Z drugiej strony historia stosunków rosyjsko-ukraińskich to także opowieść o współpracy części ukraińskich elit politycznych i intelektualnych z Rosją, o ich udziale w budowaniu jej imperialnej potęgi, włączeniu do rosyjskiej państwowej machiny.
Jaskrawym tego przykładem był choćby Teofan Prokopowicz. Ten niegdyś igumen klasztoru Bractwa Kijowskiego i rektor Akademii Kijowsko-Mohylańskiej w 1716 roku został głównym doradcą cara Piotra I w sprawach państwowych i duchowych.
Aby zrozumieć obecny konflikt, warto cofnąć się do XVII wieku, gdy kozacki hetman Bohdan Chmielnicki, wskutek wieloletnich buntów kozackich przeciwko dyskryminacji w ówczesnej Rzeczypospolitej, której Kozacy byli częścią od XVI wieku, podpisał w 1654 roku ugodę w Perejasławiu, wprowadzając Ukrainę pod protekcję cara. Owa umowa była w zamyśle Chmielnickiego sojuszem wojskowym, a nie aktem bezwarunkowej podległości. Jednak Moskwa od początku interpretowała ją inaczej – jako wieczne podporządkowanie Ukrainy. To wydarzenie stało się jednym z fundamentów rosyjskiej mitologii politycznej, którą Kreml eksploatuje do dziś.
W oczach rosyjskiej propagandy Ukraina nigdy nie była odrębnym narodem, lecz „młodszym bratem”, który bez Moskwy nie jest w stanie funkcjonować. To poczucie wyższości, zakorzenione głęboko w rosyjskiej myśli politycznej, ma wiele cech rasistowskich. Ukraińcy byli przez wieki przedstawiani jako ludzie mniej rozwinięci cywilizacyjnie, prymitywni chłopi wymagający rosyjskiego przewodnictwa.
Dziedzictwo imperium Romanowów i Sowietów
Polityka rusyfikacji Ukrainy była konsekwentnie prowadzona zarówno przez carów, jak i później przez bolszewików. Już w XIX wieku carat zakazał używania języka ukraińskiego w szkołach i literaturze. Zabronił używania nazwy Ukraina i – odpowiednio – Ukraińcy. Zakazał drukowania po ukraińsku. Samo istnienie Ukraińców jako narodu było negowane – uważano ich za „Małorusinów”, a język ukraiński określano jako „narzecze małoruskie”. Taka tendencja z niewielkimi okresami złagodzenia antyukraińskiego kagańca utrzymywała się przez cały czas istnienia Rosji carskiej. Właśnie z tych czasów wywodzi się obecna próba putinowskich ideologów nazwania Ukrainy Małorosją.
Ukraińskie elity intelektualne stawiały mimo to opór rusyfikacji zarówno z czasów Rosji carskiej jak i w okresie sowieckiego terroru wobec ukraińskiej inteligencji.
Tak, w Związku Sowieckim, mimo krótkiego czasu „ukrainizacji” w latach 20., szybko przystąpiono do brutalnej homogenizacji kulturowej oraz represji wobec ukraińskich intelektualistów (okres zwany „rozstrzelanym odrodzeniem”). Ukraińskie chłopstwo natomiast Stalin poddał wręcz eksterminacji. W wyniku Wielkiego Głodu (Hołodomor (1932–1933) życie straciło około 4 milionów mieszkańców Ukraińskiej SRR.
Po drugiej wojnie światowej Ukraina była traktowana jako strategiczny region czerwonego imperium. Propaganda przedstawiała ZSRR jako wspólnotę braterskich narodów, ale w rzeczywistości Ukraina była pod ścisłą kontrolą Moskwy, a wszelkie przejawy niezależności brutalnie tłumiono.
Upadek ZSRR - narodziny niepodległej Ukrainy
Rozpad Związku Sowieckiego w 1991 roku stanowił dla Ukrainy szansę na prawdziwy, samodzielny rozwój. Dążenia Ukraińców do odzyskania niezależności zostały potwierdzone w referendum z 1 grudnia 1991 roku, w którym 90,32% obywateli poparło Deklarację niepodległości Ukrainy od 24 sierpnia 1991 roku. Pierwszym krajem, który po ogłoszeniu 1 grudnia 1991 roku wyników referendum uznał nowo powstałe państwo, była Polska.
Jednak Rosja nigdy nie porzuciła myśli o odzyskaniu kontroli nad „zbuntowaną prowincją”. Już w latach 90. Moskwa wspierała prorosyjskich polityków na Ukrainie i podsycała wewnętrzne podziały. W 1992 i 1994 miała miejsce pierwsza próba oderwania od Ukrainy Krymu rękami ruchu prorosyjskich separatystów. .
Kijów tymczasem balansował między Wschodem a Zachodem, co skutkowało gwałtownymi zmianami politycznymi – od prozachodnich reformatorów po prorosyjskie marionetki Kremla.
Kolejny przełom nastąpił w 2004 roku wraz z Pomarańczową Rewolucją. Ukraińcy pokazali, że nie chcą już być sterowani z Moskwy, gdy władza w Kijowie próbowała sfałszować wybory prezydenckie na korzyść Wiktora Janukowycza, kandydata namaszczonego przez Władimira Putina. Reakcja Rosji na zwycięstwo protestujących przeciwko fałszerstwom była natychmiastowa – wzmożona propaganda, gospodarcze szantaże, wzmacnianie wpływów wśród prorosyjskich elit, co umożliwiło dojście do władzy Wiktora Janukowycza w lutym 2010 roku. Janukowycz, przedstawiciel donieckiego klanu oligarchów, Prezydentura Janukowycza to czas uzależnienia Ukrainy od Rosji, celowego niszczenia potencjału obronnego państwa oraz nasilenia infiltracji rosyjskiej agentury we wszystkie obszary życia państwowego i społecznego. Jednak i ta próba wasalizacji Ukrainy przez Kreml nie powiodła się. Zerwanie przez Janukowycza na ostatniej prostej rozmów o podpisaniu umowy stowarzyszeniowej z UE zakończyło się kolejnymi masowymi protestami, nazwanymi Euromajdanem. A ich brutalna pacyfikacja na przełomie 2013 i 2014 roku, późniejsze użycie ostrej broni palnej przeciwko demonstrantom (zginęło wówczas ponad 100 pokojowych manifestantów) pod koniec lutego 2014 roku, Janukowycz został zmuszony do ucieczki do Rosji. Po upadku Janukowycza Moskwa podjęła decyzję o bezpośredniej interwencji.
2014 – Mała wojna
Aneksja Krymu w 2014 roku i początek wojny na Donbasie to moment, w którym Rosja przestała udawać, że uznaje Ukrainę za suwerenne państwo. Działania Kremla były oparte na tym samym przekonaniu, które funkcjonowało od XVII wieku – Ukraina nie jest i nie może być niezależna. W rosyjskim dyskursie wojennym stale przewijało się pojęcie „denazyfikacji” Ukrainy, które w istocie oznaczało zniszczenie jej narodowej tożsamości.
Przekaz Kremla głosił, że Ukraińcy to „bracia, którzy zostali oszukani przez Zachód” i trzeba ich „wyzwolić”. To paternalistyczne podejście nie różniło się od tego, które stosowano za caratu czy w czasach ZSRR.
2022 – Wielka wojna
24 lutego 2022 roku Rosja dokonała pełnowymiarowej inwazji na Ukrainę, łamiąc wszelkie normy prawa międzynarodowego. Podstawą ideologiczną tej agresji było przekonanie, że Ukraińcy są „gorszymi Rosjanami”, a ich państwowość to jedynie „tymczasowe nieporozumienie”. Rosyjska propaganda wróciła do retoryki znanej od czasów Chmielnickiego – Ukraina „zawsze należała do Rosji”, a Zachód próbuje ją od niej „oderwać”. Putin wygłasza pogląd, że Ukraina to zachodnia intryga, projekt „anty-Rosja”. Jednocześnie wśród Ukraińców utrwalił się pogląd, że Rosja to agresywny, zacofany kraj, w którym ludność wykazuje niemal niewolnicze poddanie wobec władcy-samodzierżcy, w tym w jego imperialnych zapędach. Poczuciu kulturnej wyższości Ukraińców wobec Rosjan sprzyja przekonanie, że to właśnie oni są prawdziwymi spadkobiercami spuścizny Rusi Kijowskiej, a Rosjanie to jedynie nieudana próba cywilizacyjnej ekspansji chrześcijaństwa na tereny pozostawione przez imperium Czingis-chana.
Nacjonalizm, który przeradza się w rasizm
Pełnowymiarowa wojna Rosji przeciwko Ukrainie ujawniła najgorsze aspekty rosyjskiego imperializmu: dehumanizację Ukraińców, systematyczne niszczenie miast, egzekucje jeńców wojennych i ludności cywilnej, masowe deportacje i propagandową machinę zaprzeczającą nawet najbardziej oczywistym zbrodniom. Poczucie wyższości Rosjan nad Ukraińcami jest tu kluczowym elementem. Moskwa nie jest w stanie zaakceptować faktu, że Ukraina nie tylko się broni, ale i coraz bardziej integruje z Zachodem.
Rosyjska polityka wobec Ukrainy ma w sobie silne elementy nie tylko nacjonalizmu, ale i rasizmu. Ukraińcy są w propagandzie Putina przedstawiani jako podludzie, których można i należy eksterminować. Określenia „śmieci genetyczne”, „ukropy”, „ukry” czy „zdrajcy rosyjskiego świata” pokazują, że w myśleniu Kremla Ukraina to nie tylko „zbuntowana prowincja”, ale wręcz „zdradziecki element”, który trzeba zniszczyć.
Epilog: Czy Ukraina wygra?
Historia uczy, że imperia upadają, gdy przestają rozumieć rzeczywistość. Rosja, nadal żyjąca w XIX-wiecznej mentalności ujarzmienia i niszczenia sąsiednich narodów, nie dostrzega, że Ukraina już dawno stała się nowoczesnym, odrębnym narodem, który nie wróci do „rosyjskiej rodziny”. Dla Moskwy to nie do zaakceptowania. Dla Ukrainy – jedyna droga ku przyszłości.
Niezależnie od wyniku wojny, jedno jest pewne: Rosja na zawsze straciła Ukrainę. A historia kiedyś osądzi tych, którzy próbowali ją zniszczyć.
Sławomir Sieradzki