Stany Zjednoczone potępiły ataki rakietowe Hamasu na Izrael. Podczas briefingu prasowego w Waszyngtonie rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki wezwała do deeskalacji konfliktu. Powiedziała też, że prezydent Joe Biden jest na bieżąco informowany o sytuacji w regionie.
Jen Psaki powiedziała, że prezydent Biden codziennie otrzymuje informacje o sytuacji w Jerozolimie oraz Strefie Gazy i że Narodowa Rada Bezpieczeństwa USA jest w stałym kontakcie z przedstawicielami władz Izraela i Palestyny oraz innych krajów Bliskiego Wschodu.
Psaki dodała, że głównym przesłaniem Waszyngtonu jest deeskalacja konfliktu. "Poparcie prezydenta dla bezpieczeństwa Izraela oraz uzasadnionego prawa tego kraju do obrony swoich obywateli jest fundamentalne i niezachwiane" - oświadczyła i dodała, że Biały Dom potępia ataki rakietowe Hamasu i innych organizacji terrorystycznych, miedzy innymi na Jerozolimę. "Jednocześnie sprzeciwiamy się ekstremizmowi, który doprowadził do przemocy. Jerozolima jest ważna dla ludzi wiary na całym świecie i powinna być miejscem pokojowego współistnienia" - dodała rzeczniczka Białego Domu. Jen Psaki powiedziała też, ze rząd Joe Bidena opowiada się za dyplomacją, która doprowadzi do istnienia obok siebie dwóch państw - izraelskiego i palestyńskiego.
Rośnie liczba ofiar eskalacji konfliktu w Strefie Gazy. Po stronie palestyńskiej zginęło 35 osób, a po stronie izraelskiej pięć osób. Od dwóch dni palestyński Hamas ostrzeliwuje rakietami teren Izraela, a izraelska armia dokonuje nalotów na Gazę. To największa eskalacja przemocy w tym regionie od ostatniej wojny w 2014 roku.
Nad ranem izraelskie samoloty zrzuciły kolejne bomby na centrum Gazy. W trakcie operacji, nazwanej przez wojsko Strażnicy Muru, pociski zniszczyły siedziby palestyńskiej policji, a wcześniej jeden z wysokich, 13-piętrowych budynków. Palestyńskie służby medyczne twierdzą, że od poniedziałku zginęło 35 osób, a setki zostały ranne.
Także nad ranem kolejna seria rakiet poleciała z Gazy w kierunku Izraela, a mieszkańcy wielu miast w środkowej części kraju, w tym Tel Awiwu, spędzili noc w schronach. W Lod pocisk zabił izraelskiego Palestyńczyka i jego nastoletnią córkę, a liczba ofiar po stronie izraelskiej wzrosła tym samym do pięciu. Kilkaset osób jest rannych.
Izrael twierdzi, że we wcześniejszych nalotach zabił kilku ważnych przedstawicieli wojskowego skrzydła Hamasu. Armia zapowiada dalsze naloty. Informuje też, że od początku najnowszej odsłony konfliktu w kierunku Izraela wystrzelono ponad tysiąc rakiet.
W miastach w Izraelu, gdzie mieszkają Arabowie, a także na Zachodnim Brzegu w nocy doszło do kolejnych starć z policją. W mieście Lod wprowadzono stan wyjątkowy, a na miejsce wysłano wojskowe posiłki z innych regionów.
Zamieszki ponownie wybuchły wieczorem także na Wzgórzu Świątynnym w Jerozolimie. To właśnie protesty w tym miejscu doprowadziły do obecnej eskalacji przemocy. Palestyńczycy od kilkunastu dni protestowali przeciwko ograniczeniom w dostępie do świętych miejsc oraz przeciwko przymusowym wysiedleniom ze wschodniej, arabskiej części Jerozolimy.
Społeczność międzynarodowa apeluje tymczasem o zakończenie przemocy. Biały Dom oraz Niemcy potępiły ostrzały Izraela, a świat muzułmański oraz Turcja potępiły z kolei izraelskie naloty na Gazę.
Według nieoficjalnych informacji, w mediację włączył się Egipt, który wielokrotnie w ostatnich latach doprowadzał do rozejmu w Gazie. Z izraelskimi władzami mieli już z kolei rozmawiać przedstawiciele amerykańskiej administracji, w tym sekretarz stanu Antony Blinken.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu zapowiedział we wtorek wieczorem w wystąpieniu telewizyjnym, że bojownicy w Strefie Gazy "zapłacą bardzo wysoką cenę" po dniu ostrzału rakietowego z Gazy na Izrael i izraelskich nalotach na tę palestyńską enklawę.
"Jesteśmy w szczycie ciężkiej kampanii" - oznajmił Netanjahu w towarzystwie ministra obrony i szefa sztabu armii izraelskiej.
"Hamas i Islamski Dżihad zapłacili i zapłacą bardzo wysoką cenę za swoją wojowniczość... ich krew się polała" - dodał, podkreślając, że operacja przeciwko nim "zajmie trochę czasu", a izraelskie działania wojskowe zadały ciężki cios bojownikom w Gazie.
Islamski Hamas oświadczył we wtorek późnym wieczorem, że wystrzelił 130 rakiet na Izrael w odwecie za zniszczenie wieżowca w Gazie. 12-piętrowy budynek, w którym znajdowały się m.in. biura Hamasu, runął po ataku izraelskiego lotnictwa.
Prawdopodobnie w chwili ataku w budynku nie było ludzi.
Media ze Strefy Gazy informowały we wtorek wieczorem, że kilka wieżowców w Gazie zostało ewakuowanych z powodu izraelskich gróźb, że wkrótce zostaną zburzone.
PAP/IAR/ks