W czwartek przed trybunałem w Hadze Campbell zeznała, że podejrzewała, iż były one "brudnego pochodzenia". Policja w RPA potwierdziła, że w czwartek otrzymała diamenty.
Jeremy Ractliffe, przyjaciel supermodelki, powiedział, że 26 września 1997 roku Campbell wręczyła mu diamenty w luksusowym pociągu jadącym z Johannesburga do Kapsztadu. "Przyjąłem je, ponieważ uważałem, że wywiezienie nieoszlifowanych diamentów poza terytorium kraju mogłoby być niezgodne z prawem" - powiedział Ractliffe.
Campbell poprosiła przyjaciela, który wówczas był dyrektorem funduszu charytatywnego Nelsona Mandeli, by przeznaczył kamienie na cele dobroczynne. Jednak Ractliffe nie chciał, aby jego organizacja była finansowana ze środków pochodzących z nielegalnej działalności.
Ractliffe poinformował również agencję AP, że będzie świadkiem w procesie byłego prezydent Liberii Charlesa Taylora. Od stycznia 2008 roku jest on sądzony przez specjalny trybunał ONZ ds. zbrodni w Sierra Leone w związku z rolą, jaką odegrał w wojnie domowej w tym kraju. Konflikt z lat 1991-2002 w Sierra Leone kosztował życie 120 tys. ludzi; tysiące ludzi zostało rannych.
Naomi Campell zeznała w czwartek przed trybunałem, że po kolacji zorganizowanej przez Nelsona Mandelę w RPA w 1997 roku, podczas której poznała Taylora, dwóch mężczyzn wręczyło jej woreczek. Znajdowało się w nim "kilka kamieni szlachetnych. Były bardzo małe i wyglądało na to, że są brudnego pochodzenia" - powiedziała.
Prokuratorzy mieli nadzieję, że supermodelka zezna, iż diamenty dał jej sam Taylor. Potwierdzałoby to zarzuty, iż potajemnie kierował on rebeliantami ze Zjednoczonego Frontu Rewolucyjnego (RUF) w Sierra Leone, dostarczając im broń i amunicję w zamian za diamenty.
61-letni obecnie Taylor nie przyznał się przed sądem do żadnego z zarzucanych mu czynów.
dp