Polscy parlamentarzyści złożyli dzisiaj wieńce przed grobem serca marszałka Józefa Piłsudskiego i w kaplicy powstańców styczniowych na wileńskiej Rossie. Wicemarszałek Terlecki przypomniał, że Polska ma równie tragiczne doświadczenia związane z zesłaniami w głąb Związku Radzieckiego. "Tych wywózek doświadczaliśmy aż cztery. To co nas zbliża to podobieństwo, że przez wiele lat ten fakt był ukrywany, a rocznica zakazana zarówno na Litwie jak i w Polsce" - powiedział. Pierwsza fala masowych wywózek rozpoczęła się 14 czerwca 1941 roku. Historycy szacują, że na Syberię zesłano wówczas około 20 tysięcy osób. Zesłania trwały do 1952 roku. Do tego czasu zesłano w sumie około 130 tysięcy osób. Prawdopodobnie byli wśród nich również Polacy z Wileńszczyzny.
Przed wizytą na Rossie polscy politycy spotkali się z litewskimi parlamentarzystami. Jak mówił wicemarszałek Terlecki rozmawiano m.in. o październikowych uroczystościach związanych z 230. rocznicą Zaręczenia Wzajemnego Obojga Narodów. "Ten akt, który miał miejsce w październiku 1791 roku jest w Polsce mniej znany i trzeba go przypominać. Umówiliśmy się, że będziemy zabiegać, aby był to podobnie jak na Litwie dzień święta państwowego. Symbolicznego, bo bez dnia wolnego od pracy" - zaznaczył.
Litewskie uroczystości odbywają się przede wszystkim w Wilnie na Placu Łukiskim oraz przy pomniku zesłańców w Nowej Wilejce. Wieczorem w wileńskiej Katedrze zostanie odprawiona msza święta.
Wicemarszałek Ryszard Terlecki zapowiedział, że spotka się dziś również z przedstawicielami białoruskiej opozycji, w tym ze Swiatłaną Cichanouską. - Wydaje mi się, że pani popełniła pewien błąd, deklarując gotowość w kongresie antyrządowej opozycji. Następnie w liście do pani prezydent-elekt tłumaczyłem motywy tego działania. Spotkamy się, żeby zasypać ostatnie rowy między nami - powiedział dziennikarzom Terlecki. Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki skrytykował Swiatłanę Cichanouską za zapowiedź udziału w wydarzeniu organizowanym przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Zasugerował, aby białoruska opozycjonistka szukała pomocy w Moskwie "jeżeli chce reklamować antydemokratyczną opozycję w Polsce".
IAR/dad