Według wiceministra prawdopodobieństwo ataku Rosji na Ukrainę "z każdym dniem rośnie". - Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że tak blisko wojny nie byliśmy już bardzo, bardzo długo. Nawet jeżeli wojna tak naprawdę od 2014 roku się toczy, bo przecież ten konflikt nigdy nie wygasł, on cały czas przez te ostatnie osiem lat się tlił, były różnego rodzaju incydenty graniczne, to dziś jesteśmy o krok od tego, żeby doszło do eskalacji, jakiej w Europie nie oglądaliśmy od kilku dekad. Trzeba być bardzo ostrożnym, trzeba uważać na to, co się dzieje - mówił Jabłoński.
- Zachęcamy do tego, żeby każdy, kto może z tamtych terenów wschodniej Ukrainy wyjechał, jeśli nie musi tam przebywać, żeby unikać wszystkich podróży, które nie są konieczne - dodał.
"Dyplomaci pozostają na miejscu"
Pytany, o polską placówkę dyplomatyczną w Kijowie, wiceminister odparł, że "nasi dyplomaci pozostają na miejscu". - Zarówno w Kijowie, jak i w naszych pięciu konsulatach na Ukrainie, także dlatego, żeby zapewniać wsparcie i dla obywateli polskich, którzy są tam na miejscu, ale także, żeby wspierać Ukrainę, bo uważamy, że wsparcie dla Ukrainy w tej sytuacji to jest nasza racja stanu, to jest nasz obowiązek jako świata zachodniego - zaznaczył Paweł Jabłoński.
- My się zobowiązaliśmy do tego, żeby gwarantować Ukrainie nienaruszalność jej terytorium, jej niepodległość. To jest kwestia naszego bezpieczeństwa i mamy nadzieję, że cały świat zachodni będzie solidarnie Ukrainę wspierał i odstraszy Rosję od tej eskalacji - dodał wiceszef MSZ.
Kwestia sankcji na Rosję
Paweł Jabłoński zwrócił też uwagę, że w razie ataku sankcje dla Rosji są "w zasadzie na stole". - My nad tym pakietem sankcyjnym, sankcji prewencyjnych pracujemy od kilkunastu tygodni. Tak naprawdę od kiedy zaczęły się pojawiać pierwsze doniesienia - powiedział wiceminister.
W jego ocenie, nie jest też tajemnicą, że "że w całej Unii Europejskiej nie ma jednolitego poziomu woli politycznej, żeby te sankcje wprowadzić". - Dlatego, że w wielu krajach Unii Europejskiej rządzą politycy i z prawicy, i z centrum i z lewicy, którzy z Rosją po prostu chcieliby się dogadywać - podkreślił Jabłoński.
Jako przykład podał Niemcy i budowę gazociągu Nord Stream 2. - Ale to jest obecne w bardzo wielu krajach, także tych nieco dalej położonych od Rosji, krajach południa Europy - zaznaczył wiceminister spraw zagranicznych.
PAP/dad