Redakcja Polska

W Jedwabnem ustawiono tablice kwestionujące udział Polaków w mordzie Żydów

10.07.2025 11:50
Jak informuje „Gazeta Wyborcza” napisy kwestionujące polską odpowiedzialność pojawiły się obok pomnika poświęconego ofiarom popełnionej tam zbrodni.
Pomnik upamiętniający zbrodnię w Jedwabnem
Pomnik upamiętniający zbrodnię w Jedwabnemshutterstock.com

W Jedwabnem ustawiono głazy z tablicami, których treść kwestionuje udział Polaków w mordzie, dokonanym na społeczności żydowskiej - informuje „Gazeta Wyborcza”. Takie napisy pojawiły się obok pomnika poświęconego ofiarom popełnionej tam zbrodni.

Jak pisze „Gazeta Wyborcza”, w Jedwabnem stanęło w sumie siedem głazów. Umieszczone na nich napisy głoszą po polsku i angielsku, iż „Dowody i relacje świadków zadają kłam twierdzeniom o polskim sprawstwie mordu na Żydach w Jedwabnem 10 lipca 1941 r. W rzeczywistości zbrodni tej dokonał niemiecki oddział pacyfikacyjny pod dowództwem Hermanna Schapera.”

Głazy z napisami ustawiono około 50 metrów od pomnika, który upamiętnia ofiary zbrodni w Jedwabnem, obok masztu z polską flagą, który stoi tam od dwóch lat. 10 lipca 1941 roku w Jedwabnem zamordowanych zostało około 340 miejscowych Żydów, większość z nich spalono żywcem w stodole. 

Ustalenia IPN: zbrodni w Jedwabnem dokonali Polacy z niemieckiej inspiracji

10 lipca 1941 r. w Jedwabnem zamordowanych zostało mniej więcej 340 miejscowych Żydów, większość z nich spalono żywcem w stodole. Według ustaleń IPN sprzed ponad 20 lat zbrodni dokonali Polacy, ale z niemieckiej inspiracji.

Jedwabne, miasteczko w okolicach Łomży, między wrześniem 1939 r. a czerwcem 1941 r. znajdowało się pod okupacją sowiecką. 23 czerwca 1941 r., nazajutrz po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej, do Jedwabnego wkroczył witany kwiatami przez mieszkańców oddział Wehrmachtu. Żołnierze natychmiast ruszyli dalej na wschód, a nadzór nad miejscowością od tego momentu sprawowała niemiecka żandarmeria (według różnych źródeł posterunek liczył od ośmiu do 11 osób). Zaczęły też funkcjonować władze cywilne – z polskim burmistrzem i jego zastępcami.

To oni mieli być organizatorami zbrodni, do której doszło 10 lipca 1941 r. 

Pierwsze śledztwo w tej sprawie, tuż po wojnie, zakończyło się procesem przed Sądem Okręgowym w Łomży i skazaniem na śmierć jednego oskarżonego, a na kary więzienia (od ośmiu do 15 lat) dziewięciu kolejnych.

Ostatecznie jednak wyrok śmierci w drodze łaski został zamieniony na karę więzienia, a wszyscy skazani wyszli na wolność przed upływem terminu zasądzonej kary.

Nowe śledztwo w 2000 r. wszczął Instytut Pamięci Narodowej i wobec niewykrycia sprawców umorzył postępowanie.

W punkcie wyjścia pion śledczy IPN przyjął trzy hipotezy, które weryfikowano na podstawie wszystkich dowodów gromadzonych w toku śledztwa. Według pierwszej z tych hipotez zbrodni w Jedwabnem dokonali sami Niemcy bez udziału Polaków lub też zmuszając do udziału w jej dokonaniu pewną grupę polskich cywili. Druga hipoteza zakładała, że zbrodni w Jedwabnem dokonali sami Polacy z własnej inicjatywy, bez współdziałania z Niemcami, zaś trzecia, że zbrodni „dokonała grupa Polaków działających z niemieckiej inspiracji, w poczuciu dozwolonej ze strony Niemców i pełnej bezkarności”.

Rok przed wydaniem postanowienia o umorzeniu śledztwa, 9 lipca 2002 r. (zakończono wówczas wszystkie czynności zaplanowane w śledztwie), prokurator Radosław Ignatiew (ówczesny naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku) przedstawił prawdopodobny przebieg zbrodni. 

Napisał, że 10 lipca 1941 r. nad ranem do Jedwabnego zaczęli przybywać mieszkańcy okolicznych wsi z zamiarem brania udziału w zaplanowanej wcześniej zbrodni zabójstwa żydowskich mieszkańców tej miejscowości. W wieczór poprzedzający zdarzenia niektórzy żydowscy mieszkańcy uprzedzeni zostali przez znajomych Polaków, że przygotowywane jest zbiorowe działanie przeciwko Żydom.

Od godzin rannych rozpoczęło się wypędzanie z domów ludności żydowskiej i gromadzenie jej na rynku miasteczka. Zgromadzonym kazano wyrywać trawę spomiędzy kamieni brukowych, którymi wyłożony był rynek. Dopuszczano się przy tym aktów gwałtu i przemocy wobec zgromadzonych. Dokonywali tego mieszkańcy Jedwabnego i okolic, narodowości polskiej.

Prokurator Ignatiew zaznaczył, że liczni przesłuchani w toku śledztwa świadkowie wspominali o obecności w Jedwabnem umundurowanych Niemców. „Niemcy ci prawdopodobnie w małej grupie asystowali w akcji wyprowadzania pokrzywdzonych na rynek i do tego ograniczyła się ich czynna rola. Nie jest w świetle zgromadzonych dowodów jasne, czy uczestniczyli w konwojowaniu ofiar na miejsce kaźni i czy byli obecni przy stodole. Zeznania świadków w tym zakresie różnią się zasadniczo” – napisał prokurator IPN.

W kolejnym fragmencie opisał zdarzenia na rynku i w jego okolicach. Zgromadzonych tam żydowskich mężczyzn zmuszono do rozbicia stojącego na skwerku pomnika Lenina (ustawionego w trakcie okupacji sowieckiej – PAP), a potem do przyniesienia jego fragmentów na rynek, zaś stamtąd do stodoły. 

„Grupa ta (żydowskich mężczyzn – PAP) mogła liczyć około 40-50 osób. Był w niej również miejscowy rabin. Ofiary z tej grupy zgładzono w nieustalony sposób, a ciała wrzucono do grobu wykopanego wewnątrz stodoły. Na zwłoki w grobie wrzucono części rozbitego popiersia Lenina” – napisał prokurator Ignatiew.

Druga, większa grupa ludności żydowskiej, została wyprowadzona z rynku po upływie pewnego czasu, być może 1-1,5 godziny, jak określił to jeden ze świadków. Inni świadkowie wskazywali, że było to późne południe. „W grupie tej było kilkaset osób, prawdopodobnie około 300, na co wskazuje liczba ofiar w obu grobach, według szacunkowej oceny ekipy archeologiczno-antropologicznej biorącej udział w czynnościach ekshumacyjnych” – zaznaczył prokurator.

W drugiej grupie znajdowały się ofiary obu płci w różnym wieku, wśród nich także dzieci i niemowlęta. Ludzie ci zostali wprowadzeni do drewnianej, krytej strzechą stodoły. Po zamknięciu budynek został oblany naftą i podpalony. Znajdujący się w środku Żydzi spłonęli żywcem.

Prokurator Ignatiew odniósł się również do podanej w publikacji Jana Tomasza Grossa „Sąsiedzi” informacji o liczbie ofiar zbrodni z 10 lipca 1941 r. - ok. 1600.

„Niepełny rozmiar prac ekshumacyjnych, a także niemożność zweryfikowania hipotezy o istnieniu grobu lub grobów zbiorowych na terenie żydowskiego cmentarza nie pozwala na określenie w sposób pewny liczby wszystkich ofiar zamordowanych w dniu zbrodni w Jedwabnem. Liczba 1600 ofiar bądź zbliżona, wydaje się wysoce nieprawdopodobna i nie znalazła potwierdzenia w toku prowadzonego śledztwa. W dniu zbrodni w Jedwabnem przebywały na pewno osoby narodowości żydowskiej, które schroniły się tam m.in. z Wizny i Kolna. Jednakże pewna grupa żydowskiej ludności ocalała. Przyjąć można, że było to co najmniej kilkadziesiąt osób, które mieszkały po dacie zbrodni w miasteczku i jego okolicach, do początków listopada 1942 r.” – napisał prokurator Ignatiew.

„Co do udziału polskich cywili w dokonanej zbrodni, należy przyjąć, iż była to rola decydująca w zrealizowaniu zbrodniczego planu. Przyjąć można, że zbrodnia w Jedwabnem została dokonana z niemieckiej inspiracji. Obecność choćby biernie zachowujących się niemieckich żandarmów z posterunku w Jedwabnem, a także innych umundurowanych Niemców (jeśli założyć, że byli oni obecni na miejscu zdarzeń) była równoznaczna z przyzwoleniem i tolerowaniem dokonania zbrodni na żydowskich mieszkańcach tej miejscowości. W tym stanie rzeczy stwierdzić należy, że zasadne jest przypisanie Niemcom, w ocenie prawnokarnej, sprawstwa sensu largo tej zbrodni. Wykonawcami zbrodni, jako sprawcy sensu stricto, byli polscy mieszkańcy Jedwabnego i okolic – mężczyźni, w liczbie co najmniej około 40. (…) Należy przyjąć, iż aktywnie uczestniczyli oni w dokonaniu zbrodni, uzbrojeni w kije, orczyki i inne narzędzia” - zaznaczył.

Z zeznań świadków wynikało, że po dokonaniu zbrodni doszło do rabowania mienia pozostałego po ofiarach.

W uzasadnieniu do umorzenia śledztwa zaznaczono, że nie jest możliwe określenie przyczyn biernego zachowania się większości ludności miasteczka w obliczu zbrodni. „W szczególności nie można przesądzić, czy bierność ta była wynikiem akceptacji zbrodni, czy też wynikała z zastraszenia brutalnością działania sprawców. Taka postawa mieszkańców Jedwabnego wobec zbrodni dokonanej w dniu 10 lipca 1941 r. nie poddaje się kwalifikacji prawnokarnej, nie może być zatem przedmiotem ocen w kategorii przypisania odpowiedzialności karnej” – napisał prokurator Ignatiew.

Na koniec dodał, że spośród osób, których nazwiska, jako sprawców wymienione zostały w aktach spraw, część została prawomocnie osądzona, a inne już w chwili prowadzonego przez niego śledztwa nie żyły.

„Spośród osób, których nazwiska, jako sprawców wymienione zostały w aktach spraw, część została prawomocnie osądzona. Inne już nie żyją. [...] Nie zgromadzono wystarczających dowodów, które pozwoliłyby na zidentyfikowanie i postawienie zarzutów ewentualnym innym żyjącym sprawcom, którzy zaangażowani byli we wzięcie udziału w dokonaniu zabójstwa obywateli polskich narodowości żydowskiej w dniu 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem” – napisał prokurator Ignatiew w konkluzji uzasadnienia o umorzeniu śledztwa.

IAR/PAP/ks

Kontrowersyjny wpis ambasadora Izraela. Jest odpowiedź rzecznika polskiego MSZ

16.05.2024 15:31
"Mam nadzieję, że pan ambasador pisząc "Polska" miał na myśli terytorium Polski okupowane przez hitlerowskie Niemcy"- tak wczorajszy wpis ambasadora Izraela w Polsce Jaakowa Liwne na platformie X skomentował rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych Paweł Wroński.

Muzeum Auschwitz organizuje pobyty studyjne dla polskich uczniów

06.02.2025 12:32
Pobyty studyjne w Miejscu Pamięci Auschwitz dla uczniów 8. klas podstawówek i szkół ponadpodstawowych organizuje centrum edukacyjne należące do Muzeum Auschwitz. Młodzież może już przyjeżdżać – podała placówka.

W Markowej obchody Narodowego Dnia Pamięci Polaków ratujących Żydów

23.03.2025 15:09
W Markowej na Podkarpaciu w niedzielę uczczono pamięć Polaków ratujących Żydów podczas II wojny światowej. Na ich grobach złożono kwiaty i zapalono znicze, w kościele parafialnym została odprawiona msza św.