono obniżyć ich pojemność do 1200 m3 zamiast tradycyjnych 2200 m³. Sekcja Balonowa Aeroklubu Poznańskiego dosłownie na godziny przed wyjazdem zdążyła zbudować, oblatać i zarejestrować balon Polonez 1200 m³".

Jeszcze ciekawiej zrobiło się w samej stolicy Francji po zgromadzeniu wszystkich załóg. "Po przyjeździe do Paryża wewnętrzna kontrola powłoki wykazała jej katastrofalną nieszczelność. Przez 36 godzin 8 osób nakleiło prawie 2000 łatek. Załoga balonu w osobach Stefan Makné i Ireneusz Cieślak bezpośrednio z wypożyczonej hali, w której trwała naprawa, poszli na uroczyste otwarcie Zawodów, by ponownie w noc poprzedzającą start dalej pracować. (…) Ostatecznie start odbył się w godzinach wieczornych".

***
Czytaj także:

***

Stefan Makné zmarł pod koniec października 2011 roku i został pochowany na cmentarzu Miłostowo w Poznaniu w Alei Zasłużonych. Wspomnijmy tego wybitnego pilota i sportowca, dzięki któremu możemy śmiało powiedzieć, że odrodził się w Polsce sport balonowy.

PP

Źródło: "Zmarł Ireneusz Cieślak, Zdobywca najbardziej prestiżowej nagrody w sporcie balonowym – Pucharu Gordona Bennetta", www.aeroklub-polski.pl.

Czytaj także

Stanisław Skalski legendą stał się za życia. Mówili o nim "latająca śmierć"

Ostatnia aktualizacja: 12.11.2024 06:00
Stanisław Skalski zasłynął w czasie bitwy o Anglię. Dwa razy cudem uniknął śmierci. Zmarł wiele lat po zakończeniu II wojny światowej, 12 listopada 2004 roku. Był asem lotnictwa i bohaterem Bitwy o Anglię. Koledzy piloci mówili, że ma "ptasi instynkt", Niemcy nazywali go "latająca śmierć". 
rozwiń zwiń
Czytaj także

Janusz Meissner – pionier polskiego lotnictwa

Ostatnia aktualizacja: 21.01.2017 06:03
21 stycznia 1901 przyszedł na świat Janusz Meissner. Jego przygód i dokonań starczyłoby na kilka bogatych życiorysów.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Historia baloniarstwa. Od barana i kaczki do Gordona Bennetta

Ostatnia aktualizacja: 28.08.2021 17:30
- Geniusz braci Mongolfier pozwolił stworzyć im balon, którym praktycznie latamy już od dwóch wieków - Marek Matuszelański z Białostockiego Klubu Balonowego. - A wszystko zaczęło się od koszuli, którą chcieli jak najszybciej wysuszyć nad kominkiem. 
rozwiń zwiń