Polscy dyplomaci goszczący dziś w Twerze, po raz pierwszy nie mogli złożyć kwiatów, w miejscu śmierci 6300 polskich oficerów. Przedstawiciele polskiej ambasady nie zostali wpuszczeni na teren dawnej katowni NKWD. Dyplomaci i historycy rosyjskiego „Memoriału” położyli kwiaty na ulicy, obok płotu okalającego dawny gmach sowieckiej służby bezpieczeństwa. Dziś mija 20 rocznica otwarcia Polskiego Cmentarza Wojennego w Miednoje, na którym pochowano polskich oficerów zamordowanych wiosną 1940 roku w katowni NKWD w Kalininie - dzisiejszym Twerze.
Polskich jeńców wojennych rozstrzeliwano w piwnicach kamienicy, w której wcześniej mieścił się komisariat służb bezpieczeństwa, a obecnie znajduje się uniwersytet medyczny.
Na początku lat 90. XX wieku, na ścianie tegoż budynku zawisły dwie tablice, w językach polskim i rosyjskim upamiętniające ofiary stalinowskich zbrodni. Od tamtej pory, 2 września przedstawiciele Polski i krewni ofiar zapalali w tym miejscu znicze i składali kwiaty. Jak przypomniał przebywający w Twerze chargé d’affaires polskiej ambasady w Moskwie Jacek Śladewski, wiosną tego roku tablice zostały zdemontowane, pod pretekstem rzekomego braku odpowiednich zezwoleń. „Naszym zdaniem tablice wisiały legalnie i przez prawie trzydzieści lat nikomu nie przeszkadzały” - oświadczył polski dyplomata.
Jacek Śladewski i towarzyszące mu osoby, w tym przedstawiciele rosyjskiego „Memoriału” chcieli złożyć kwiaty obok ściany, z której zdemontowano tablice, ale nie zostali wpuszczeni na teren twerskiego uniwersytetu. Przedstawiciel polskiej ambasady zapowiedział, że Polacy nadal będą pamiętać o tym miejscu, niezależnie od decyzji lokalnych władz. „Widać, że jest to element walki o nową wersję historii” - stwierdził polski dyplomata. Jacek Śladewski podkreślił, że polskie władze podejmują działania, aby tablice wróciły na miejsce.
IAR/ks