Ukraina apeluje do Niemiec o wstrzymanie lub znaczące ograniczenie przepływu gazu przez rurociąg Nord Stream 1. Napisał o tym w artykule na portalu Euractiv szef operatora gazociągów na Ukrainie (OGTSUA) Serhij Makogon.
Jak wskazał, działanie tego rurociągu jest - w świetle niemieckiego prawa - dozwolone, ale pod warunkiem, że wzmacnia bezpieczeństwo dostaw gazu do Europy. Jego zdaniem, Rosja naruszyła tę zasadę. Serhij Makogon zapewnił, że w razie zamknięcia pierwszego Nord Streamu, Ukraina jest gotowa zapewnić alternatywną trasę przesyłu gazu.
22 lutego - dwa dni przed atakiem Rosji na Ukrainę - zawieszono proces certyfikacji Nord Stream 2 łączącego Rosję z Niemcami po dnie Morza Bałtyckiego. Jak napisał Serhij Makogon, tamta decyzja nie miała dużego znaczenia, bo Nord Stream 2 jeszcze w pełni nie funkcjonował. Tymczasem istniejącą od 10 lat "jedynką" rosyjski gaz płynie nadal do Niemiec, omijając Ukrainę. "Nigdy nie było lepszego czasu, by go zamknąć" - dodał.
Jak dodał, gdyby taką decyzję podjąć już dziś, Kreml miałby dwie opcje: pozwolić Europie na stopniowe odchodzenie od rosyjskiego gazu, albo przekierować trasy dostaw tak, by gaz płynął też przez Ukrainę. Jego zdaniem, Rosja wybrałaby drugą opcję. "Im bardziej zależny od Ukrainy byłby tranzyt rosyjskiego gazu, tym mniej prawdopodobne byłoby bombardowanie przez Rosję naszej infrastruktury i wprowadzanie zakłóceń na rynku energii" - stwierdził.
Sytuacja rurociągu Nord Stream 1 to zaledwie jedno z powiązań energetycznych pomiędzy Rosją a Europą. Handel paliwami wpisuje się w szerszy kontekst decyzji zapadających w Moskwie.
O roli, jaką energetyka odgrywa w działaniach Kremla w dobie wojny, z Wojciechem Jakóbikiem, redaktorem naczelnym serwisu BiznesAlert.pl, rozmawiał Przemysław Pawełek.
IAR/PP