Polski resort dyplomacji poinformował, że popiera stanowisko władz Ukrainy, sprzeciwiających się dopuszczeniu Rosjan i Białorusinów do sportowej rywalizacji.
"Pragniemy podkreślić, że decydujące (znaczenie) ma w tym przypadku nie narodowość sportowców, lecz fakt, że są oni sponsorowani/wspierani przez swoje rządy lub firmy (powiązane z) reżimem na Kremlu, kontynuującym agresywną wojnę przeciwko Ukrainie. (Niektórzy zawodnicy) są nawet bezpośrednio związani z rosyjskim wojskiem" - podkreśliło MSZ RP.
Jak podano w oświadczeniu, od wtorku do czwartku planowane jest posiedzenie Rady Wykonawczej MKOl (w dniach 28-30 marca), podczas którego ma zapaść decyzja dotycząca ewentualnego dopuszczenia do rywalizacji sportowców z Rosji i Białorusi jako zawodników "neutralnych", czyli występujących w igrzyskach olimpijskich bez formalnej przynależności państwowej.
Rosjanie i Białorusini na Igrzyskach?
Szef MKOl, Thomas Bach zapowiedział w styczniu, że ruch olimpijski bada drogę kwalifikacji i ewentualnego występu sportowców z tych krajów w przyszłorocznych igrzyskach. Jako argument podał to, że zawodnicy nie mogą ponosić odpowiedzialności za działania podejmowane przez przywódców państw.
MKOl próbuje znaleźć sposób na dopuszczenie Rosjan i Białorusinów do igrzysk olimpijskich, powołując się na opinię ekspertów ONZ ds. praw człowieka, którzy uważają, że sportowcy z tych krajów nie powinni być dyskryminowani tylko ze względu na posiadane paszporty. MKOl chce, aby zawodnicy z tych państw, którzy nie wspierają wojny, mogli rywalizować jako sportowcy neutralni, bez symboli narodowych.
Przedstawiciele ponad 30 rządów, w tym Polski, zauważyli we wspólnym liście, jak ściśle sport i polityka są ze sobą powiązane w Rosji i na Białorusi, które 24 lutego zeszłego roku zaatakowały Ukrainę.
PAP/IAR/dad