Ukończony kosztem 10 mld dolarów gazociąg Nord Stream 2 od miesięcy stoi nieużywany. W tym samym czasie Rosja zmniejsza przepływ gazu przez Nord Stream 1 i odcina od dostaw gazu kolejne kraje. Co to oznacza dla Europy? Według dr Benjamina Schmitta z Uniwersytetu Harvarda, Europa powinna wykorzystać obecny moment, by na stałe uniezależnić się od rosyjskiego surowca.
- Moskwa zademonstrowała, że jest skłonna otwarcie używać energii jako broni, próbując zmiękczyć europejską odpowiedź na swoją inwazję Ukrainy. To tylko dodatkowo podkreśliło, jak dużą strategiczną słabością jest poleganie na rosyjskich surowcach energetycznych - mówi w rozmowie z PAP ekspert, który przedstawiał swoją opinię także przed Komisją Helsińską amerykańskiego Kongresu.
Wywłaszczenie rosjan
Zdaniem eksperta think-tanku Center for European Policy Analysis (CEPA), odpowiednią reakcją powinno być dodatkowe zacieśnienie sankcji energetycznych przez Zachód. Wymienia przy tym m.in. zapowiedzenie zakończenia działania rosyjskich projektów kontrolowanych przez Gazprom takich jak Nord Stream 1 i TurkStream 2, a także wywłaszczenie rosyjskich firm jako właścicieli kluczowych instalacji energetycznych w zachodniej Europie.
- Częściowe embargo na rosyjską ropę naftową podjęte przez UE było krokiem naprzód, ale Unia powinna pójść dalej i użyć dyplomacji energetycznej, by przyjąć kolejne restrykcje - mówi Schmitt.
Co zastąpi gaz z Rosji?
Co i kto może zastąpić rosyjski gaz? Zdaniem badacza, konieczne są nowe inwestycje i szybki rozwój infrastruktury energetycznej, np. budowa pływających terminali LNG. Zaznacza jednak, że część istniejącej infrastruktury może zostać użyta do przesyłu gazu z innych surowców, jak np. skroplonego gazu LNG.
- Szczególną uwagę powinno się poświęcić miejscom, gdzie stosowna infrastruktura już istnieje, tak by można było przyspieszyć ten rozwój - mówi ekspert. - Można np. przystosować hub gazowy zbudowany dla Nord Stream 1 i 2 w Lubmin w Niemczech, by zamiast rosyjskiego gazu mógł przyjmować importowany LNG z nierosyjskich źródeł - sugeruje.
- W ten sposób podważymy zdolności Kremla, by używać przychodów z węglowodorów, by finansować swoją maszynę wojenną, jednocześnie uodparniając się na szantaż energetyczny - podsumowuje ekspert.
PAP/dad