- Nasze społeczeństwo dzieli się na tych, którzy są za Ukrainą i tych, którzy są przeciwko niej. Dzisiaj jednak samo bycie za Ukrainą to za mało, trzeba być gotowym i z bronią w ręku przywitać wroga - powiedział Andrij Biłecki, założyciel Pułku "Azow", otwierając ćwiczenia zorganizowane pod hasłem "Nie panikuj, przygotuj się".
W obejmującym przygotowanie bojowe i medyczne szkoleniu udział wzięło około 500 osób. Jak przyznał w rozmowie jeden z organizatorów, były szef sztabu Pułku "Azow" Władysław Sobolewski, celem jest "nauczenie cywilów tego, jak przeżyć w warunkach wojny".
- Część z nich dołączy do armii, a część w razie potrzeby wstąpi do partyzantki. Wszyscy jednak powinni być gotowi - powiedział Sobolewski. Dodał, że podobne treningi organizowane są w 15 różnych miejscach na terenie całej Ukrainy od około trzech lat. Prowadzone są m.in. w Charkowie, Lwowie, Mariupolu i Odessie. Zaznaczył, że niedzielę w ćwiczeniach wzięła udział rekordowa liczba 500 chętnych.
Wydarzenie zgromadziło przede wszystkich młodych mężczyzn w wieku od 18 do 30 lat, chociaż wśród uczestników znalazła się również dość liczna grupa kobiet oraz osób starszych. Organizatorzy podkreślali, że szkolenie skierowane jest do "wszystkich pełnoletnich obywateli Ukrainy pragnących bronić swojej ojczyzny". Za jego przebieg odpowiadali instruujący przybyłych umundurowani żołnierze uzbrojeni w karabiny AK-47, broń snajperską i pistolety.
Trening taktyczny i podstawy pierwszej pomocy
Ćwiczenia obejmowały trening taktyczny składający się z przygotowania do walki w przestrzeni zamkniętej i otwartej oraz ćwiczeń i wykładów z pierwszej pomocy i podstaw medycyny. Podczas szkolenia przećwiczono m.in. scenariusze ewakuacji rannych pod ostrzałem wroga, zatrzymanie i przeszukanie pojazdu przeciwnika przy punkcie kontrolnym oraz zadania bojowe z transporterem opancerzonym. Uczestnicy wyposażeni byli w drewniane modele karabinu AK-47.
Zapytany o plan wyposażenia chętnych do obrony kraju cywili w broń Sobolewski odpowiedział, że "niestety nie może o tym mówić, ale takie plany są oczywiście wypracowane". - Część z nich zakłada współpracę z rządem, część nie, ale wszystkie są oczywiście w pełni legalne - dodał.
Na pytanie o zapasy krwi i leków potrzebnych przy ewentualnej agresji odpowiedział, że "takie zapasy są tworzone, ale nie jest to obecnie najważniejsze zadanie". - Najważniejsze jest to, żeby wiedzieć, jak zareagować na każdy z możliwych rozwojów wydarzeń - zaznaczył.
Oczekiwanie na zaostrzenie konfliktu
Były szef sztabu Pułku "Azow" i weteran walk na wschodzie kraju ocenił, że "do wojny dojdzie na pewno, nie wiemy tylko kiedy - czy po zakończeniu Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie (20 lutego), czy za rok". Zapytany o motywację Kremla wskazał, że "Rosja wojny potrzebuje, ponieważ (prezydent Władimir) Putin chce, żeby jego kraj znów był światowym mocarstwem, a bez podporządkowanej Ukrainy nigdy tego nie osiągnie".
- Na pewno chce podbić Ukrainę, istnieje jednak na to wiele sposobów. Może będzie próbować zainstalować w Kijowie prorosyjski rząd lub zmienić nastawienie obywateli Ukrainy poprzez wojnę informacyjną - dodał, przewidując charakter nieuchronnego - jego zdaniem - zaostrzenia konfliktu.