Do uszkodzenia gazociągu, o którym mówi FSB, doszło 23 sierpnia. 3 i 4 września na Krymie zatrzymano pięciu Tatarów: kuzynów Aziza i Asana Achtemowów, Szewketa Usejnowa, Eldara Odamanowa oraz wiceszefa Medżlisu, czyli samorządu Tatarów krymskich, Narimana Dżelała.
W oficjalnym komunikacie FSB oznajmiła, że "dywersję" organizował wywiad wojskowy Ukrainy "przy udziale Medżlisu". Oświadczyła także, że w czerwcu br. dwóch z zatrzymanych niedawno Tatarów krymskich wyjeżdżało na Ukrainę, gdzie szkolono ich z posługiwania się materiałami wybuchowymi.
Jak poinformowała w poniedziałek rzeczniczka praw człowieka Ludmyła Denisowa, Dżelał pozostanie w areszcie do 4 listopada. Jak dodała, dwumiesięczny areszt zastosowano też do kuzynów Achtemowów.
Oskarżenia o uszkodzenie rurociągu
Mężczyzn aresztowano w związku z podejrzeniem o domniemane uszkodzenie rurociągu 23 sierpnia. Mają status podejrzanych z artykułu dotyczącego dywersji. Dodatkowo dwóch innych zatrzymanych skazano na kilkanaście dni aresztu za rzekome niepodporządkowanie się poleceniom funkcjonariusza.
Denisowa zaapelowała do Wysokiej Komisarz Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka Michelle Bachelet o "powstrzymanie samowoli kraju okupanta i sprzyjanie uwolnieniu nielegalnie aresztowanych obywateli Ukrainy".
Poinformowała też, że 4 września przed budynkiem FSB w Symferopolu odbyła się akcja wsparcia dla zatrzymanych Tatarów krymskich, podczas której zatrzymano 58 osób.
Zatrzymanie zemstą
Wiceszefowa MSZ Ukrainy Emine Dżaparowa twierdzi, że rewizje i zatrzymania to "zemsta" za szczyt Platformy Krymskiej, a sprawa jest sfabrykowana. - Moje źródła twierdzą, że zatrzymanych torturują. Stosowane są wobec nich nielegalne metody śledcze, psychologiczny i fizyczny nacisk - wskazała.
Wchodzący w skład Ukrainy Półwysep Krymski został zaanektowany przez Rosję w marcu 2014 roku w wyniku interwencji zbrojnej i referendum, które władze Ukrainy i Zachód uznały za nielegalne. Tatarzy, którzy przed aneksją stanowili 12-15 proc. ludności półwyspu, zbojkotowali referendum i narazili się na represje ze strony Moskwy. Rosja uznała Medżlis za organizację ekstremistyczną i zakazała jej działalności.
PAP/dad