Generał Jiří Šedivý, który 25 lat temu, kiedy Polska, Czechy i Węgry wstąpiły do NATO, stał na czele czeskiej armii, ocenił, że wspólne wejście do Sojuszu było dla Czech pomocne. Były wojskowy przypomniał w rozmowie z Polskim Radiem, że armie tych państw musiały poradzić sobie z podobnymi problemami.
We wtorek minie 25 lat odkąd Polska przystąpiła do NATO. Pięć lat później - w 2004 roku - do Sojuszu dołączyły też między innymi kraje bałtyckie.
Litewski ekspert wojskowy: przyjęcie Polski do NATO miało dla Litwy duże znaczenie
Artur Płokszto z Litewskiej Akademi Wojskowej w Wilnie podkreśla, że przyjęcie Polski do Paktu Północnoatlantyckiego miało dla Litwy duże znaczenie. "Mogliśmy czerpać z doświadczenia państwa, które już było w NATO. Chodziło przede wszystkim o procedury, zarządzanie i szkolenia. To nam bardzo pomogło" - mówi Polskiemu Radiu litewski ekspert. Od 2004 roku Polska z innymi państwami Sojuszu pełni misję Baltic Air Policing. Polega ona na ochronie przestrzeni powietrznej krajów bałtyckich. Polscy piloci, rotacyjnie, pełnią dyżury w tamtejszych bazach lotniczych.
Artur Płokszto przypomina, że misja wynika z faktu, iż Litwa, Łotwa i Estonia nie posiadają własnych myśliwców. "To nie jest misja bojowa, ale na pewno nikt tutaj nie wleci, aby polatać i sfotografować różne obiekty. A przy okazji modernizujemy nasz sprzęt naziemny" - mówi Płokszto. Ekspert zwraca też uwagę na to, że po agresji Rosji na Ukrainę, Litwa zaczęła się intensywniej zbroić. Wilno przeznacza na to obecnie ponad 2,7 procent PKB. "Realizujemy projekty nowoczesnego uzbrojenia, ale w tej kwestii jesteśmy dopiero na początku drogi. Mamy coś z nowoczesnej artylerii i wozów bojowych, musimy starać się o czołgi, zwiększenie artylerii pośredniej i silne wzmocnienie obrony przeciwlotniczej" - dodaje. Zdaniem Artura Płokszto olbrzymim wkładem państw Europy Środkowo-Wschodniej jest lepsza niż na Zachodzie wiedza na temat przeciwnika, jakim jest Rosja. W przypadku potencjalnego konfliktu - jak zaznacza ekspert - są to rzeczy nieocenione.
Kraje bałtyckie wstąpiły do NATO 29 marca 2004 roku razem z Bułgarią, Rumunią, Słowacją i Słowenią.
Przystąpienie Polski do NATO utorowało drogę do Sojuszu krajom bałtyckim
Tak ocenia Maris Andżans, dyrektor ryskiego Centrum Studiów Geopolitycznych. Gdyby Litwa, Łotwa i Estonia nie weszły do NATO, mogłyby już być częścią Rosji - ocenia.
W tym roku przypada 25. rocznica wejścia Polski do NATO i 20. rocznica przystąpienia do Sojuszu przez kraje bałtyckie. "Uważam za fundamentalne, że Polska była wśród trzech krajów (razem z Czechami i Węgrami - PAP), które przyjęto do NATO w 1999 roku" - podkreśla w rozmowie z PAP łotewski ekspert. Według niego przystąpienie Polski do NATO utorowało Litwie, Łotwie i Estonii drogę do Sojuszu pod względem politycznym i praktycznym.
"Polska dała przykład, że kraj byłego Układu Warszawskiego może być w NATO. Udowodniła, że jest kompetentnym sojusznikiem, obaliła stereotypy na temat tzw. postkomunistycznych państw, ich zdolności i stabilności" - kontynuuje dyrektor łotewskiego think tanku.
Zauważa, że od 2004 roku Polska i kraje bałtyckie zaczęto określać jako "jastrzębie" Sojuszu z uwagi na ich podejście do kwestii związanych z Rosją.
"Kraje bałtyckie są małe, więc było nam zawsze łatwiej, mając u boku Polskę, kraj duży pod względem liczby ludności, gospodarki" - podkreśla rozmówca PAP. Ocenia też, że obecnie "Polska należy do najsilniejszych pod kątem militarnym europejskich sojuszników w NATO".
W ocenie Andżansa gdyby kraje bałtyckie nie przystąpiły do NATO ani do UE, mogłyby stać się częścią Rosji. "Kto wie, jak daleko Rosja by się posunęła" - dodaje. Natomiast gdyby do Sojuszu ani do Unii Europejskiej nie przystąpiła Polska, Rosja wywierałaby mocny wpływ na jej politykę wewnętrzną - uważa szef Centrum Studiów Geopolitycznych w Rydze.
Dzisiejsze NATO różni się od tego sprzed 20 lat. "Rosja była (wówczas) partnerem: w 1997 roku zawarto Akt Stanowiący NATO-Rosja, trwały rozmowy o możliwości przystąpienia Rosji do NATO, powołano Radę NATO-Rosja" - wymienia. Zaznacza, że wtedy agenda Sojuszu Północnoatlantyckiego była skoncentrowana głównie wokół terroryzmu.
"Jak okazało się po wycieku WikiLeaks, kiedy Rosja napadła na Gruzję, nie było planów obronnych dla krajów bałtyckich. Więc był to inny Sojusz" - mówi. Po rozpoczęciu przez Kreml agresji przeciwko Ukrainie w 2014 roku NATO zaczęło wracać do swoich korzeni - zwraca uwagę Andżans.
"Oczywiście wciąż można wiele zrobić pod względem wzmocnienia zdolności obronnych" Sojuszu - ocenia. "Rosja wróciła. W dużym stopniu odbudowała się po niepowodzeniach na Ukrainie" - dodaje.
Ekspert przypomina, że sojusznicy zgodzili się na powiększenie do poziomu brygady batalionowej grupy bojowej, działającej w ramach Wzmocnionej Wysuniętej Obecności NATO na Łotwie. Jednak według rozmówcy PAP siły powinny być zwiększone co najmniej do poziomu dywizji. W skład stacjonujących w Adażi sił, na czele których stoi Kanada, wchodzi m.in. polski kontyngent.
Rozmówca PAP nie wyklucza, że Kreml może przeprowadzić atak zbrojny na kraj NATO, by przetestować Sojusz.
"Jeśli chodzi o Polskę, to jest to bardzo mało prawdopodobny scenariusz. Gdyby miało do czegoś takiego dojść, to kraje bałtyckie byłyby pierwsze" - kontynuuje ekspert. Według niego w przypadku państwa polskiego mogą być wykorzystywane działania hybrydowe, ataki w przestrzeni cyfrowej, działalność szpiegowska itd.
"Ale nie sądzę, by Rosja mogła skoncentrować wystarczające siły w Królewcu. Oczywiście jest też Białoruś, będąca co najmniej bardzo bliskim sojusznikiem Rosji, ale uważam, że Polska jest zbyt duża i silna (by doszło do ataku na nią - PAP). Polska ma nowoczesne myśliwce, wiele czołgów. To pewnie jedna z największych armii czołgowych w Europie. Kraje bałtyckie nie mają właściwie czołgów, myśliwców, mają ograniczone możliwości obrony powietrznej, więc Polska jest w dużo, dużo lepszej sytuacji niż państwa bałtyckie" - podsumowuje ekspert.
IAR/PAP/ks