Kiedy władzę w Rosji przejęli bolszewicy nikt, nie przypuszczał, że zdołają ją utrzymać na dłużej. Nikt też nie przewidział, że po siedemdziesięciu latach Związek Sowiecki przestanie istnieć.
- Komunizm został wywołany z otchłani przez dwudziestowieczną apostazję od chrześcijaństwa. Był zdeklarowanym wrogiem Boga i każdego człowieka odrzucającego stalowy uścisk jego rządów. Wraz ze słabnięciem chrześcijaństwa, dokonywał się postęp komunizmu: tam, gdzie wiara była najsilniejsza, napotykał opór – pisze w „Narodzinach i upadku rewolucji komunistycznej” Warren H. Carroll. Profesor historii i założyciel Christendom College, nie ukrywa osobistego zaangażowania w walkę z systemem komunistycznym i silnie katolickich przekonań. We wstępie do swojej ponad 700. stronicowej monografii przyznaje, że pamięta podbicie każdego kraju przez komunizm, z wyłączeniem Rosji i Mongolii. Silne antykomunistyczne przekonania doprowadziły go do działalności w CIA, później do pracy jako cywilny historyk przy Dowódzctwie Strategicznych Sił Powietrznych Drugiej Armii Powietrznej, a następnie jako redaktor w biuletynie „The Freedom Fghter”, w którym zamieszczał reportaże o zbrojnym oporze w Europie Wschodniej i wewnątrz Związku Sowieckiego. Jako organizator nieformalnego stowarzyszenia w Waszyngtonie o nazwie Nike, promował w czasie ostatnich dwóch lat rządów administracji Reagana 1987-1988 politykę całkowitego zwycięstwa nad komunizmem. Jest autorem książek historycznych poświeconych I wojnie światowej, wojnie domowej w Hiszpanii, Rewolucji Francuskiej, a także monumentalnej, sześciotomowej historii chrześcijaństwa.
„Narodziny i upadek rewolucji komunistycznej”, dzięki wartkiej narracji, wielu osobistym uwagom i ciekawym przykładom, może być szczególnie interesującą pozycją dla osób zmęczonych akademickim językiem. Rzadko kiedy książkę historyczną czyta się jak dobrą powieść. Na tle pozycji kompleksowo opisujących komunizm monografię tę wyróżnia bezkompromisowy antykomunizm i liczne nawiązania do chrześcijaństwa. Autor ukazuje historię przez pryzmat decyzji podejmowanych przez jednostki, które swoją siłą, uporem i wiarą w sukces, znacząco wpływały na kierunki, w których poszła historia. Takie ukazanie zmagań zwolenników i przeciwników komunizmu sprowadza się momentami do rywalizacji dwóch wybitnych jednostek, od których zależały losy całych narodów, jak miało to miejsce choćby w przypadku walki Mao Zedong i Czang Kaj-szeka w Chinach, czy Ho Chi Minha i Ngo Dinh Diema w Wietnamie.
- Komunizm to ideologia ostatecznej rewolucji, dążąca do świadomego zniszczenia przy użyciu siły fundamentów ludzkiego życia i ludzkiej myśli na całym świecie, w celu zastąpienia ich nowym, pozbawionym Boga człowiekiem i nowym światem, w którym żadne prawdy nie są prawdziwe i nie może przetrwać żadne dobro, a podstawą istnienia jest konflikt.
Carroll ukazuje religię, nie tylko chrześcijańską, jako praktycznie jedyną podstawę, na której przeciwnicy komunizmu mogli szukać oparcia. Podważanie prawa Kościoła do działalności w przestrzeni publicznej i stopniowe ograniczenie jego wpływów na rozwój człowieka, było, zdaniem autora, procesem umożliwiającym powstanie obu totalitaryzmów. Historyk nie szczędzi krytyki wielu zachodnim intelektualistom, którzy właściwie przez cały okres trwania systemu komunistycznego pozostawali wobec niego pasywni, bądź popierali „postępowych Sowietów”. Autor przedstawia ich fascynację rewolucją bolszewicką, bezrefleksyjne i bezkrytyczne przyjmowanie za prawdę sowieckiej propagandy, a także, często świadome, uczestniczenie w jej kształtowaniu na Zachodzie. Bez zaangażowania „towarzyszy podróży”, jak ich nazywał Trocki, czy „pożytecznych idiotów”, terminu, którym określał ich Lenin, system komunistyczny miałby większe problemy z rozszerzeniem sfery swego panowania i dokonywaniem zbrodni na masową skalę. Historyk nie szczędzi gorzkich uwag także zachodnim politykom, z których znakomita większość przyjmowała bez zastrzeżeń komunistyczny dyktat i tylko z rzadka próbowała mu się zdecydowanie przeciwstawiać.
W rezultacie słabości „elit”, także dzisiejsza historia nauczana w szkołach i wykładana na uniwersytetach jest pełna kłamstw i manipulacji. Krytyka Stanów Zjednoczonych za rzekome zbrodnie w Wietnamie, ukazywanie rewolucji roku 1968 na Zachodnie w pozytywnym świetle, podkreślanie słabości świata cywilizacji zachodniej, po to by wybielić Związek Sowiecki, brutalne ataki na Stolicę Apostolską, rugowanie chrześcijaństwa z przestrzeni publicznej, to tylko niektóre „osiągnięcia” intelektualistów. Sowieci mieli w nich wiernych sprzymierzeńców, piątą kolumnę, która umiejętnie osłabiała morale swoich społeczeństw i uniemożliwiała wyrażenie mocniejszego sprzeciwu wobec ogromu ludzkiego cierpienia i krzywd zadawanego przez „czerwoną zarazę”. - Chodzi o ludzi, którzy nie potrafią służyć, lecz, według nieśmiertelnych słów Miltona, woleliby rządzić w piekle niż służyć w niebie – pisze o nich Caroll.
Niestety, autor zakłada momentami zbyt optymistyczną wiarę w człowieka. W szczególności jego opis procesu upadku systemu komunistycznego już dawno doczekał się bardziej wnikliwych analiz. Wizja Carrolla, że to sami komuniści zdecydowali się na zniszczenie (i to jeszcze z „Boża pomocą”) tego systemu, jest bardzo daleka od prawdy. W epilogu pisze jednak, że nie tylko nie doszło do rozliczenia z komunizmem, ale i że ludzie systemu przemienili się obecnie w oligarchię, nadal pętającą wolność swoich narodów. Jego zdaniem pełna demokratyzacja państw postkomunistycznych to proces, który trwać będzie dziesięciolecia. Ta pesymistyczna konstatacja nie przekreśla jednak walki i niezwykłej ofiarności prostych ludzi, którzy poświecili swoje życie bojowi z największą plagą XX wieku jaką był komunizm. To ich pamięci poświęcona jest książce.
Petar Petrović
„Narodziny i upadek rewolucji komunistycznej”, Warren H. Carroll, wyd. Wektory